Kolejki do lekarzy długie, a wizyty za krótkie, nie ma szans, żeby dobrze wysłuchać pacjenta - to powszechne zarzuty wobec polskiej służby zdrowia.
"Jak to możliwe, że usługa w szpitalu trwała zaledwie kwadrans, a aż dwie godziny oczekiwanie na wypis?" - pyta nasz czytelnik, który w przesłanym na platformę dziejesie.wp.pl liście opisał swoją ostatnią wizytę z córką w szpitalu.
To problem, z którym od lat borykają się pacjenci, ale też o którym głośno mówią lekarze. Administracja, druki, szyfrowanie jednostki chorobowej czy zleconego badania zajmują medykom czas, który można by poświęcić człowiekowi.
- Nawet 80 proc. czasu, który zajmuje wizyta lekarska, musimy poświęcić na różnego rodzaju administracyjne wypisy i uzupełnienia. A chcemy słuchać pacjenta, diagnozować jego problem, leczyć. Medycyna to sztuka, jesteśmy medykami, nie biurokratami - mówi dr Piotr Pisula z Porozumienia Rezydentów.
Jak sam przyznaje, nie dziwi go przeświadczenie niektórych pacjentów, że więcej czasu zajmuje lekarzowi praca z komputerem niż z człowiekiem.
- 89.26 badanie ginekologiczne, 88.769 USG brzucha, 89.008 konsultacja chirurgiczna. Nie może być tak, że lekarz uczy się na pamięć kodów procesów medycznych ICD-9, aby skrócić czas - dodaje w rozmowie z money.pl dr Bartosz Fiałek. - Papierologia i przerost administracji to poważny problem - dodaje.
Jak zauważa, to powoduje, że lekarz brzmi bardziej jakby odczytywał wydruk komputerowy, a nie jak człowiek.
10 minut u lekarza
Ile powinna trwać wizyta u lekarza? Jednoznacznych zasad nie ma. Przynajmniej w przypadku lekarzy pierwszego kontaktu. Co innego u specjalisty. W rozporządzeniu NFZ jeszcze z 2008 r. znajdziemy wytyczną, że średni czas trwania porady specjalistycznej wynosi 15-20 minut.
A jak to wygląda w rzeczywistości? Badania na temat czasu, jaki poświęcany jest pacjentom w przychodniach w 67 krajach świata, prowadzili brytyjscy naukowcy. Wnioski opublikowali w "British Medical Journal" w 2016 roku.
Wynika z nich, że najwięcej czasu pacjentowi poświęca się w Szwecji. To około 22,5 minut. W USA to nieco ponad 20 minut, a we Francji 16 minut. W Polsce średnia to 10,3 minuty. To więcej niż np. w Niemczech, ale mniej niż na Litwie.
- Cyfryzacja nieco usprawnia naszą pracę, ale realnie nie skróciła czasu np. wypisywania recepty. Uzupełnienie bloczku ręcznie czy wypisanie e-recepty zajmuje mi zbliżoną ilość czasu, około minuty. Problem pozostał, tyle że teraz został zdigitalizowany - podkreśla dr Fiałek.
Nie chodzi tylko o pieniądze
- Chcemy zmiany - dodaje dr Pisula, który wraz z innymi medykami od soboty protestuje w białym miasteczku przed Kancelarią Premiera. Jak podkreśla, protest pracowników medycznych i niemedycznych ochrony zdrowia to nie tylko walka o większe nakłady na system opieki zdrowotnej, ale również o zmianę systemu, który jest pełny patologii.
- Przecież co najmniej połowa czasu z pacjentem poświęcana jest na uzupełnienie dokumentacji medycznej i wpisywanie kolejnych cyferek. Po co to robimy, skoro mógłby to robić każdy bez wyższych kwalifikacji medycznych? To przez to nie mamy tyle czasu dla pacjentów - dodaje dr Fiałek.
Zwiększenie etatów pracowników obsługi administracyjnej i personelu pomocniczego w postaci sekretarki medycznej czy rejestratorki to jeden z niefinansowych postulatów protestujących medyków.
- Jego wdrożenie nie wymagałoby bardzo dużych pieniędzy, a znacznie poprawiłoby jakość i ilość świadczeń - mów dr Fiałek.
Zdaniem resortu zdrowia wygenerowałby on jednak koszt rzędu 1,3 mld zł w tym roku i 5,2 mld zł w przyszłym roku.
Jak podkreślają nasi rozmówcy, jest wiele innych pozafinansowych spraw, które trzeba rozwiązać. Jest wśród nich choćby zbyt mała liczba lekarzy, która przekłada się na obciążenie pracą i liczbę godzin.
- Polski lekarz jest przemęczony - stwierdza dr Fiałek. - Mamy poważny kryzys kadrowy. Nie ma lekarzy. W efekcie musimy pracować więcej niż na jeden, dwa etaty. Inaczej zamykane są oddziały, a nawet całe szpitale - dodaje.
Liczba medyków łączy się również z problemem zaawansowanego wieku lekarzy i pielęgniarek. Duża część mogłaby już pójść na emeryturę.
Według Naczelnej Izby Lekarskiej 27 proc. lekarzy i 44 proc. pielęgniarek ma więcej niż 60 lat. Tylko w ubiegłym roku na emerytury odeszło 300 lekarzy. W ciągu najbliższych pięciu lat odejdzie z zawodu 100 tys. pielęgniarek. Średnia ich wieku to 52 lata i cały czas się zwiększa.
Dlatego też medycy walczą nie tylko o zwiększenie kadry, wprowadzenie norm zatrudnienia uzależnionych od liczby pacjentów, ale także poprawę warunków ich pracy.
Chodzi m.in. o wprowadzenie urlopów zdrowotnych po 15 latach pracy zawodowej czy zabezpieczenie w postaci systemu ochrony, czyli zasady no-fault (nieorzekania o winie).
- Lekarz nie może obawiać się podejmować działań. Nie chodzi o bezkarność, ale jeśli działa zgodnie z obowiązującą wiedzą medyczną i z należytą starannością, a zawodzi system, nie to powinien być karany - zaznacza dr Fiałek.
Również rzecznik praw pacjenta podkreśla, że odejście od ścigania, czy to na drodze karnej, czy cywilnej, lekarzy za niezawinione błędy medyczne jest konieczne, a utrzymywanie obecnego stanu rzeczy to droga donikąd.
- W efekcie lekarze wolą pracować w gabinetach, a nie np. na SOR-ach, gdzie ryzyko jest znacznie większe - tłumaczy lekarz. - Będziemy walczyć o zmianę tego systemu - podkreśla w rozmowie z money.pl.
Pracownicy służby zdrowia walczą też o wyższe zarobki. O niedofinansowaniu polskiego systemu opieki zdrowotnej pisaliśmy w money.pl niejednokrotnie. Wśród 8 głównych postulatów protestujących znalazł się wzrost wycen świadczeń oraz ryczałtów o 30 proc. oraz wyższych płac. Medycy chcą między innymi zmiany siatki minimalnego wynagrodzenia dla poszczególnych zawodów.