Rząd pokazał związkom medycznym projekt zmiany sposobu wyliczania pensji. Pielęgniarki są zaszeregowane w grupie z rejestratorkami. Dla lekarzy specjalistów podwyżka 19 zł brutto. - To policzek - mówi Piotr Watoła, szef małopolskiego OZZL. - Nie zgadzamy się - dodaje Zofia Małas, prezeska Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. - Sytuacja wygląda kuriozalnie. Mamy okres pandemii. Medycy pracują na najwyższych obrotach, nierzadko ponad siły. Brakuje rąk do pracy, lekarze są kierowani nakazami do ognisk koronawirusa. Nie bez powodu nazywa się ich bohaterami. Słowa przecież nic nie kosztują. Kiedy jednak przychodzi do rozmów o minimalnych wynagrodzeniach, rząd znów proponuje skandaliczne warunki - mówi money.pl dr Piotr Watoła, przewodniczący małopolskiego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Oburzenie medyków wywołał dokument, który będzie podstawą wyliczania ich pensji podstawowych. Do Sejmu ma bowiem trafić projekt ustawy, która zmienia sposób ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego dla pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Chodzi o pensje m.in. lekarzy specjalistów, pielęgniarek i położnych, diagnostów, fizjoterapeutów, dentystów czy farmaceutów. Rząd pokazał już te dokument związkom zawodowym w ramach konsultacji.
Zmienia się tzw. współczynnik pracy, który jest wykorzystywany do wyliczenia zarobków w zawodach medycznych. Chodzi o relację między płacą zasadniczą dla danego zawodu a przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce za rok poprzedni (w 2020 było to 5167,47 zł).
Liczby te wywołały ostry sprzeciw niemal wszystkich grup zawodowych medyków. W wspólnych listach kierowali swój protest do ministra zdrowia, premiera, a nawet prezydenta. Na razie bezskutecznie.
Policzek dla specjalistów
Rząd proponuje lekarzom specjalistom podwyżkę. To dobra wiadomość. Jednak kwota, na którą opiewa, szokuje. 19 zł brutto - o tyle więcej do obecnej pensji 6750 zł brutto mieliby od lipca 2021 dostać lekarze specjaliści w ramach gwarantowanych płac minimalnych.
- Mówimy o samym trzonie, grupie specjalistycznie wykształconych lekarzy, którzy pracują w publicznych szpitalach na pierwszej linii. To im rząd za ciężką pracę, lata kształcenia proponuje 14 zł na rękę. To jak policzek - mówi dr Watoła.
Mało tego, jak wyjaśniał w rozmowie z money.pl szef związków zawodowych medyków dr Krzysztof Bukiel, ministerialna propozycja podwyżki jest de facto obniżką. Jak to możliwe? Do tej pory współczynnik pracy dla lekarzy specjalistów wnosił 1,6. To znaczy, że tyle przeciętnego wynagrodzenia dostawał specjalista w Polsce. Dawało to kwotę 6750 zł brutto miesięcznie. Teraz otrzymywać ma 1,31 przeciętnej pensji.
Choć kwotowo oznacza to paręnaście złotych więcej od obecnej wypłaty (wzrosła bowiem przeciętna pensja w gospodarce), to faktyczny stosunek pensji lekarza do średniego wynagrodzenia w gospodarce zostanie zmniejszony.
"Współczynniki wynagrodzeń pokazują, jak rząd 'docenia' pracę medyków, co obecnie, w czasie epidemii, jest bardzo wymowne" - oburza się mazowiecki OZZL.
Jak podkreśla dr Watoła, niskie pensje to jedna z głównych przyczyn braku lekarzy w Polsce. - Wielu wybiera pracę za granicą. Jest też migracja wewnętrzna. Specjaliści opuszczają publiczną służbę na rzecz pracy w sektorze prywatnym - zaznacza. Jak uważa, ratunkiem, mimo usilnych starań rządu, nie będą też lekarze ze Wschodu. Dlaczego? Bo wielu zdaje sobie sprawę z warunków pracy w Polsce i jeśli zdecyduje się na emigrację, to wybierze Niemcy czy Czechy, gdzie stawki są znacznie wyższe.
- Bułgarzy i Rumuni podwyższyli minimalne płace dla lekarzy. W Polsce się je obniża. To chyba mówi samo za siebie - komentuje dr Watoła.
Pielęgniarki oburzone
Również pielęgniarki reprezentowane przez Naczelną Izbę Pielęgniarek i Położnych mają pretensje do rządu. - Nie może być tak, że pielęgniarka jest w jednej grupie z rejestratorką i sekretarką - mówi money.pl Zofia Małas, prezeska NRPiP.
Również ona sygnowała list do prezydenta z prośbą o interwencję, w którym czytamy "osoby, które wykonują tak odpowiedzialną pracę, posiadające - w zdecydowanej większości - wyższe wykształcenie medyczne i stale podnoszące swoje kwalifikacje, a przede wszystkim służące najwyższemu dobru, jakim jest zdrowie i życie ludzkie, nie zasługują na tak złe traktowanie".
Zgodnie z tablą pielęgniarki z tytułem magisterskim mogą liczyć na 1,06 przeciętnego wynagrodzenia. Praca pielęgniarek i położnych, które uzyskają tytuł specjalisty w dziedzinie pielęgniarstwa, wyceniana jest na 0,81 przeciętnego wynagrodzenia, a bez specjalizacji - 0,73.
Obecnie minimalne wynagrodzenie dla pielęgniarki wynosi 3 772 zł brutto. Z tytułem magisterskim mogła liczyć na podstawową pensję wysokości 4 077 zł. Od lipca kwota ta ma wzrosnąć do 4185,65 zł.
Zdaniem Małas takie "skandaliczne wynagrodzenia" leżą u podstaw tego, że połowa absolwentów kierunków pielęgniarskich i położniczych nie podejmuje pracy w zawodzie.
A pielęgniarek stale ubywa. W ubiegłym roku ponad 10 tys. nabyło prawa emerytalne. Szkoły ukończyło nieco ponad 5 tys. pielęgniarek i położnych. - W tej chwili pielęgniarka ma średnio 53 lata. Nie zrobiono nic, aby zmienić tę sytuację. Obserwujemy powolny upadek pielęgniarstwa polskiego - podkreśla. - Byliśmy bohaterami, teraz stajemy się ofiarami.
Ministerstwo mówi o porozumieniu
Minister zdrowia Adam Niedzielski przekonuje, że sprawa pieniędzy dla pracowników ochrony zdrowia jest rozwiązywana na bieżąco. Zawarł bowiem porozumienie w ramach Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia.
- Uzgodniliśmy pewne rzeczy na 2021 r. Szykujemy projekt ustawy. Porozumienie zostało podpisane przez strony komisji trójstronnej. Realizacja polega na przygotowaniu projektu nowelizacji. Ona zdefiniuje na nowo wskaźniki ekonomiczne. Będą one wyższe dla zawodów medycznych - zapowiedział podczas czwartkowego wystąpienia w Sejmie szef resortu zdrowia.
Jak przekonywał, pensje wzrosną. - Nie na bazie dodatku, a na bazie ustawowego, systemowego rozwiązania zaproponujemy formułę, która poprawi sytuację tych zawodów - mówił. - Dysproporcja zarobków musi być zniwelowana.
Zarówno OZZL, Naczelna Izba Lekarska, jak i NRPiP, a więc związki zawodowe i samorządy medyków, podkreślają, że porozumienie zostało zawarte, ale jedynie z dwiema centralami związkowymi - OPZZ i NSZZ "Solidarność". - Jesteśmy przeciwne. Nie zgadzamy się z tą propozycją - zaznacza Zofia Małas. - Nie ma naszej zgody - dodaje dr Watoła, przewodniczący małopolskiego OZZL.
Przypomnijmy, że temat płac minimalnych w ochronie zdrowia wrócił w związku z wygasającą z końcem czerwca tak zwaną "ustawą Szumowskiego" - o czym więcej przeczytasz w money.pl w poprzednich naszych tekstach. Zgodnie z jej zapisami tylko do końca czerwca budżet będzie pokrywać wynegocjowane wyższe pensje lekarzy specjalistów, którzy zdecydowali się podpisać lojalki, czyli pracować w tylko jednym szpitalu.