O fiasku rozmów jako pierwsze poinformowało Radio Zet. Spotkanie Komisji Krajowej "Solidarności" i szefa z oświatowej "Solidarności" Ryszarda Proksy z minister Anną Zalewską zostało zorganizowane dzień po rozpoczęciu protestu okupacyjnego w Małopolskim Kuratorium Oświaty.
- Minister Zalewska ponownie wysłuchała naszych postulatów, ale nie zaproponowała niczego nowego, dlatego rozmowy okazały się bezowocne - mówi money.pl rzeczniczka oświatowej "Solidarności" Olga Zielińska.
- Przewodniczący Proksa podjął decyzję o wyjeździe do Krakowa, gdzie protestujących związkowców poinformuje o przebiegu rozmów z minister Zalewską - mówi Zielińska. - Dołączy do protestu, ma z sobą śpiwór - odpowiada, zapytana, czy szef związku dołączy do okupacji kuratorium w Krakowie.
Jak podkreśla Zielińska, "nauczyciele nie walczą już wyłącznie o podwyżki płac, lecz także o godność". Wyjaśnia, że wiele wypowiedzi polityków obozu rządzącego nauczyciele odebrali jako "policzek". Jako przykład podaje głośne słowa Krzysztofa Szczerskiego o "celibacie" i 500+.
- W tej sytuacji jedyną osobą, która może zażegnać ten kryzys, jest premier Mateusz Morawiecki - mówi przedstawicielka oświatowej "Solidarności". - Nie chcemy, by cała sytuacja negatywnie odbiła się na uczniach, robimy wszystko by do tego nie dopuścić - dodaje.
Nauczyciele z "Solidarności" domagają się przede wszystkim 15-procentowej podwyżki płac z wyrównaniem od stycznia 2019 r., a następnie kolejnej podwyżki o 15 proc. od stycznia 2020 r. Chcą też gruntownej zmiany zasad wynagradzania nauczycieli i powiązania ich pensji ze wskaźnikami makroekonomicznymi, takimi jak średnie wynagrodzenie w gospodarce narodowej.
Diametralnie odmienny komunikat po rozmowach z "Solidarnością" wydało Ministerstwo Edukacji Narodowej. Resort Anny Zalewskiej podkreślił, że NSZZ „Solidarność” wraz z innymi związkami zawodowymi to ważni partnerzy rozmów z MEN".
"Przedmiotem rozmów ze stroną solidarnościową była aktualna sytuacja nauczycieli. Obu stronom zależało na przedstawieniu obiektywnej sytuacji, z wyraźnym zaakcentowaniem dokonanych już lub będących w trakcie realizacji postulatów związków zawodowych, w tym podwyżek płac nauczycieli" - czytamy w komunikacie MEN.
"Obie strony zapewniły, że dołożą wszelkich starań, by napięta sytuacja, która ma miejsce chociażby w siedzibie Małopolskiego Kuratora Oświaty, wróciła do normy. Uczestnicy spotkania umówili się na dalsze rozmowy w sprawie ewentualnych nowych rozwiązań. Wkrótce zostanie podany termin kolejnego spotkania" - napisano.
Nauczycielska "Solidarność" to kolejny po ZNP związek, który domaga się od rządu zmian w oświacie i przystępuje do strajków. "Solidarność", tak jak ZNP, żąda po 15 proc. podwyżki w dwóch kolejnych latach, co łącznie daje 1000 zł. Do tego domaga się zrezygnowania z wydłużonej ścieżki awansu nauczycieli oraz rezygnacji z nowego systemu oceny ich pracy.
- Przyjazd upoważnionego lub pełnomocnego przedstawiciela rządu i merytoryczna rozmowa nad naszymi postulatami - taki warunek przerwania protestu w Krakowie przedstawia Zbigniew Świerczek, zastępca przewodniczącej sekcji oświaty regionu małopolskiego NSZZ "Solidarność".
Siedmioro związkowców spędziło pierwszą noc w salce konferencyjnej w Małoposlkim Kuratorium Oświaty. Jak zapewniają, są gotowi na dłuższą okupację.
- My już ponad trzy lata czekamy, by ten rząd, który jak by było, popieraliśmy, spełnił swoje obietnice i nasze oczekiwania - mówi money.pl Świerczek. - Nawet członka rodziny, kiedy nie słucha naszych uwag, trzeba w określony sposób zdyscyplinować - dodaje.
- Daliśmy dość dużo czasu rządowi na to, aby nasze żądania dotyczące godnego bytu nauczycieli po prostu zrealizował. Ta cierpliwość się po prostu wyczerpała - stwierdza.
- Od półtora roku uczestniczyliśmy we wszystkich pracach zespołu do spraw statusu zawodowego nauczycieli, powołanego przez panią minister i wierzyliśmy, że będą wypracowane rozwiązania satysfakcjonujące nauczycieli - mówi. Tłumaczy, że głównie chodziło o powiązanie płac z nauczycieli ze wzrostem średniego wynagrodzenia w gospodarce.
Protesty trwają także w innych miastach. Kilkuset nauczycieli z oświatowej "Solidarności" we wtorek pikietowało przed urzędem wojewódzkim w Katowicach. - Walczymy o siebie i o dzieci, żeby im było lepiej. Rząd kłamie, chce nas skłócić z rodzicami, dziećmi. My im nie chcemy zrobić krzywdy. My walczymy o godne życie - mówili związkowcy cytowani przez Radio Zet.
Związek Nauczycielstwa Polskiego, który zrzesza około 200 tysięcy nauczycieli, 8 kwietnia jako datę rozpoczęcia planowanego strajku podał 4 marca. Jednocześnie ZNP ogłosił rozpoczęcie referendum strajkowego, które potrwa do 25 marca. Z szacunków ZNP wynika, że do strajku może przystąpić nawet ponad 80 proc. szkół.
Pod koniec ubiegłego tygodnia również Forum Związków Zawodowych Solidarność-Oświata ogłosiło referendum strajkowe, które zdecyduje o rozpoczęciu protestu. Skupiające kilkanaście tysięcy nauczycieli FZZ Solidarność-Oświata przeprowadzi referendum wśród swoich członków do 22 marca.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl