Związkowcy są w sporze ze spółką Kaufland już od jakiegoś czasu. Jednym z postulatów jest zaprzestanie dyskryminacji kobiet, które wracają z urlopu macierzyńskiego. To zresztą było główne hasło manifestacji zorganizowanej 8 marca w stolicy Dolnego Śląska.
- Pracownice zatrudnione w Kauflandzie, które urodziły dzieci, wracając po urlopie macierzyńskim mają wynagrodzenia niższe niż ich koleżanki i koledzy, którzy w tym czasie podjęli pracę. Nie godzimy się na to, żądamy równego traktowania kobiet i wyrównania ich wynagrodzeń - mówi money.pl Wojciech Jendrusiak, przewodniczący Międzyzakładowej Organizacja WZZ "Jedność Pracownicza"
Związkowcy domagają się także zwiększenia zatrudnienia w sklepach sieci Kaufland oraz wzrostu wynagrodzeń o 600 zł dla każdego pracownika zatrudnionego w koncernie.
Firma Kaufland protest związkowców komentuje w przesłanym do money.pl oświadczeniu. Czytamy w nim, że "W sieci Kaufland zapewniamy wszystkim pracownikom równość płac. Na warunki finansowe nie ma wpływu płeć, a wyłącznie kwalifikacje i doświadczenie, które osoba zatrudniona zdobywa, pracując na określonym stanowisku. Każda osoba, która wraca do pracy po dłuższej przerwie, np. wynikającej z urlopu macierzyńskiego lub tacierzyńskiego, ma zagwarantowane to samo stanowisko i takie same warunku zatrudnienia jak w momencie pójścia na urlop".
- Miesięczne wynagrodzenie w sieci Kaufland na stanowisku kasjer-sprzedawca należy do najbardziej konkurencyjnych na rynku i od marca tego roku wynosi do 4500 zł brutto miesięcznie. Zasady dotyczące ustalania wysokości wynagrodzenia są transparentne, a warunki przyznawania premii frekwencyjnej zostały ustalone w porozumieniu ze stroną społeczną - informuje niemiecka sieć.
Wtorkowa manifestacja była kolejną już zorganizowaną we Wrocławiu. Pomimo trwających rozmów strony nie doszły do porozumienia. Związkowcy zapowiedzieli, że najpóźniej w maju rozbiją miasteczko namiotowe we Wrocławiu i będą protestować do skutku. Sieć Kaufland odpowiada, że jest cały czas otwarta na rozmowy.