Były petardy, padały wulgaryzmy, a niektórzy protestujący pili alkohol w miejscu publicznym - posypały się mandaty. Tak z perspektywy policji wyglądał poniedziałkowy protest taksówkarzy.
- Do sądu wpłynie ponad 60 wniosków o ukaranie protestujących w poniedziałek taksówkarzy. Policja wystawiła również mandaty za spożywanie alkoholu, pirotechnikę i wulgaryzmy - powiedział we wtorek rzecznik Komendy Stołecznej Policji kom. Sylwester Marczak, cytowany przez PAP.
Wnioski o ukaranie skierowane do sądu to efekt odmowy przyjęcia mandatów na miejscu. Dotyczą głównie taksówkarzy, którzy blokowali ruch zbyt wolną jazdą. Jednak sąd zajmie się też najbardziej wulgarnymi protestującymi, którzy nie przyjęli mandatu za przekleństwa.
- Część manifestujących otrzymało również mandaty karne między innymi za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym, posiadanie pirotechniki w trakcie zgromadzenia, zaśmiecanie i również tamowanie ruchu - dodał Sylwester Marczak ze stołecznej policji.
Taksówkarze - pod hasłem "STOP nielegalnym przewozom" - protestują przeciwko aplikacjom łączącym kierowców z pasażerami, jak Uber czy Bolt. Mimo iż rząd zamierza uregulować te kwestie, zapisy w projekcie ustawy nie są dla taksówkarzy zadowalające.
W zeszłym tygodniu rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o transporcie, który ma m.in. nadać definicję firmom pośredniczącym w przewozach, zlikwidować egzaminy z topografii oraz wprowadzić możliwość stosowania aplikacji mobilnych zastępujących taksometr.
Zdaniem taksówkarzy, takie regulacje nie wystarczają. Jak mówią, aby nieuczciwą konkurencję wyeliminować, wystarczyłoby stosować przepisy, które już istnieją. Ponadto - jak twierdzą - zaproponowana przez rząd definicja pośrednika przewozu osób jest nieprecyzyjna, a zastąpienie legalizowanych taksometrów aplikacjami może prowadzić do nadużyć. Z kolei likwidacja egzaminów z topografii, ich zdaniem, negatywnie wpłynie na jakość usług.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl