Po Europie przetacza się fala protestów rolników. - Rozpoczęliśmy międzynarodowy ruch od Irlandii po Polskę - zapowiadała pod koniec stycznia Sieta van Keimpema, sekretarz organizacji Farmers Defence Force. Tymczasem protesty dotarły do Brukseli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Oblężenie" Parlamentu Europejskiego przez rolników
- Jesteśmy tu po to, żeby bronić naszego rolnictwa. Od trzech lat próbujemy bezskutecznie zwrócić uwagę belgijskiego rządu na nasze problemy. Musimy wreszcie się otrząsnąć i wraz z całą Europą walczyć o wspólną sprawę: o możliwość wykonywania zawodu rolnika dla nas i naszych dzieci - powiedziała PAP Isabel Proost, rolniczka z Flandrii.
Wskazała, że "elity brukselskie chcą ich zniknięcia". - Unijne regulacje, pod pozorem ochrony środowiska nakładają na nas restrykcyjne normy, którym nie możemy podołać. Dodatkowo import z Ukrainy i innych krajów pozaeuropejskich wywiera na nas presję cenową. To nieuczciwa konkurencja - dodała.
Jej słowa poparł Enrico Nada, przedstawiciel włoskiej organizacji reprezentującej rolników, Coldiretti.
Jest nas tu około tysiąca. Przyjechaliśmy z różnych części Włoch. Walczymy o przyszłość rolnictwa. Domagamy się jasnych i uczciwych zasad. Chcemy móc wykorzystać wszystkie dostępne grunty rolne, które mamy do dyspozycji. Powinniśmy najpierw wykorzystać możliwości, które mamy w Europie, a dopiero potem zastanawiać się nad importem - przekazał Nada.
Przedstawiciel Coldiretti podkreślił, że "poświęcanie własnej produkcji i otwieranie szeroko drzwi na produkcję z innych krajów to nie jest właściwa droga. Europa ma niewiarygodną różnorodność produkcji rolnej, więc Europa powinna najpierw wykorzystać swój własny potencjał, a dopiero potem otworzyć drzwi dla innych, jeśli zajdzie taka potrzeba".
Jose Maria Castilla z hiszpańskiego stowarzyszenia młodych rolników domaga się zawieszenia unijnych regulacji wprowadzanych po 2019 r. Przekazał, że rolnicy nie mogą normalnie pracować bez przewidywalności prawnej. Podkreślił, że nie może być tak, że co 2-3 lata zmienia się prawo.
Nie możemy zaakceptować nowych regulacji, dopóki nie zostanie rozwiązany problem importu. To jest niesprawiedliwe, że rolnicy z Włoch, Portugalii, Hiszpanii muszą konkurować z produktami, które nie spełniają norm fitosanitarnych i pochodzą z krajów, gdzie nie ma prawa gwarantującego przestrzeganie praw człowieka - tak jak to ma miejsce w Maroku - powiedział.
Zdaniem Duarte Mira z Konfederacji Portugalskich Rolników polityka rolna UE jest oderwana od rzeczywistości. - Cała polityka Komisji Europejskiej, która została zapoczątkowana w 2019 roku, nie uwzględnia wojny na Ukrainie, pandemii Covid-19. Mamy do czynienia z polityką rolną, która jest zupełnie niedostosowana do realiów i szkodzi rolnikom" - podsumował Portugalczyk.