Jeśli chodzi o przejęcie Twittera przez Elona Muska, w sprawie co rusz pojawia się coś nowego. Sam miliarder, jeśli chodzi o komunikację transakcji i planów co do serwisu, porusza się z gracją słonia w składzie porcelany.
Musk czeka z przejęciem Twittera na ważny audyt
Jakkolwiek można mieć zastrzeżenia do sposobu komunikacji, ta konkretna sprawa, wydająca się drobnostką, wcale nią nie jest, bo jest bezpośrednio powiązana z kursem akcji.
Jak napisał sam Musk na Twitterze, transakcja zostaje na razie wstrzymana. Do czasu, aż audyt zweryfikuje, czy odsetek fałszywych i spamerskich kont wynosi rzeczywiście 5 proc. wszystkich użytkowników, jak podano w raporcie finansowym za pierwszy kwartał. Musk uważa, że ten odsetek jest podejrzanie niski. Taki wniosek nasunąłby się zresztą każdemu, kto choćby pobieżnie liznął tej konkretnej platformy społecznościowej.
W swojej wizji "nowego" Twittera Musk idzie szeroko. Chce go całkowicie uwolnić z wpływów korporacji i wynieść wolność słowa do jej najbardziej pierwotnej, surowej formy. Zapowiedział też, że chce zdjąć bana nałożonego na Donalda Trumpa za szerzenie fałszywych informacji, a także wyciąć konta spamerskie. Każda z tych zapowiedzi odbijała się na akcjach Twittera, zapewne odbije się i ta ostatnia, skoro liczba użytkowników – w zależności od wyników audytu – może się radykalnie zmniejszyć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak pisaliśmy już w money.pl, Musk zaoferował 54,20 dol. za akcje Twittera, co w sumie daje 44 mld dol. W jednym z wywiadów poinformował, jak zamierza to sfinansować. Połowę wyłoży w gotówce, połowę opłaci pożyczką wziętą pod zastaw swoich akcji Tesli, najwyżej wycenianego producenta samochodów na świecie.
Czarna passa Muska
Inna sprawa, że miliarder nie ma ostatnio najlepszej passy. Ostatnie miesiące były dla miliardera dużo trudniejsze, a szczyt problemów obserwujemy właśnie teraz. W miesiąc notowania Tesli na giełdzie w USA spadły o około 35 proc., a przyspieszenie spadków nastąpiło w ostatnich kilku dniach.
– Kłopoty z fabrykami w Szanghaju, wynikające z polityki "zero Covid" w Chinach, są głównym problemem dla akcji Tesli. A to nie jedyne zmartwienie – wskazuje Dan Ives, analityk Wedbush, cytowany przez "Forbesa". Kolejnym powodem ma być niechęć inwestorów do akcji firm spekulacyjnych w związku z trudną sytuacją makroekonomiczną.