Zachwyt nad technologią, postępem prac jest tak duży, że nikt już nie pyta, po co nam inwestycja za 2 mld zł - pisze "Gazeta Wyborcza". Przekop Mierzei Wiślanej przyciąga turystów do Skowronek, ma swoich fanów sieci, którzy nie tylko śledzą budowę, ale również ją na bieżąco relacjonują.
Kolejne etapy z całą pewnością budzą zainteresowanie Polaków. Z nadzieję patrzą na to również mieszkańcy Elbląga, którzy liczą, że dzięki kanałowi miasto zyska okno na świat. Jest szansa, że do portu będą zawijać statki o zanurzeniu do 4,5 m, szerokości 20 m i długości do 100 m, albo barki.
To oczywiście spowoduje wzrost znacznie miasta, jako portu przeładunkowego, ale też ożywić ma ruch turystyczny.
By tak się jednak stało, trzeba jednak się przygotować, zauważają rozmówcy "Wyborczej". Posłanka Lewicy Monika Falej przypomniała, że choć pieniądze są na przekop, to już inwestycje w porcie i udrożnienie rzeki pozostają problemem samorządu.
- W 2023 r. będziemy mieli prawdopodobnie oddaną inwestycję rządową, ale kwestie związane z portem pozostają nierozwiązane i czeka nas długa walka, żeby znalazły się na to pieniądze - podkreśliła w rozmowie z "GW".
Również Paweł Olechnowicz, były prezes Grupy Lotos, zwraca uwagę, że aby tak duża inwestycja przyniosła ekonomiczne skutki, trzeba patrzeć na nią szeroko.
Jak podkreśla, już teraz trzeba ożywić stosunki gospodarcze ze Skandynawią, porozumieć się z portami w Gdyni i Gdańsku, by część towarów mogła być transportowana do Elbląga.
Koszty samego przekopu są gigantyczne, ale to, co trzeba będzie wydać na infrastrukturę, na nabrzeża, magazyny, logistykę i to utrzymywać będzie równie jeśli nie jeszcze bardziej kosztowne, wskazuje Olechowicz.
Ale przypomnijmy też bardziej krytyczne głosy. Zdaniem prof. Włodzimierza Rydzkowskiego z Katedry Polityki Transportowej Wydziału Ekonomicznego na Uniwersytecie Gdańskim przekop Mierzei z gospodarczego punktu widzenia nie ma żadnego uzasadnienia. Z jego wyliczeń wynika, że w sprzyjających warunkach przekop mógłby się zwrócić po 450 latach.
Przekop Mierzi rząd wpisał przekop na listę inwestycji obronnych, ważną dla Wojska Polskiego i kluczową dla utrzymania bezpieczeństwa i ochrony granic. Kłopot w tym, że jak pisaliśmy w money.pl, niezależni od rządu wojskowi eksperci podkreślają, że polska marynarka nie ma ani jednego okrętu czy kutra, który byłyby w stanie przepłynąć tym kanałem i z tego punktu widzenia nie będzie on użyteczny dla wojska.
"Wyborcza" podkreśla więc, że mimo pewnych korzyści, które może przynieść inwestycja, jej sukces gospodarczy stoi pod dużym znakiem zapytania, a cały przekop jest bardziej projektem politycznym mającym być wizytówką rządów PiS.