Według informacji przekazanych przez ministra gospodarki, trzecia z elektrowni, Emsland w Dolnej Saksonii, ma zostać wyłączona zgodnie z planem do 31 grudnia. Przypomnijmy, że dotychczasowe plany zakładały wyłączenie wszystkich elektrowni atomowych z końcem tego roku. Tak wynikało z planów "Energiewende", czyli transformacji energetycznej.
Dwie elektrownie jądrowe, Isar 2 i Neckarwestheim, powinny być nadal czynne do połowy kwietnia 2023 roku, aby w razie potrzeby móc wnieść dodatkowy wkład do sieci energetycznej w południowych Niemczech w okresie zimowym 2022/23 - stwierdził Habeck.
W ocenie resortu "sytuacje kryzysowe w systemie elektroenergetycznym w sezonie zimowym 2022/23 są bardzo mało prawdopodobne, ale w chwili obecnej nie można ich całkowicie wykluczyć".
- Trzymamy się stopniowego wycofywania energii jądrowej, zgodnie z przepisami ustawy o energii atomowej - dodał Habeck z Partii Zielonych. Jego zdaniem, Niemcy mają "bardzo wysokie bezpieczeństwo dostaw w systemie elektroenergetycznym", ale są częścią europejskiego systemu elektroenergetycznego, gdzie można mówić o "szeregu niepewnych czynników".
Jednym z tych czynników są ograniczenia w dostawie rosyjskiego gazu, do czego doprowadziła rozpętana przez Rosję wojna w Ukrainie. Mówił również o problemach w części elektrowni atomowych we Francji i letnią suszę, która osłabiła produkcję w elektrowniach wodnych w sąsiednich krajach.
Przedłużając działanie elektrowni jądrowych, Niemcy zagrali na nosie Putinowi, który chce wykorzystać uzależnienie Berlina od rosyjskich surowców energetycznych.
Niemcy debatowali o atomie
Ta decyzja to wielka zmiana w niemieckiej polityce. Jeszcze na początku lata kanclerz Olaf Scholz kategorycznie zaprzeczał jakimkolwiek negocjacjom na ten temat, a w marcu przeprowadzono analizę, czy dłuższe wykorzystanie energetyki jądrowej jest niezbędne. Wtedy uznano, że nie. Natomiast 3 sierpnia kanclerz zmienił retorykę - powiedział, że przedłużenie działalności elektrowni "może mieć sens".
To, co jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się nierealne, teraz dzieje się na naszych oczach. 70 proc. osób chciało dalszego działania ostatnich pracujących elektrowni atomowych. Zwolennikami tego rozwiązania była nawet większość wyborców Zielonych; 54 proc. – jak wynikało z sondażu ośrodka INSA dla "Bild am Sonntag".
To wynik szoku związanego z wojną w Ukrainie i zagrożenia dla naszego komfortu, a nawet bezpieczeństwa energetycznego. Po raz pierwszy od upadku komunizmu wraca możliwość ataku jądrowego w Europie. To przerażające. Żyjemy w globalnej wiosce i Niemcy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że to europejska wojna. Są świadomi, że pewne decyzje trzeba podjąć teraz, żeby ustrzec się problemów w przyszłości - mówił dla money prof. Krzysztof Ruchniewicz z Centrum im. Willy Brandta Uniwersytetu Wrocławskiego.