Od początku 2020 roku funkcjonariusze polsko-niemieckich patroli ze Świecka ujawnili i zatrzymali 219 osób. Największą grupę 80 osób stanowili cudzoziemcy zatrzymani za wykroczenia i przestępstwa związane z nielegalną migracją - informuje Nadodrzański Oddział Straży Granicznej.
Sporą grupę stanowią Ukraińcy, którzy Polskę traktują jako kraj tranzytowy. Dzięki grupom przestępczym działającym w naszym kraju, uzyskują fałszywe dokumenty albo polskie wizy i są przerzucani do pracy w Niemczech, rzekomo dla polskich firm - pisze "Rzeczpospolita".
Walczą z tym procederem zarówno polscy pogranicznicy odpowiedzialni za zabezpieczenie zewnętrznej granicy UE, jak i niemieccy. Łączą też siły we wspólnych patrolach.
Jak pisze "Rz", we wrześniu niemiecka policja wkroczyła do 60 mieszkań i firm w pięciu landach. Ujawnili gang, którym kierowali Niemcy i Polacy, zajmujący się przerzuceniem pracowników.
Za pomocą agencji pracy tymczasowej w pół roku przeszmuglować miał do Niemiec 82 osoby. Podczas nalotu ujawniono kolejne 44 zatrudnione na podstawie podrobionych dokumentów obywateli UE.
Sprawa toczy się również w ramach dochodzenia obejmującego 1,4 tys. przypadków nielegalnego pobytu i pracy w tym kraju, głównie kobiet z Ukrainy. Jak pisze "Rz" w większości są to nielegalnie zatrudnieni zrekrutowani przez pośredników polskich firm na Ukrainie.
Jednocześnie u nas w kraju, służby rozpracowały grupę, w którą zamieszani byli urzędnicy miejscy. Za łapówki załatwiali pozytywne rozpatrzenia wniosków o zezwolenia na pracę i pobyt cudzoziemców. Zatrzymano w sumie siedem osób - podaje Nadodrzańska Straż Graniczna.
Dla pracowników ze wschodu to kwestia kalkulacji ryzyka. Praca w Niemczech jest trzy razy lepiej opłacona niż w Polsce i aż pięciokrotnie w porównaniu do zarobków np. na Ukrainie.