O tym, że przewoźnicy autokarowi nie dostali od rządu propozycji pomocy, która pomogłaby im przetrwać trudną sytuację. W związku z tym, że od wielu miesięcy ludzie ograniczają podróże do niezbędnego minimum, zwyczajnie nie ma kogo wozić. Odwołane są wycieczki szkolne, studenci nie podróżują między miastem akademickim a domem i nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się w najbliższym czasie zmienić.
Polskie Stowarzyszenie Przewoźników Autokarowych apeluje do rządu m.in. o półroczne dopłaty do pensji minimalnej i umorzenie pomocy z PFR. Chce też dostępu do kredytów i zniesienia limitu przyznawanej pomocy dla firm, które zatrudniają do 249 pracowników – informuje PAP.
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Autokarowych Rafał Jańczuk, bez realnego i natychmiastowego ujęcia branży przewozów autokarowych w rządowych programach pomocowych, polskich przewoźników czeka nie tylko utrata miejsc pracy i ciężko wypracowanej pozycji lidera na europejskim rynku, ale przede wszystkim zapaść sektora i brak perspektyw na jego szybką odbudowę.
Dlatego, jak podkreślił, branża wnioskuje do rządu o pomoc w zakresie dopłaty do pensji minimalnej przez sześć miesięcy, umorzenie przyznanej pomocy PFR oraz dopłaty do kosztów stałych przez najbliższe pół roku.
Jego zdaniem fundamentalną sprawą jest obecnie walka o utrzymanie pracowników. "Apelujemy do rządu o kontynuację pomocy w utrzymaniu etatów w branży autokarowej oraz o dofinansowanie do pensji minimalnej oraz dopłatę do kosztów stałych" - podkreślił.
Dodał, że dzięki tym instrumentom pomocowym firmy przetrwają i wrócą na europejski rynek transportu. "Nadal liczymy na otwarcie perspektyw powrotu do pracy oraz mamy nadzieję, że lato 2021 r. będzie momentem, kiedy firmy transportowe zaczną notować przychody, które pozwolą na finansowanie bieżących kosztów działalności" - ocenił Jańczuk.
O dramatycznej sytuacji firm przewozowych pisaliśmy miesiąc temu. Przewoźnicy w akcie protestu zablokowali wtedy warszawskie ulice.