Rafał Dutkiewicz aktualnie zajmuje się instytutem badawczym i kilkoma start-upami, Wszystkie te działalności łączy jedno: były prezydent Wrocławia zamierza w obiegu zamkniętym prowadzić hodowlę zwierząt wodnych oraz uprawiać rośliny.
Sztuczny zbiornik wody przyszłością miast?
Zawsze interesowały mnie najważniejsze trendy cywilizacyjne. Teraz zaangażowałem się w trend związany z produkcją żywności. Problemy, przed którymi obecnie stoi cały świat, to te związane z produkcją energii, emisją CO2, niedostatkiem wody i potrzebą skrócenia łańcucha dostaw. To, czym się w tej chwili zajmuję, łączy te wszystkie kwestie – mówi money.pl Rafał Dutkiewicz.
Pierwsza jego działalność to instytut badawczy, który współpracuje z podobną komórką z Norwegii. Ośrodek w Polsce już niedługo uruchomi farmę akwaponiczną. Jak wyjaśnia Rafał Dutkiewicz, farma akwaponiczna to nic innego jak sztuczny zbiornik wodny, w którym woda krąży w obiegu zamkniętym. Ta zlokalizowana na Dolnym Śląsku będzie mniej więcej wielkości trzech kontenerów. W takich systemach można hodować zwierzęta słodko bądź słonowodne. Energia jest dostarczana ze słońca, a odchody zwierząt są nawozem dla hodowanych tam również roślin. Instytut planuje hodować raki, uprawiać zioła i sałatę. Wykorzystywać będzie oczyszczoną wodę opadową.
Dutkiewicz wspólnie z partnerami, z którymi działa w ramach instytutu, dostał grant w konkursie NCBR dotyczącym rozwiązań dla miast przyszłości. Były prezydent Wrocławia przekonuje, że projekt, który firmuje własnym nazwiskiem, jest niezwykle ważny właśnie dla rozwoju miast.
Jako przykład podajmy wyprawę na Marsa. Wiadomo, że nie będzie tam można zabrać wystarczającej ilości jedzenia, więc trzeba je będzie tam wytworzyć, a to napotka kolejne problemy, chociażby te związane z wodą. Podobne technologie do tego, nad czym obecnie pracujemy, pomogą w przyszłości w rozwiązaniu tych wszystkich problematycznych kwestii – przekonuje były prezydent.
I dodaje, że tak kiedyś mogą wyglądać właśnie miasta przyszłości, w których będzie mogła być wytwarzana zdrowa i ekologiczna żywność.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Biznes na skorupiakach i algach
Projekt badawczo-rozwojowy to jedno, ale Rafał Dutkiewicz właśnie rozpoczyna też komercyjną działalność w tej dziedzinie. Jego spółka Food 4 Future Technologies w gminie Długołęka pod Wrocławiem w dużych zbiornikach słonowodnych będzie hodować skorupiaki – na początek kraby, potem homary, a potem krewetki lub ostrygi. Nie byle jakie kraby.
Takich krabów, jakie my chcemy hodować, jeszcze nikt nie hodował. To są największe na świecie kraby – kraby królewskie – mówi Rafał Dutkiewicz i dodaje, że ich historia jest bardzo ciekawa.
Kiedyś zamieszkiwały rejony w okolicach Kamczatki, w czasach sowieckich przesiedlone zostały w rejon Murmańska, czyli bliżej Skandynawii. Obecnie są odławiane przez Norwegów. Zresztą w firmie Dutkiewicza Norwegowie są udziałowcami.
Jak tłumaczy były włodarz Wrocławia w zbiornikach będą hodowane skorupiaki, a dzięki pozyskanym z nich składnikom odżywczym będą rosły algi, a dokładniej mikroalgi. Spółka byłego prezydenta będzie z nich pozyskiwać astaksantynę, czyli – jak tłumaczy Rafał Dutkiewicz – najsilniejszy przeciwutleniacz na świecie. Instalacje algowe są w tej chwili w budowie. Początek produkcji to już kwestia tygodni.
Rynek zbytu już jest – ten największy to azjatycki. Rafał Dutkiewicz zwraca jednak uwagę, że wojna w Ukrainie spowodowała odcięcie Rosji od handlu, więc pojawiły się nowe możliwości w Europie. – Rynki niemieckie i francuskie są bardzo obiecujące – wskazuje były prezydent. Z kolei algi będą sprzedawane firmom kosmetycznym, farmaceutycznym, ale także tym przedsiębiorstwom, które produkują pasze z prebiotykami.
– Uczestnicy rynku suplementów diety i farmaceutycznego oczekują, by zapewniona była czystość kupowanego produktu. Nasi potencjalni klienci będą mogli nawet obserwować towar, który kupią online. Jego pochodzenie będzie w stu procentach udokumentowane – zapewnia Rafał Dutkiewicz. To przedsięwzięcie ma kosztować kilka milionów euro.
Stawy Milickie królestwem pstrąga tęczowego?
Na tym były prezydent Wrocławia jednak nie chce kończyć. Marzy mu się jeszcze jeden projekt. Uważa, że w aglomeracji wrocławskiej są tereny, którym można pomóc w rozwoju.
– Chodzi np. o tereny położone w północnej części województwa, a dokładniej o rejon Stawów Milickich. To jedno z bardziej charakterystycznych miejsc na Dolnym Śląsku. To ponad 6,5 tys. ha przyrody i największy kompleks stawów rybnych w Europie. Obecnie hodowany jest tu głównie karp. Dutkiewicz ma pomysł, jak przyciągnąć na te tereny biznes, a co za tym idzie także pieniądze.
Ten obszar po 800 latach – od założenia przez cystersów – stał się bardziej parkiem natury niż obszarem eksploatowanym gospodarczo. Chciałbym wprowadzić na ten obszar hodowlę w zbiornikach zamkniętych. Mógłby być tam hodowany słodkowodny kuzyn łososia, którym jest pstrąg tęczowy. Pstrągi mogą rosnąć do rozmiarów łososiowych, a jeżeli się je nakarmi astaksantyną, to są podobnie różowe i mają wysokiej jakości mięso – przekonuje w rozmowie z nami Dutkiewicz.
Dlatego były prezydent Wrocławia myśli o stworzeniu na terenie Stawów Milickich czegoś w rodzaju parku technologicznego.
Jednak do realizacji tych planów jeszcze daleka droga. Obecnie z rejonem milickim związana jest spółka Stawy Milickie należąca do samorządu dolnośląskiego. W ubiegłym roku wrócił temat przejęcia Stawów przez Lasy Państwowe. O tym, że Lasy Państwowe mogą je przejąć, mówiło się już w 2017 roku, ostatecznie jednak do tej operacji nie doszło. Rok temu marszałek województwa na jednej z sesji sejmiku przekonywał, że żadne decyzje nie zapadły i badane są różne scenariusze. Rafał Dutkiewicz nie ma wątpliwości, że jeżeli będzie dobry pomysł na to miejsce, to na pewno dołączy do tego biznes prywatny i przekonuje, że wstępne rozmowy z biznesem norweskim są "bardzo obiecujące".
Przekonuje też, dlaczego inwestycja w produkcję ryb jest ważna także ze względów klimatycznych. – Jeżeli chcieć wyprodukować mniej więcej kilogram białka rybnego to zużywamy ok. litra wody, jeżeli chcemy wyprodukować kilogram wołowiny, to zużywamy 2,5 tys. litrów. Produkując kilogram wołowiny, emitujemy prawie 6 kg dwutlenku węgla, przy białku rybnym ta emisja jest dziesięć razy mniejsza – mówi samorządowiec. I dodaje, że wierzy w to, iż Stawy Milickie mogą być jednym z liderów europejskich w produkcji ryb.
Realizacja tej koncepcji będzie kosztować o wiele więcej niż produkcja w Długołęce. Dutkiewicz szacuje, że na początek minimum 10 mln euro.
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl