W czwartek rząd ma ogłosić zaostrzenie obostrzeń. Według ustaleń Wirtualnej Polski rozważane jest m.in. zamknięcie marketów budowlanych i sklepów RTV/AGD. Podczas pierwszego całkowitego lockdownu te sklepy pozostały otwarte i przeżywały wręcz oblężenie. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że zaostrzone restrykcje będą obowiązywały w tygodniu poprzedzającym Wielkanoc i tydzień po niej.
Katarzyna Bartman: Jak branża artykułów budowlanych przygotowuje się na nadchodzący całkowity lockdown w kraju?
Paweł Kisiel, prezes zarządu Grupy Atlas: W Polsce odbywa się tzw. zarządzanie przez niespodziankę. Kiedy tydzień temu rozmawialiśmy w branży o możliwych scenariuszach, jakie mogą się w kraju wydarzyć w związku ze wzrostem zakażeń, nikt z nas nie brał poważnie pod uwagę scenariusza, w którym markety i hurtowanie budowlane w całym kraju mogłyby stanąć.
Dziś ten scenariusz jest już bardziej realny. Nie wiemy jednak wciąż, czy rząd się na taki ruch zdecyduje i czy będzie to całkowite zamknięcie branży, czy też ograniczenie działalności.
Jeśli dostawy będą możliwe, zlecenia będą realizowane on-line. Część klientów i tak będzie odbierać zamawiane materiały osobiście. Kolejki więc będą, ale gdzie indziej.
Czy ze strachem czekacie na czwartek, kiedy rząd ma ogłosić oficjalnie swoją decyzję o zamknięciu poszczególnych sektorów, w tym waszego?
Nasza branża nie została tak silnie poturbowana przez lockdowny, jak inne sektory gospodarki. Jeśli nawet zostaniemy zamknięci na 2-3 tygodnie, to jesteśmy w stanie to przetrwać. Problemem jest nie tyle nasze ewentualne zamknięcie, co nieprzewidywalność odgórnych decyzji.
Gdyby taka sytuacja, jaka jest dziś w Polsce, miała miejsce rok temu, każdy by to zrozumiał – takiego kataklizmu nie było wcześniej na świecie. Nie było wiadomo, jak z tą zarazą walczyć, ale przez ten rok można było już jakieś wnioski z tego wyciągnąć. Powinno powstać kilka scenariuszy na wypadek, gdyby liczba zakażenia gwałtownie wzrosły. Zamykanie poszczególnych sektorów bez dokładnych wyliczeń, jakie będą konsekwencje społeczne i gospodarcze tych działań nie powinno mieć miejsca.
I jeszcze jedno: skoro doradcy medyczni rządu mówią, że do zakażeń najczęściej dochodzi w domach i miejscach pracy, to jaki sens ma zamykanie tylko niektórych zakładów? Zamknijmy cały kraj, całą gospodarkę.
Oczywiście oboje wiemy, że to nierealny scenariusz. Kryzys związany z kolejnymi falami zakażeń przechodzą też światowe potęgi gospodarcze. Jak sytuacja na świecie wpłynęła na ceny surowców budowlanych?
To jest złożona sprawa. Z jednej strony Chiny, które są jednym z największych dostawców komponentów do materiałów budowlanych, produkują dziś głównie na swój wewnętrzny rynek. Przez to brakuje surowców do produkcji m.in. styropianu, gruntów, farb czy płyt montażowych. Ceny tych produktów rosną teraz z miesiąca na miesiąc nawet o 30 proc., a niektóre podrożały w stosunku do roku ubiegłego już przeszło o 100 proc.
Z drugiej strony mieliśmy tej zimy silne mrozy, które były odczuwalne nawet w teksańskich rafineriach. Dochodziło tam do awarii i zakłóceń w dostawach produktów ropopochodnych potrzebnych do produkcji wielu surowców dla budownictwa i znowu ceny rosły nawet o kilkadziesiąt procent.
Nowe obostrzenia. Premier: Musimy przydusić wirusa
Chce pan powiedzieć, że wykończenie mieszkania lub remont to będzie wydatek o kilkadziesiąt procent wyższy niż rok temu?
Należy, niestety, spodziewać się dalszego wzrostu cen materiałów budowlanych. Spowodowane to będzie nie tylko wspomnianymi podwyżkami cen surowców, ale także kilkoma innymi czynnikami. Na przykład polityka Unii Europejskiej, w której duży nacisk zostanie położony na projekty związane z tzw. zielonym ładem. W ramach tej strategii w całej Europie budynki będą docieplane. Popyt zatem spowoduje zmiany cen.
Ponadto do 100 proc. w stosunku do ubiegłego roku wzrosły ceny za certyfikaty emisji CO2. Przekłada się to na wzrost cen cementu, energii elektrycznej.
W Polsce, gdzie nie produkujemy surowców, tylko sprowadzamy je za walutę, dodatkowo negatywny wpływ na ceny ma spadek wartości złotówki. Osobny problem, który ma bezpośredni wpływ na koszt robót budowlanych, to brak rąk do pracy w naszej branży.
To wszystko razem spowoduje, że budowanie, remontowanie czy wykańczanie mieszkań będzie coraz droższe.