Według różnych szacunków przyszłoroczna luka w finansowaniu ochrony zdrowia może wynieść od kilku do kilkunastu miliardów złotych - wynika z ustaleń money.pl. Jednym z głównych problemów są szybko rosnące wynagrodzenia kadry medycznej. O komentarz do tego problemu poprosiliśmy podczas środowego spotkania z dziennikarzami Szymona Hołownię, marszałka Sejmu, który rozważa też start w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.
- W przyszłorocznym budżecie osiągamy 6,5 proc. PKB na ochronę zdrowia. To ponad 220 mld zł, co jest realizacją naszych obietnic wyborczych. Jeżeli mamy do czynienia z systemem, który, mimo że dolewasz, to cały czas nie dowozi, to może byśmy wreszcie usiedli i zastanowili się, co zrobić systemowo - stwierdził Hołownia w odpowiedzi na nasze pytanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Dzisiaj musimy oczywiście działać w trybie pogotowia ratunkowego i spróbować doprowadzić do tego, żeby ten system działał. Natomiast już dziś drugą ręką powinniśmy planować systemową zmianę, bo się może w przyszłym roku może okazać, że dołożymy 50 mld zł albo 70 mld zł i to nadal będzie za mało - dodał.
Stwierdził też, że kwestie wynagrodzeń są niezwykle istotne, natomiast muszą być potraktowane w sprawiedliwy sposób. - Bo jeżeli słyszymy o tym, że zdarza się, choć nie są to, jak rozumiem, częste przypadki, że są lekarze zarabiający po kilkaset tysięcy złotych miesięcznie na kontrakcie, za który płacimy z publicznych pieniędzy, to nie ma takiej składki zdrowotnej i nie ma takich nakładów z budżetu, która by to pokryła. I nie ma takiego szpitala, który by to dźwignął dłużej niż przez trzy miesiące, a później musiał nie mieć płacone za nadwykonania i tak naprawdę się zwijać - ocenił marszałek Sejmu.
- Na prywatnym rynku róbmy, co chcemy, ale jeżeli płacimy za to z publicznych pieniędzy, to powinniśmy mieć świadomość, że możemy przyjąć za te pieniądze kolejnych 10 albo 15 pacjentów, a nie zwiększyć lekarzowi specjaliście wynagrodzenie o kolejne 40 czy 60 tys. zł - podkreślił.
Hołownia: system do przebudowy w perspektywie 8-10 lat
- Od trzydziestu kilku lat nikt nie miał w Polsce odwagi systemowo przebudować ochrony zdrowia. Wszyscy przeciągali za krótką kołdrę, bo bali się po prostu tego dotykać. To jest temat, który wymaga dzisiaj radykalnej, systemowej przebudowy, ale w perspektywie 8-10 lat - stwierdził.
- Jeżeli nadal będziemy myśleli w perspektywie parlamentarnej kadencji, która dzisiaj trwa de facto trzy lata, bo rok trwa kampania wyborcza przed każdymi kolejnymi wyborami, to nie jesteś w stanie przebudować systemu. Nie ma takiej możliwości. Tu by musiała być naprawdę narodowa zgoda, że na coś się umawiamy. I to zgoda rządzących z opozycją, że jeżeli opozycja za jakiś czas przejmie władzę, to nie będzie tego burzyć do spodu - zaznaczył.
- To jest jak z fińską szkołą. Oni się umówili, że ona jest wyjęta ze sporów czysto dogmatycznych przez trzydzieści kilka lat, i dlatego taką mają, że im wszyscy zazdrościmy. Dzisiaj takiego myślenia trzeba, przepraszam za mój slogan, ale naprawdę w niego wierzę, myślenia w kategoriach pokolenia, a nie kadencji - dodał Hołownia.