Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Tomasz Rydelek
|
aktualizacja

Zaczyna się nowa wojna. I w niej Putin macza swoje palce

Podziel się:

Gdy w marcu amerykański sekretarz stanu odwiedził Niger, nazwał go "wzorem demokracji". W lipcu doszło tam do zamachu stanu. W sprawę wmieszała się Moskwa. Scenariusz, w którym rosyjskie wpływy rozlewają się na kolejny kraj w Afryce, byłby katastrofą dla Zachodu - pisze dla money.pl Tomasz Rydelek.

Zaczyna się nowa wojna. I w niej Putin macza swoje palce
Mohamed Toumba, jeden z liderów Narodowej Rady Obrony Ojczyzny (GETTY, 2023 Anadolu Agency, Balima Boureima)

Pod koniec lipca w Nigrze doszło do wojskowego zamachu stanu. Zbuntowani oficerowie aresztowali prezydenta Bazoumę, bliskiego sojusznika Francji. W sprawę szybko wmieszała się także Moskwa, a Jewgienij Prigożyn zaproponował puczystom usługi najemników z Grupy Wagnera.

O co toczy się gra? Czy wkrótce w Afryce może wybuchnąć kolejna wojna?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Tworzymy miasta". Deweloper o kluczu do dobrze zaprojektowanego osiedla

Strzały o świcie

Rankiem 26 lipca zbuntowane oddziały Gwardii Prezydenckiej aresztowały Mohameda Bazoumę, prezydenta Nigru.

Jego sympatycy informowali, że część armii przygotowuje się do odbicia go z rąk puczystów. Żaden oddział armii nie stanął jednak w obronie prezydenta.

Wieczorem w telewizji wyemitowano oświadczenie przywódców puczu. Okazało się, że spisek sięga głębiej, niż mogło się wydawać na początku. Wśród puczystów znaleźli się nie tylko dowódcy Gwardii Prezydenckiej, ale także generałowie i pułkownicy z policji, Gwardii Narodowej, sił specjalnych, lądowych oraz powietrznych.

Ogłoszono, że prezydent Bazoum został pozbawiony władzy, konstytucja zawieszona, a granice państwa zamknięte.

Powstała Narodowa Rada Obrony Ojczyzny, która miała tymczasowo zastąpić prezydenta. Na jej czele stanął gen. Tchiani, dowódca Gwardii Prezydenckiej i "główny architekt" puczu.

Zobacz także: Pucz w Nigrze. Nowa wojna w Afryce?

Jak to się stało, że Niger, który jeszcze kilka tygodni wcześniej określany był mianem ostatniego bastionu demokracji na Sahelu oraz kluczowym partnerem Francji w walce z dżihadystami, nagle padł ofiarą wojskowego puczu?

Długa droga do demokracji

Od momentu uzyskania niepodległości od Francji w 1960 r. Niger nie był wzorem stabilności. Kilkukrotnie w kraju dochodziło do wojskowych zamachów stanu. Jednak w ostatnich latach demokratyzacja Nigru nabrała tempa.

W 2021 r. w kraju odbyły się wybory, które wygrał Mohamed Bazoum. Był to pierwszy raz w historii Nigru, gdy zmiana na szczycie władzy nastąpiła w sposób pokojowy, w drodze wyborów, a nie zamachu stanu.

Gdy w marcu 2023 r. amerykański sekretarz stanu Antony Blinken odwiedził Niger, określił ten kraj jako "modelowy wzór demokracji". I faktycznie, kraj ten na tle swoich sąsiadów wyróżniał się, i to bardzo.

Gdy demokracja świętowała w Nigrze kolejne sukcesy, w regionie była w całkowitym odwrocie. W Mali doszło do dwóch wojskowych zamachów stanu z rzędu. Wojsko przejęło władzę w Gwinei, a następnie w Burkina Faso.

Wojskowym zamachom stanu w tych krajach towarzyszyła reorientacja w ich polityce zagranicznej. Relacje z Francją uległy znacznemu ochłodzeniu, a jednocześnie nastąpiła intensyfikacja kontaktów z Moskwą. Najbardziej widoczne było to w Mali, gdzie - wkrótce po puczu - junta wojskowa zaprosiła do kraju najemników z Grupy Wagnera.

Były to fatalne wiadomości dla Sahelu, regionu, który od lat zmaga się z falą dżihadu. Działają tutaj ugrupowania powiązane zarówno z Al Kaidą, jak i z Państwem Islamskim.

Wojskowi puczyści uznali, że sami są w stanie zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom, a lepszym partnerem niż Francja czy USA, będzie Rosja i ich Grupa Wagnera. W 2022 r., w odpowiedzi na zaproszenie przez juntę Wagnerowców, Francuzi wycofali się z Mali. Rok później francuskie wojska opuściły także Burkina Faso.

Liczba ataków w Mali i Burkina Faso wystrzeliła w górę, a lokalne władze zaczęły tracić kontrolę nad coraz większymi połaciami kraju.

Ostatni bastion

Tak oto Francuzi znaleźli się w sytuacji, w której na Sahelu pozostały tylko dwa przyjazne im państwa - Niger oraz Czad. Z czego tylko Niger był krajem demokratycznym.

Na początku 2022 r. prezydent Macron ogłosił, że - po ewakuacji z Mali - centrum francuskich operacji wymierzonych w dżihadystów zostanie przeniesione do Nigru. Francuzi zaczęli przedstawiać Niger jako bastion prozachodnich wartości i modelowy przykład nowej formy współpracy z państwami Sahelu.

W przededniu puczu w Nigrze stacjonowało ok. 1500 francuskich oraz 1100 amerykańskich żołnierzy. Nadzieje wiązane przez Zachód z tym krajem były ogromne. Wszystkie jednak prysły 26 lipca, gdy puczyści siłą przejęli władzę.

Rosyjskie macki

Biorąc pod uwagę rozległe kontakty, jakie Rosjanie mają z wojskowymi w Mali oraz Burkina Faso, pierwszą reakcją na zamach stanu w Nigrze, było oskarżenie ich o sponsorowanie puczu. Taką narrację wzmocniły komentarze szefa Grupy Wagnera, Jewgienija Prigożyna, który nie tylko poparł pucz, ale także zaoferował puczystom pomoc wojskową.

Brakuje jednak twardych dowodów na to, że Rosjanie mieli jakikolwiek wpływ na wydarzenia w Nigrze.

Skoro za puczem nie stali Rosjanie, to dlaczego do niego doszło? Wyjaśnienie wydaje się prozaiczne. Od miesięcy prezydent Bazoum pozostawał w ostrym konflikcie z armią. W marcu, decyzją prezydenta, gen. Salifou Modi został pozbawiony stanowiska szefa sztabu armii. W połowie lipca pojawiły się natomiast informacje, że Bazoum chce usunąć gen. Tchianiego ze stanowiska szefa Gwardii Prezydenckiej.

Wydaje się, że te osobiste konflikty odegrały kluczową rolę w decyzji o przeprowadzeniu zamachu stanu.

Powodów puczu należy doszukiwać się zatem nie w rosyjskich knowaniach, a raczej w osobistym konflikcie prezydenta z wojskowymi.

ECOWAS (Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej) przedstawiło puczystom 7-dniowe ultimatum: złóżcie broń i przywróćcie władzę prezydenta Bazoumy albo sami podejmiemy niezbędne kroki do przywrócenia porządku konstytucyjnego (nie wyłączając interwencji zbrojnej).

ECOWAS obawia się, że jeśli odpuści teraz puczystom, to wkrótce kolejne kraje padną ofiarami wojskowych zamachów stanu.

Groźba interwencji zbrojnej ze strony ECOWAS wydaje się bardzo realna. Istnieje realne zagrożenie, że doprowadzi ona do regionalnej konfrontacji, która szybko może przerodzić się w kolejny konflikt proxy między Rosją a Zachodem.

Francuski dylemat

Po zamachu stanu w Nigrze to Francja znalazła się zdecydowanie w najtrudniejszej sytuacji. Dalsze losy bastionu demokracji i centrum francuskich operacji na Sahelu stanęły pod znakiem zapytania.

Pojawiły się także wątpliwości czy Francja może pozwolić sobie na odcięcie od uranu wydobywanego w Nigrze, który wykorzystywany jest we francuskich elektrowniach atomowych. Dostawy z Nigru odpowiadają bowiem za ok. 20 proc. francuskiego importu uranu.

W sytuacji kryzysowej Francuzi mogą jednak liczyć na alternatywnych dostawców.

Oficjalna reakcja Paryża na zamach stanu była bardzo zdecydowana. Francja potępiła pucz i oświadczyła, że nadal uznaje prezydenta Bazoumę za jedynego, legalnego przywódcę Nigru.

Paryż poparł ultimatum ECOWAS, ale nie zadeklarował jednoznacznie czy francuskie wojska także wezmą udział w interwencji. Taki scenariusz jest dla puczystów o tyle niebezpieczny, że trzy francuskie bazy wojskowe znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie stolicy Nigru.

Na nieznanych wodach

10 sierpnia ECOWAS zadecydował już o mobilizacji wojsk i użyciu ich w celu "przywrócenia porządku konstytucyjnego" w Nigrze. Francja oraz USA poparły tę decyzję.

W oświadczeniu ECOWAS nie pada słowo "interwencja". Wydaje się, że część afrykańskich przywódców liczy na to, że uda się uniknąć rozlewu krwi, a już samo pojawienie się wojsk ECOWAS na granicy Nigru zmusi juntę do kapitulacji.

Jednak junta nie zgadza się na żadne ustępstwa.

Sytuacja wokół Nigru robi się coraz bardziej niebezpieczna. Istnieje duże ryzyko, że interwencja ECOWAS szybko przekształci się w regionalną wojnę z udziałem Mali i Burkina Faso. Taką sytuację szybko mogą wykorzystać Rosjanie.

Junta coraz bardziej się radykalizuje i zwraca ku Moskwie. Scenariusz, w którym rosyjskie wpływy rozlewają się na kolejny kraj w Afryce, byłby katastrofą dla Zachodu. Zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę strategiczne położenie Nigru, przez który przebiegają kluczowe szlaki migracji do Europy oraz trasy przemytu narkotyków.

To, jak kryzys wokół Nigru zostanie ostatecznie rozstrzygnięty, będzie miało ogromne konsekwencje dla całego Sahelu, a echa tych konsekwencji dotrą także do Europy.

Dla money.pl Tomasz Rydelek, ekspert ds. Bliskiego Wschodu

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Puls Lewantu