Władimir Putin wezwał swój rząd i rosyjskich producentów ropy naftowej, żeby wspólnie rozwiązali kwestie dostaw paliw i podatków od ropy naftowej. Minął tydzień, gdy rząd niespodziewanie nałożył zakaz eksportu benzyny i oleju napędowego.
Sam Putin wspomniał w środę podczas spotkania z przedstawicielami władzy, że "firmy chcą zmaksymalizować swoje zyski poprzez eksport". Bloomberg zwraca uwagę, że przywódca Federacji Rosyjskiej nawiązał w tym kontekście do "najlepszych praktyk" w innych branżach np. w eksporcie nawozów. Dlatego dyktator zażądał lepszej reakcji w kontekście przemysłu naftowego. - To kura znosząca złote jajka - oświadczył.
Ceny paliw w górę
Dyktator nawiązał też do bezpośrednich skutków zakazu eksportu paliw. Chodzi o skok wzrost cen w kraju, a sama branża jest w największym kryzysie od pięciu lat.
"Wyższe międzynarodowe ceny ropy naftowej i słabszy rubel skłoniły rosyjskich producentów do wysyłania większej ilości paliwa na eksport, ograniczając przepływy krajowe. Jednocześnie, w celu zmniejszenia wydatków budżetowych w związku z wojną na Ukrainie, rząd zmniejszył o połowę dotacje wypłacane rafineriom na dostawy do nabywców w kraju" - przypomina agencja Bloomberga.
Jednak ceny w kraju nadal rosły, a w marcu zaplanowano wybory prezydenckie. Dlatego podjęto decyzję o zakazie eksportu paliw silnikowych. Zakaz potrwa do odwołania.
Wicepremier Aleksander Nowak zapowiedział, że możliwe jest dwukrotne zwiększenie cła na eksport dla firm, które nie produkują własnego paliwa, ale eksportują ilości zakupione na rynku krajowym.
- Moglibyśmy nałożyć zaporowo wysokie cło, podnieść je do 50 tys. rubli"za tonę z 20 ty.s rubli obecnie - dodał Nowak.