Z powodu lockdownu i całkowitego zamknięcia gastronomii Maciej Długosz, właściciel baru Wypas burger w Warszawie, zarabia dziś tylko dzięki sprzedaży jedzenia na dowóz. Zresztą, nie tylko on. Jedzenie z restauracji pana Macieja można zamówić tradycyjnie, czyli przez telefon lub przez internet.
- Konkurencja pomiędzy sprzedawcami jest bardzo duża – tłumaczy pan Maciej. Zwłaszcza dziś, jak słyszymy, każdy klient jest na wagę złota. Nic dziwnego, że przy zamówieniach przez internet przedsiębiorcy decydują się nie tylko na uruchomienie własnych stron, ale też korzystają z usług, które zapewniają platformy delivery.
Powód jest prosty, aby móc dziś cokolwiek sprzedawać przez internet, trzeba mieć bardzo dobrą widoczność, a ją buduje się ogromnym nakładem pracy. Ciężko jednocześnie samodzielnie robić dobre jedzenie i skuteczny marketing w internecie, dlatego niektórzy zdają się wyłącznie na takie platformy, jak Pyszne.pl.
Pan Maciej działa jednak dwutorowo, czyli ma własną stronę i konto w Pyszne.pl. I przy tej okazji natknął się na bardzo niepokojącą rzecz. Okazało się, że w sieci istniała strona podobna do strony jego restauracji. Przedsiębiorca zaalarmował nas o tym przy pomocy platformy #dziejesie.
- Firma pozycjonująca moją domenę przekazała mi informację, że w sieci widnieje domena złudnie przypominająca naszą. Nasza domena www.wypasburger.pl została skopiowana i brzmiała www.wypas-burger.pl – tłumaczy pan Maciej.
Zdaniem mężczyzny za stworzenie kopii miało odpowiadać Pyszne.pl. W sieci można bowiem łatwo sprawdzić, kto jest właścicielem domeny. W przypadku kopii strony pana Macieja chodzi o przedsiębiorstwo Takeaway.com – właściciela Pyszne.pl.
Po co Pyszne.pl miałoby to robić? Chodzi o to, aby zamówienia posiłków spływały przez platformę, a nie bezpośrednio przez stronę restauracji.
- Klient myślał, że zamawia w naszej restauracji, a przy finalizacji płatności zostawał skierowany na Pyszne.pl, przez co my, jako restauratorzy, płaciliśmy bardzo wysoką prowizję od każdego zamówienia. Problem w tym, że nikt w Pyszne.pl nie zapytał nas, czy zgadzamy się na taki układ – wskazuje mężczyzna.
- Tuż po zauważeniu całej sytuacji skontaktowałem się z osobą odpowiedzialną w Pyszne.pl za kontakt z partnerami. Usłyszałem, że jest mu bardzo przykro i mnie przeprasza – dodaje. Pan Maciej zagroził, że poinformuje o wszystkim UOKiK. I jak się okazuje, groźba poskutkowała, ponieważ skopiowana strona miała zniknąć w ciągu kilku godzin od zgłoszenia. Nasz rozmówca nie chce jednak tak zostawić sprawy.
- Swoją stronę pozycjonuję od kilku lat i koszt miesięczny wszystkich działań marketingowych strony to około 3 tys. zł. Do tego miesięczna prowizja dla Pyszne.pl to kolejne tysiące złotych. Jak widać dla Pyszne.pl to wciąż za mało. Dlatego poinformowałem o wszystkim urząd antymonopolowy – tłumaczy.
- Wiem, że zrywając współpracę z Pyszne.pl, ponoszę ryzyko, ale chodzi tu o zasady. Mam nadzieję, że dzięki mojej historii inni restauratorzy też się odważą i będą walczyć o swoje prawa. Chciałbym, aby restauratorzy byli traktowani przez duże zagraniczne korporacje jako partnerzy biznesowi – podsumowuje.
Pyszne.pl odpowiada
Co na to wszystko Pyszne.pl? Firma tłumaczy, że w ramach działań marketingowych tworzy dodatkowe strony - tzw. minisite’y, prezentujące menu poszczególnych restauracji. Minisite służy do składania zamówień przez Pyszne.pl w oparciu o dane klienta restauracji pochodzące z systemu serwisu.
- Zasady uruchomienia minisite'ów reguluje zapis w ogólnych warunkach umowy dotyczący działań marketingowych. Pyszne.pl nie może uruchomić minisite'u ani użyć logotypu bez zgody restauracji. To restauracja podejmuje ostateczną decyzję, czy chce zatrzymać minisite. Zgoda na tworzenie minisite’u jest opcjonalna i nie wpływa na przebieg dalszej współpracy z restauracją - komentuje Karolina Jastrzębska, manager działu ds. doradztwa i rozwoju B2B Pyszne.pl.
- W przypadku, kiedy restauracja w trakcie współpracy zdecyduje, że nie chce korzystać z ministe'u, może w dowolnym momencie zgłosić prośbę o jego usunięcie. W takiej sytuacji działanie minisite'u jest niezwłocznie zawieszane - dodaje.
Co na to pan Maciej? Twierdzi, że w umowie o współpracy nie było zapisu o utworzeniu ministrony. Ale, jak się okazuje, Pyszne.pl zostawiło sobie pewną furtkę. W odpowiedzi przesłanej money.pl wskazuje, że ogólnych warunkach umowy umieszczony jest zapis, że platforma ma możliwość prowadzenia działań "nakierowanych na pozyskanie dodatkowych klientów dla restauracji w innych kanałach dotarcia". I takim właśnie działaniem mają być właśnie wskazane strony.
Historia naszego rozmówcy poniosła się na branżowych forach. Jeden z użytkowników prześledził niektóre strony i doliczył się ok. 200 kopii domen istniejących już restauracji.
Tymczasem polska gastronomia liczy straty. Szacuje się, że 90 proc. firm funkcjonuje tylko dzięki dostawom. Wśród nich 70 proc. barów i restauracji posiada konto w jednej z platform delivery. Prowizje takich firm od sprzedanych posiłków wynoszą od 13 do 30 proc.