Z 978,8 mln zł w marcu 2020 do 1,18 mld zł na koniec maja 2021 wzrosło zadłużenie firm transportowych podaje Krajowy Rejestr Długów Biura Informacji Gospodarczej.
W dużej mierze są to nieuregulowane rachunki najmniejszych firm przewozowych. Na zapłatę od nich czekają głównie banki oraz firmy leasingowe i faktoringowe.
Jak przyznaje KRD, prawie 15 proc. zadłużenia transportowcy mogliby spłacić, odzyskując własne należności od swoich kontrahentów.
Poza tym rosnące od lat zadłużenie branży prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki tłumaczy koniecznością mierzenia się polskich przewoźników z dużą konkurencją na zachodzie oraz zmieniającymi się regulacjami transportu towarów w poszczególnych krajach, które wymuszą inwestycje w nowoczesny sprzęt.
- To duży wydatek, który często wymaga finansowania z kredytu. W przypadku braku oszczędności i utraty 1-2 kluczowych klientów, firmy przewozowe zaczynają mieć kłopoty z regulowaniem tych zobowiązań, co przekłada się na rosnące zadłużenie - dodał.
Najwięcej zalegają firmy z Mazowsza. Ich dług sięga ponad 231 mln zł. Kolejne miejsca zajmują przedsiębiorstwa ze Śląska, którym ciąży 137 mln zł i Wielkopolski z zaległościami na poziomie 131 mln zł.
W lepszej sytuacji są firmy z województw: opolskiego (20,3 mln zł), podlaskiego (21,7 mln zł) i warmińsko-mazurskiego (27,8 mln zł) - one mają najmniej długów.
Wśród firm notowanych w KRD przeważają jednoosobowe działalności gospodarcze. Stanowią bowiem 77 proc. wszystkich dłużników. Każda z nich ma średnio do oddania kontrahentom około 50 tys. zł