5,1 tys. zł. Taki rachunek za przekształcenie użytkowania wieczystego we własność otrzymał pan Józef z Władysławowa. Dużo? Dla niego dużo. Tym bardziej, że liczył na sporą bonifikatę. Politycy bowiem jak mantrę powtarzali słowa o 60-procentowej obniżce, która jest zapisana w ustawie.
- W całej Polsce bonifikata za szybkie przekształcenie użytkowania wieczystego we własność ma wynosić 60 proc. A we Władysławowie zaledwie 10 proc. O co chodzi? - pyta. Skontaktował się z nami za pośrednictwem formularza DziejsieWP.
Takich zaskoczeń w całej Polsce będzie zdecydowanie więcej. Powód? Leży już w samych przepisach. 1 stycznia 2019 roku prawo użytkowania wieczystego gruntów zabudowanych na cele mieszkaniowe znika, zastąpiło je prawo własności gruntów. Przez 20 lat właściciele powinni ponosić tzw. opłatę przekształceniową równą opłacie za użytkowanie wieczyste.
Za przekształcenie prawa użytkowania wieczystego w prawo własności w pierwszym roku przysługują jednak zniżki, czyli bonifikata. Spłacasz jednorazowo w pierwszym roku? Płacisz mniej. Na gruntach Skarbu Państwa ustawowo bonifikata wynosi 60 proc. Z kolei samorządy mają możliwość wprowadzenia własnych ulg. I tutaj pojawia się problem. Może to być 99 proc. lub… 0 proc. A warto przypomnieć, że grunty Skarbu Państwa to zaledwie 20 proc. tych, których dotkną zmiany. W sumie od łaski samorządów zależy rachunek dla 2 mln Polaków.
Samorządy decydują same
W tej chwili bonifikaty nie ma w Gorzowie Wielkopolskim. O tym, że żadnej zniżki nie będzie, mówią wprost również przedstawiciele urzędu miasta w Koszalinie w rozmowie z Polską Agencją Prasową. Powód? Ważniejsze wydatki. Cześć miast jeszcze nie zdecydowała, co zrobić ze sprawą.
- Miast, a właściwie samorządów, które nie wprowadzą żadnej bonifikaty na jednorazową opłatę za przekształcenie użytkowania wieczystego we własność, będzie sporo. To nie jest wyjątkowa decyzja, a kalkulacja możliwości - mówi w rozmowie z money.pl Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Władysławowo, w którym mieszka nasz czytelnik, zdecydowało się na symboliczną bonifikatę. Rada miasta uchwaliła ją na poziomie 10 proc.
Policzmy to na przykładzie pana Józefa. Jego opłata roczna za użytkowanie wieczyste wynosi 285 zł. Bez żadnej bonifikaty musiałby zapłacić 5,7 tys. zł, by sprawę załatwić szybciej (lub płacić wciąż po 285 zł przez 20 lat). Bonifikata 10 proc. daje mu zaledwie 571 zł oszczędności. Gdyby jego działka nie była gruntem samorządowym, a Skarbu Państwa - miałby obniżkę równą 3,4 tys. zł. Zapłaciłby zaledwie 40 proc. początkowej kwoty. Gdyby jego samorząd był tak łaskawy jak władze Warszawy, to zaoszczędziłby 98 proc. Rachunek zamiast 5,7 tys. zł wyniósłby 114 zł.
Kurczący się budżet
- Nie ma jednego oczywistego powodu, bo każdy samorząd musi sam przekalkulować możliwości finansowe, liczbę uprawnionych do bonifikaty, liczbę gruntów. Oczywiście budżet roczny jest całkiem istotny, ale na pewno nie jest to jedyny powód - tłumaczy Wójcik. I, jak zaznacza, samorządy do kwestii bonifikaty podchodzą bardzo praktycznie. To nie jest ubytek wirtualnych pieniędzy, zwykle oznacza rezygnację z konkretnej inwestycji. - To nie jest milion mniej, a remont przedszkola mniej. W takich kategoriach należy to rozpatrywać – podkreśla.
I przyznaje, że samorządy nie mają prostego wyboru. - Z jednej strony jest grupa, często wąska, zainteresowanych jak największą bonifikatą. Z drugiej strony są na przykład niezbędne inwestycje dla całej reszty mieszkańców. Chyba każdy zdaje sobie sprawę, że budżety samorządów nie są z gumy. Pamiętajmy jednak o tym, że wiele miast przez lata nie aktualizowało opłat za użytkowanie wieczyste i pewnie wiele z nich wciąż się na to nie zdecyduje. A to przecież też należy traktować jako bonifikatę. Wiele miast z kolei zastosuje identyczną bonifikatę, jaką stosowało do tej pory przy wykupie – dodawał.
Zmian nie będzie
W rozmowie z money.pl wiceminister infrastruktury Artur Soboń potwierdzał, że jego resort przygląda się temu, jak samorządy kształtują bonifikaty dla mieszkańców. Zaznaczał jednak, że na likwidację reliktu PRL nie można patrzeć wyłącznie z punktu widzenia obniżki.
- Nawet bez bonifikaty to jest rewolucyjna zmiana. Do tej pory 2,5 mln Polaków płaciło opłatę za użytkowanie wieczyste i nic. Nie przybliżało ich to w żaden sposób do własności. Od 1 stycznia to przeszłość. Oczywiście apelujemy do samorządów, by jednak oferowały jak najatrakcyjniejsze warunki. Dlaczego? Bo im szybciej zamkną ten temat, tym lepiej dla nich. Z dobrą bonifikatą środki dostaną w ciągu roku, dwóch. To dobre rozwiązanie - mówił.
Jednocześnie ani ministerstwo, ani parlamentarzyści nie planują prac nad zmianą tej sytuacji. Nie będą zmuszać samorządów do wyższych bonifikat. W efekcie może się wydarzyć tak, że sąsiedzi będą płacić zupełnie inne stawki za nieruchomości położone tuż obok, ale różnych gruntach: należących do Skarbu Państwa albo do samorządu.
Koniec użytkowania wieczystego. Jak skorzystać?
Relikt PRL znika, ale proces już wymagał korekt. W środę posłowie przyjęli nowelizację, która ograniczy podwyżkę dawnych opłat za użytkowanie wieczyste, które są podstawą do wyliczenia wysokości opłaty przekształceniowej. Pod koniec zeszłego roku doszło do drastycznych podwyżek np. w Warszawie - pięciokrotnie, o czym pisaliśmy.