"Wyborcza" dysponuje korespondencją e-mailową między Joachimem Brudzińskim, prezesem PHH Georghe'em Cristescu i dyrektorką ds. technicznych PHH Agnieszką Łebską oraz szefem jednej z firm, która miała przeprowadzać remont w 132-metrowym mieszkaniu Brudzińskiego w centrum stolicy przy ul. Fabrycznej.
Gazeta przypomina, że z tych e-maili wynika także, że Brudziński pomagał Cristescu (z pochodzenia Rumunowi) w otrzymaniu polskiego obywatelstwa, gdy był wicemarszałkiem Sejmu.
"Dowiedzieliśmy się, że Cristescu odwdzięczał się swemu politycznemu patronowi przy remoncie warszawskiego mieszkania, a wykorzystał do tego państwowy PHH. Polityk PiS kupił mieszkanie w lutym 2020 r. Remont był nadzorowany przez personel Holdingu, przede wszystkim dyrektor Łebską" - napisano.
Z korespondencji tej wynika, że "(...) Łebska regularnie jeździła na Fabryczną doglądać ekipy 'chłopaków' wykonujących prace. Przesłała też projekt, jak mieszkanie ma wyglądać po remoncie - zaplanowała cztery sypialnie, dwie łazienki, kuchnię i salon".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ile kosztował remont mieszkania Brudzińskiego?
"Wyborcza" cytuje też fragmenty, z których wynika, że o postępach remontu i kosztach dyrektor Łebska informowała prezesa Polskiego Holdingu Hotelowego. W jednej z wiadomości pada "wycena od pana Pawła", wynosząca 41 tys. 500 zł netto i zadeklarowany czas remontu wynoszący około 6-7 tygodni.
Gazeta dodaje jednak, że korespondencja w jej posiadaniu "nie jest kompletna".
Nie wiadomo, kiedy zakończył się remont, ile kosztował i najważniejsze - kto za to zapłacił i jak głęboko w prace zaangażowani byli ludzie PHH, którym przy inwestycji kazał pracować Cristescu - czytamy w "GW".
"Wyborcza" rozmawiała z wymienionym w e-mailach fachowcem, który pamięta ten remont.
Zapamiętał, że mieszkanie było zrobione z połączenia dwóch mniejszych lokali. Jego zdaniem remont o takiej skali musiał kosztować – razem z materiałami – między 200 tys. a nawet 500 tys. zł. Gdy zapytaliśmy, skąd dostał kontakt na to zlecenie, stwierdził, że "ktoś go polecił po starych znajomościach" - czytamy.
Brudziński zaprzecza
Gazeta zapewnia, że dowody, którymi dysponuje od informatora, to nie zrzuty ekranu, ale kompletne pliki z poczty elektronicznej. "Sprawdziliśmy, że faktycznie wysyłał je szef PHH z domen Holdingu i że nie było żadnej ingerencji w ich treść" - podkreślono.
Ani Georghe Cristescu, ani Agnieszka Łebska - jak czytamy - nie chcieli rozmawiać z "Wyborczą". Do sprawy odniósł się za to Joachim Brudziński. "I wszystkiemu zaprzeczył, grożąc procesem" - pisze dziennik. Zaprzeczył też, że pomagał w uzyskaniu przez Cristescu polskiego obywatelstwa.
Informuję, że żadni pracownicy PHH (czy podmiotów z nim związanych) nie prowadzili prac remontowych czy wykończeniowych w moim mieszkaniu (ani w żadnej innej nieruchomości - mojej czy mojej rodziny). Informuję również, że w żaden sposób nie pomagałem panu Cristescu w uzyskaniu polskiego obywatelstwa - czytamy w oświadczeniu Joachima Brudzińskiego.
PHH zobowiązało się odpowiedzieć na pytania "w najbliższym możliwym terminie".
Już po publikacji "Wyborczej" Joachim Brudziński wydał jeszcze jedno oświadczenie. Stwierdził w nim, że sprawę do sądu o naruszenie dóbr osobistych skieruje jeszcze dziś.
"Twierdzenie, na podstawie maili publikowanych przez ruski portal, czy też wykradzionych przez byłego pracownika, że rozmowa i konsultacje w sprawie prywatnego remontu jest tożsama z korzystania z publicznych pieniędzy (państwowy remont mieszkania Brudzińskiego) jest niczym innym, jak brudną, wyssaną z chorej nienawiści manipulacją" - napisał w oświadczeniu.
Oświadczenie PHH. "Korespondencja ma charakter prywatny"
Po publikacji oświadczenie wydał również Polski Holding Hotelowy. Czytamy w nim, że "spółka nie brała udziału w żadnych konsultacjach, ani nie partycypowała finansowo w żadnych działaniach" opisywanych przez "Wyborczą".
Korespondencja przytoczona w artykule ma charakter prywatny i nie ma nic wspólnego z działaniami spółki PHH - czytamy.
Polski Holding Hotelowy zapowiedział "podjęcie odpowiednich działań prawnych" wobec "Gazety Wyborczej".