Ostatni lockdown sektora trwał siedem miesięcy, podczas których restauracje mogły sprzedawać tylko na wynos lub z dostawą. Obok kin czy klubów fitness ta branża została najmocniej dotkniętą skutkami pandemii – pisze "Rzeczpospolita". Według różnych szacunków tylko w 2020 r. rynek gastronomii skurczył się o ok. 4 mld zł.
Aby odrobić straty, restauratorzy przyznają, że konieczne będą podwyżki cen. Wiele firm balansuje na krawędzi, dostawcy dowożą towar tylko pod warunkiem płatności gotówką – przyznaje w gazecie jeden z restauratorów.
Restauratorzy są jednak ostrożni w deklaracjach. – Będziemy podnosić ceny adekwatnie do wzrostu kosztu produktów – zapowiadają restauratorzy. Jak przyznają, na pewno do podwyżek zniechęcałoby wsparcie państwa w kolejnych miesiącach.
– Branża potrzebuje rzeczywistego wsparcia pocovidowego, czyli stale obniżonej i jednolitej stawki VAT na wszystkie usługi gastronomiczne do 5 proc. oraz obniżki stawek ZUS o 50 proc. dla wszystkich branż zamkniętych przez lockdown. Nie możemy usług gastronomicznych porównywać ze sprzedażą detaliczną, co sugeruje w swojej retoryce Ministerstwo Finansów – pisze "Rzeczpospolita".
Innym pomysłem na pomoc branży jest podniesienie do 400 zł dofinansowania posiłków pracowniczych przez pracodawców, co byłoby zwolnione z podatku i składek na ubezpieczenie.