- W relacjach lekarz-pacjent zmiana przepisów będzie generowała po stronie lekarzy problemy - zaznacza w rozmowie z money.pl Rafał Hołubicki, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej. Jak wskazuje, lekarze mogą być "przymuszeni" do postępowania sprzecznego z powołaniem lekarskim, a to może być z kolei niebezpieczne dla pacjentów.
Propozycja nowego sposobu przyznawania zasiłków chorobowych pojawiła się w odpowiedzi wiceministra finansów Leszka Skiby na interpelację poselską. Nowe zasady korzystania z tzw. L4 (obecnie druk nazywa się ZLA) mają teoretycznie ukrócić nadużycia związane z wyłudzaniem świadczeń, ale mogą uderzyć również w uczciwych, chorujących pracowników. Według nieoficjalnych doniesień medialnych projekt ustawy jest już gotowy. Resort finansów, gdy pytaliśmy o to w zeszłym tygodniu, odsyła do ministerstwa pracy. To z kolei - milczy. W czwartek wciąż nie uzyskaliśmy odpowiedzi na nasze pytania.
- Podejrzewam, że w niedługim czasie projekt zostanie opublikowany na stronach Rządowego Centrum Legislacji i trafi do nas do konsultacji społecznych - mówi Hołubicki. Na razie NIL, ani Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy nie dostali założeń zmian.
Zobacz: Leki nie z Chin, tylko z Polski. Kosztowałoby to nas fortunę
Lekarze podkreślają, że generalnie rozumieją potrzebę walki z nadużyciami, ale widzą i ryzyko zmian. Według doktora Krzysztofa Bukiela, przewodniczącego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL), "sposób walki z nadużyciami może być niebezpieczny dla ludzi uczciwych, którzy faktycznie zachorują zaraz po rozpoczęciu pracy lub działalności gospodarczej, a zwłaszcza jeśli zachorują na choroby, które wymagają wielomiesięcznego, wieloletniego leczenia i zwolnienia z pracy".
Zgodnie z założeniami, które przedstawił wiceminister Skiba, pacjenci będą musieli mieć 90 dni przerwy między jednym a drugim zwolnieniem, by otrzymać zasiłek chorobowy z ZUS. I to "niezależnie od tego, czy ponowne zachorowanie spowodowane jest tą samą, czy inną przyczyną niezdolności do pracy" – podał wiceminister w odpowiedzi na interpelację posłanki Muchy.
Dodatkowo wprowadzony ma zostać "tzw. okres wyczekiwania w odniesieniu do zasiłku opiekuńczego i macierzyńskiego oraz ustalenie okresu wyczekiwania na zasiłki - 90 dni dla ubezpieczonych obowiązkowo, 180 dni dla ubezpieczonych dobrowolnie". W praktyce chodzi o to, że po rozpoczęciu pracy lub działalności gospodarczej na pierwsze zwolnienie będzie można pójść odpowiednio po 3 i 6 miesiącach.
Lekarze w trudnej sytuacji, pacjenci zagrożeni
- Oczywiście nie możemy tutaj występować jako reprezentant całego środowiska lekarskiego i każdego lekarza z osobna, ale wśród kolegów, których pytałem, zdania są bardzo podobne. Wprowadzanie przerwy 90-dniowej w pobieraniu zasiłku jest bardzo niebezpieczne i może de facto oznaczać rozwiązanie zaprzeczające w ogóle celowości istnienie zasiłków - zaznacza dr Bukiel.
Podaje przykład: chory zgłasza się z zapaleniem gardła, które zostaje "zaleczone", ale za miesiąc ujawniania się z jeszcze większą siłą, bo okazuje się, że był to pierwszy objaw białaczki. Po zmianie przepisów taki człowiek dostałby zwolnienie (np. 7 dni) i zasiłek z powodu zapalenia gardła, ale nie dostałby zasiłku na wielomiesięczną walkę z ciężką białaczką.
- Takich "kombinacji" może być więcej. Na przykład w 3 dni po zimowej grypie, na która dostanie się zwolnienie 5-dniowe, można złamać udo na zlodowaciałym chodniku i być niezdolnym do pracy przez 3 miesiące, za które nie dostanie się zwolnienia - wylicza przewodniczący OZZL.
Podobnych sytuacji obawia się przedstawiciel Naczelnej Izby Lekarskiej. Mimo choroby, pacjent może domagać się od lekarza niewystawiania mu zwolnienia lekarskiego z obawy o utratę dochodów. - Tym samym lekarz będzie de facto "dopuszczał" chorego pracownika do pracy. Taka sytuacja zwiększa ryzyko pogorszenia stanu zdrowia pacjenta na skutek niepodjęcia prawidłowego leczenia i wydaje się sprzeczna z powołaniem lekarskim, jakim jest niesienie pomocy w dążeniu do poprawy stanu zdrowia pacjentów - argumentuje Rafał Hołubicki.
Jak zaznacza, zmiana przepisów pogorszyłaby także sytuację pacjentów cierpiących na kilka chorób, z powodu których korzystają ze zwolnienia lekarskiego.
- Trudno przewidzieć, czy osoby te będą odstępowały od leczenia w obawie o utratę źródła dochodów - to byłby najczarniejszy scenariusz - czy też korzystając z pomocy lekarskiej, będą jednocześnie domagały się niewystawiania przez lekarza zaświadczenia o niezdolności do pracy, mimo istnienia ku temu oczywistych przesłanek medycznych. Może to prowadzić do sytuacji, w której lekarz - w celu uniknięcia w przyszłości własnej odpowiedzialności za uszkodzenie ciała, jakiego chory pacjent doznał, wykonując pracę zarobkową, będzie wpisywał do dokumentacji medycznej, że pacjent spełnia kryteria do wystawienia zwolnienia lekarskiego, jednak zwolnienia nie wystawiono na wyraźne życzenie pacjenta - wyjaśnia przedstawiciel NIL.
Również związki zawodowe, z którymi rozmawiał money.pl - OPZZ i Solidarność - pilnie śledzą doniesienia w sprawie rewolucji w L4. OPZZ zaapelował do rządzących, aby wycofali się z pomysłu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl