"Celem tego projektu jest dostosowanie zakresu udzielania świadczeń do aktualnych potrzeb pacjentów, wzmocnienie podmiotowej roli pacjenta poprzez nadanie mu prawa do wyboru świadczeniodawcy, podniesienie jakości świadczeń usług związanych z dokonywaniem wyboru, cyfryzacja skierowań oraz uproszczenie procedur kontraktowania" – stwierdził wiceminister zdrowia.
Dostali skierowanie, nie wyjechali. To trzeba zmienić
Wiceszef resortu podkreślił, że pacjent będzie mógł decydować, gdzie i kiedy chce wyjechać na leczenie uzdrowiskowe. Obecnie to Narodowy Fundusz Zdrowia podejmuje decyzje dotyczące miejsca, a termin wyjazdu zależy od kolejki w danym województwie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyjaśnił, że zgodnie z projektowanymi założeniami za prowadzenie list oczekujących i wyznaczenie pacjentom terminów leczenia będą odpowiadały zakłady lecznictwa uzdrowiskowego. Kwalifikacje pacjentów na leczenie prowadzić będą lekarze uzdrowiskowi na podstawie dokumentacji medycznej. Zniesiony zostanie także obowiązek potwierdzenia skierowania przez odziały wojewódzkie NFZ.
- To wszystko będzie się odbywało przez system teleinformatyczny. Skierowanie do sanatorium także będzie w formie elektronicznej. Pacjent nie będzie musiał dostarczyć już papierowego skierowania do NFZ. Otrzyma specjalny kod, którym zarejestruje swój pobyt w sanatorium – tłumaczył. Dodał, że pacjent będzie mógł zarejestrować się samodzielnie lub z pomocą lekarza, który to skierowanie wystawił.
Kraska ocenił, że takie rozwiązanie zdecydowanie skróci czas oczekiwania na leczenie. Dodatkowo, poprzez nadanie pacjentowi prawa do wyboru świadczeniodawcy, automatycznie zostanie podniesiona jakość świadczeń.
Wskazał, że umożliwienie wyboru powinno także zaradzić sytuacjom, kiedy zdarza się, że pacjenci mimo skierowania i ustalonego terminu nie zgłaszają się do sanatorium, ponieważ nie odpowiada to ich oczekiwaniom np. przez zły termin. Jak przekazał, w drugim kwartale tego roku takich osób było 3443.
Dwa lata oczekiwania na sanatorium. Jest "furtka"
Wiceminister zwrócił również uwagę, że skierowania będą podzielone na kategorie schorzeń.
- Jeżeli będziemy wchodzić w ten system, a mamy leczenie kardiologiczne, to będą pojawiać się tylko te sanatoria, które oferują ten właśnie zakres świadczeń – wyjaśnił.
Sanatorium na koszt ZUS. Tyle się teraz czeka
Na sanatorium z NFZ trzeba czekać średnio dwa lata. Jest jednak furtka, by wyjazd przyspieszyć. Jeżeli choroba utrudnia pracę albo nieleczona może ją uniemożliwić, masz szansę skorzystać z programu rehabilitacji, który prowadzi ZUS. I to na jego koszt. Wówczas czas oczekiwania wynosi tylko 8-12 tygodni.
ZUS w ramach prewencji rentowej kieruje na rehabilitację leczniczą w schorzeniach narządu ruchu (także po wypadku), chorobach układu krążenia, układu oddechowego, schorzeniach psychosomatycznych, na rehabilitację narządu głosu, a także po leczeniu nowotworu piersi. W całym kraju jest wiele ośrodków. Skierowanie do konkretnego zależy od wolnych miejsc i rodzaju choroby, jaką masz wyleczyć.