- 2024 r. może być dla sektora taxi rokiem kryzysu, zwłaszcza ze względów regulacyjnych. W Polsce już teraz brakuje 150 tysięcy zawodowych kierowców. Nowe przepisy mogą zablokować dostęp do rynku kierowcom bez polskiego prawa jazdy - alarmuje Marcin Moczyróg, dyrektor generalny firmy Uber na Europę Środkową i Wschodnią, w odpowiedzi na pytania money.pl.
To kolejny etap zmian w tej branży, które nabrały legislacyjnego tempa po doniesieniach przede wszystkim na temat przypadków przemocy seksualnej podczas przejazdów w 2022 r. Stopniowo są zaostrzane wymogi wobec kandydatów na kierowców. Od połowy czerwca będzie nowy wymóg - kierowcy taxi i wykonujący tzw. przewozy na aplikację będą musieli legitymować się polskim prawem jazdy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Może to doprowadzić do drastycznego zmniejszenia liczby taksówek na rynku, spadku jakości usług, w szczególności w dużych miastach, co przełoży się na brak możliwości skorzystania z usługi. Brak taksówek dostępnych dla pasażerów oznacza również kilkaset milionów złotych strat dla budżetu państwa z tytułu VAT - przekonuje szef Ubera w regionie.
Marcin Moczyróg podkreśla, że o wydanie polskiego prawa jazdy można się ubiegać dopiero po upływie 185 dni spędzonych w Polsce. - Dodatkowo sama wymiana dokumentu może również trwać wiele miesięcy - zaznacza.
Inny duży gracz na rynku, firma FreeNow, pozytywnie ocenia ostatnie zmiany w przepisach wprowadzone w maju ubiegłego roku, które zakładały przede wszystkim wymóg osobistej weryfikacji wszystkich kierowców, pracujących w oparciu o licencję platformy.
- Uważamy jednak, że kolejne zmiany, które są planowane na czerwiec tego roku, dotyczące wymogu posiadania polskiego prawa jazdy, nie zostały poddane wystarczającej analizie wpływu na rynek, w szczególności na dostępność usługi, czas oczekiwania na kierowcę i ceny - mówi money.pl Krzysztof Urban, dyrektor zarządzający FreeNow w Polsce.
Firma zwraca uwagę, że praca za kierownicą to jeden z najpopularniejszych "pierwszych zawodów" dla uchodźców z Ukrainy w Polsce. W ostatnim badaniu ankietowym przeprowadzonym przez FreeNow, takiej odpowiedzi udzieliło 50 proc. kierowców-obcokrajowców. I to właśnie w nich mogą uderzyć nowe przepisy, będące kolejnym etapem procesu regulowania rynku przewozu osób. Z informacji, które docierają również do tej firmy, procedury są długotrwałe.
Na ten sam aspekt zwraca uwagę także Bolt.
- Bolt popiera działania, które mogą realnie zapewnić bezpieczeństwo i podnieść jakość przejazdów. Sam regularnie wprowadza nowe rozwiązania, jak np. pionierskie na polskim rynku nagrywanie dźwięku w czasie przejazdu - mówi Paweł Kuncicki, Country Manager Bolt w Polsce, w odpowiedzi na pytania money.pl.
Podkreśla, że firma "rozumie potrzebę wprowadzenia rozwiązania, umożliwiającego ujęcie wszystkich kierowców taksówek ewidencją pozwalającą np. na kontrolę nad naliczonymi punktami karnymi". - Jednak procedury towarzyszące pozyskaniu polskiego prawa jazdy, w tym m.in wymóg 6-miesięcznego pobytu na terenie Polski, znacząco komplikują cały proces i w istotnym stopniu ograniczą dostęp do zawodu - dodaje.
Również jego zdaniem uderzy to nie tylko w przedsiębiorców wykonujących przejazdy z wykorzystaniem aplikacji, ale "odbije się negatywnie przede wszystkim na konsumentach". Kuncicki dodaje, że rynek przejazdów zamawianych przez aplikację tylko w ubiegłym roku wzrósł w Polsce o 20 proc.
Ministerstwo o zmianach: chodzi o większe bezpieczeństwo
O obawy podnoszone przez Ubera, Bolta i FreeNow zapytaliśmy w resorcie infrastruktury. Ministerstwo przypomina, że wymóg posiadania polskiego prawa jazdy przez kierowców taxi i przewozów na aplikację został wprowadzony ustawą z 26 maja 2023 r., a przepisy wchodzą w życie po rocznym vacatio legis od 17 czerwca 2024 r.
"Celem wprowadzenia takiego rozwiązania było zwiększenie bezpieczeństwa przewożonych osób, jak również uniemożliwienie świadczenia usług przewozowych przez kierowców, którzy nie spełniają wymagań niezbędnych do wykonywania zarobkowych przewozów osób samochodami osobowymi i taksówkami" - uzasadnia resort w odpowiedzi na pytania money.pl.
Do zmian w przepisach pozytywnie podchodzą władze Warszawy, największego miasta i rynku taxi w Polsce. "Każda zmiana przepisów, która wpływa na poprawę bezpieczeństwa mieszkańców, jest pozytywnie postrzegana przez Urząd Miasta Stołecznego Warszawy. Wszelkie inicjatywy zmierzające do zapewnienia bezpieczeństwa przewożonych osób taksówką (w granicach obowiązującego prawa) zasługują na poparcie" - czytamy w odpowiedzi na nasze pytania.
Stołeczny magistrat podkreśla, że liberalizacja przepisów w branży taxi z 2020 r. spowodowała prawdziwy wysyp taksówek w stolicy.
"Według danych posiadanych przez urząd do 2019 r. usługi przewozowe taksówką świadczyło 11,5 tysiąca pojazdów, natomiast po zmianie przepisów w 2020 r., w chwili obecnej usługi przewozowe świadczy około 30 tys. pojazdów" - czytamy.
Kontrole w Warszawie. Fałszywe prawa jazdy i przewozy bez licencji
Urzędnicy warszawskiego ratusza wyliczają, że w 2023 r. wraz ze służbami przeprowadzili 1835 kontroli pojazdów świadczących przewozy osób. W ich trakcie stwierdzono 523 nieprawidłowości, w 159 przypadkach zatrzymano dowód rejestracyjny. 100 kierowców świadczyło usługi transportowe bez licencji, 68 nie miało badań lekarskich i psychologicznych dla kierowców, 62 prowadziło samochód bez uprawnień, a kolejnych 39 posługiwało się fałszywym prawem jazdy.
Zaostrzenie zasad "wejścia" na rynek taxi i przewozów okazjonalnych korzystnie oceniają też "tradycyjni" taksówkarze, dla których platformy takie jak Uber czy Bolt są bezpośrednią konkurencją.
- Oceniamy zmiany, które będą wprowadzone od czerwca, jako korzystne i bardzo potrzebne, żeby móc zwiększyć poziom bezpieczeństwa na drogach - mówi money.pl Dariusz Chojnowski, przewodniczący związku zawodowego "Warszawski Taksówkarz".
Branża: kierowców będzie mniej, a ceny wyższe
Marcin Moczyróg z Ubera przypomina, że "wiele już wprowadzonych w branży rozwiązań sprawiło, że pasażerowie czują się bezpieczniej".
Na przełomie 2022 i 2023 r. firmy takie jak Bolt, Uber i Free Now rozpoczęły weryfikację kierowców. Pojawiły się też nowe usługi, np. możliwość zamówienia przez kobietę przejazdu z kobietą za kierownicą.
Szef Ubera w regionie postuluje dialog "w celu wypracowania rozwiązania, które nie dopuści do zapaści sektora i rozkwitu szarej strefy".
Z kolei Krzysztof Urban z FreeNow uważa, że jednym z rozwiązań może być wydłużenie vacatio legis, czyli opóźnienie wejścia nowych regulacji w życie, aby dać więcej czasu na wyrobienie polskiego prawa jazdy. - Dzięki temu miliony pasażerów w Polsce nie odczułyby wyraźnie spadku dostępności usługi i, co się z tym wiąże, wzrastających cen - ostrzega.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl