Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|

Rolnictwo. Klęska urodzaju jabłek. Sadowników ratują Egipcjanie

95
Podziel się:

Kilogram jabłek deserowych w skupie kosztuje 70 groszy, tych przemysłowych – 30 groszy. To poniżej cen produkcji. Sadownicy są załamani. Nie mogą eksportować jabłek na Wschód przez embargo w Rosji i konflikt z Białorusią. Przetwórnie i sieci wykorzystują to i dyktują im ceny poniżej cen produkcji. Ratunkiem jest eksport owoców do Egiptu.

Rolnictwo. Klęska urodzaju jabłek. Sadowników ratują Egipcjanie
Połowa polskiej produkcji jabłek trafia dziś do Egiptu (stock.adobe)

Do Spółdzielni Ogrodowej w Grójcu należy 34 producentów jabłek. Łącznie tamtejsi sadownicy produkują 15 tys. ton jabłek rocznie. W tym roku – przez pogodę – zbiory owoców będą opóźnione o dwa tygodnie. Zaczną się około 10 września. Na razie w sadach stoi wysoka woda. Nie można wjechać ciężkim sprzętem i zabezpieczyć drzew przed ponownym, ewentualnym gradobiciem. A dopłat do ubezpieczenia nie ma.

– Brakuje nam rąk do pracy, a jabłka – jeśli mają trafić do chłodni, muszą być z drzew zerwane w odpowiednim momencie, jeśli się go przegapi – trzeba będzie je oddać jako przemysłowe za bezcen do przetwórni – mówi Hanna Sobczyńska ze Spółdzielni Ogrodowej w Grójcu.

Dodaje, że za pomoc przy zbiorach robotnicy żądają po 200 zł dniówki i darmowy transport. Kierowcy – których jest jak na lekarstwo – nie chcą z kolei pracować po godzinach. Ukraińców też nie ma, wybierają lżejszą pracę.

Zobacz także: Inflacja najwyższa od lat. Balcerowicz ostro komentuje tłumaczenie wiceministra

Wojna nerwów

Tymczasem w hurcie kg jabłek deserowych skupowany jest aktualnie po 70-80 gr za kg. Te przemysłowe – zwykle wcale nie gorsze, ale niewymiarowe, lub gorzej wybarwione, trafiają do przetwórni i kosztują ok. 30 gr za kg. W obu przypadkach cena jest poniżej kosztów produkcji.

– Sieci handlowe i przetwórnie prowadzą z nami grę. Wiedzą, że droga na Wschód dla sadowników została definitywnie zamknięta. Nie możemy niczego już do Rosji wyeksportować. Wiele firm przez to upadało. Został nam rynek krajowy. Zaniżają więc ceny, sprawdzając, do jakiej granicy mogą się posunąć – ocenia nasza rozmówczyni.

Jak dodaje, sadownicy w całym kraju postanowili wstrzymać dostawy jabłek przemysłowych do skupu. Jednak nie wszyscy wytrzymują strajkowe napięcie. Niektórzy już "pękają", bojąc się, że cena skupu spadnie do 8 gr za kg – a raz tak było - i wówczas będą musieli sprzedać zbiory za bezcen lub przechować je w chłodniach, co wygeneruje, przy obecnych cenach energii, olbrzymie koszty.

Zresztą w magazynach już zalegają tony niesprzedanych owoców. Nadwyżka wynika z wysokich tegorocznych zbiorów oraz rekordowych zapasów jabłek zebranych w ubiegłym roku.

Według danych Światowego Stowarzyszenia Producentów Jabłek i Gruszek w lipcu 2021 r. zapasy jabłek w Polsce wynosiły 133 tys. ton, czyli 11 razy więcej niż w lipcu 2020 r. Były one również wyższe niż w lipcu 2019 r., a zatem w rok po rekordowych zbiorach z 2018 r.

Nowa ziemia obiecana?

- Przez ostatnie pięć lat żyjemy, jakbyśmy nie schodzili z kolejki górskiej. Myśleliśmy, że sankcje dla Rosji to przejściowa sprawa i że handel ze Wschodem powróci. Tymczasem embargo trwa ponad 5 lat. Musimy szukać innych rynków zbytu – przyznaje nasza rozmówczyni.

Nową ziemią obiecaną polskich sadowników stał się Egipt. Trafia tam nie tylko lwia część produkcji z Grójca, ale też spod Sandomierza.

- Połowa zbiorów od naszych czternastu producentów trafia obecnie do Egiptu – informuje Stanisław Chachuła, prezes spółki Refala z Łukawy k. Sandomierza. To ok. 5 tys. ton rocznie. Cena wyjściowa posortowanych i opakowanych jabłek, które opuszczają polskie magazyny to 1,5- 2 zł za kg.

Jabłka trafiają do specjalnych kontenerów-chłodni, w których spędzają od 3 do 6 tygodni w podróży. Tyle trwa obecnie transport produktów rolnych do Egiptu. Kraju, gdzie wobec jabłek są specjalne wymagania.

– Nasi klienci mają odmienny od rosyjskiego gust i przyzwyczajenia. Jabłka muszą być obowiązkowo tylko jednokolorowe i nie większe niż 7-8,5 cm. Większe nie są tam w ogóle przyjmowane. W Rosji było odwrotnie – im owoc był większy, tym lepiej – opowiada prezes Chachuła.

To oznacza, że już na wstępie Egipcjanie dokonują ostrej selekcji i nie każdy sadownik sprosta wymaganiom gatunkowym. - Trudno zaprogramować drzewo, by dawało owoce tylko w jednym kolorze lub tylko średniej wielkości – uśmiecha się gorzko prezes.

To nie wszystko. Zdarza się też, że towar po długim transporcie jest reklamowany, a polscy producenci nie dostają umówionej zapłaty. Pieniądze najczęściej płacone są dopiero w porcie docelowym, przy odbiorze kontenerów.

Państwo już raz "pomogło"

Zdaniem prezesa Chachuły, po problemach z interwencyjnym skupem jabłek w 2018 r. przez spółkę Eskimos - zarówno producenci, jak i hurtownicy na pomoc państwa zbytnio nie liczą.

Jednak skargi na zmowy cenowe do UOKiK-u składają. "Do urzędu dotarły sygnały dotyczące niskich cen jabłek. Prezes Tomasz Chróstny zlecił kontrole pracownikom Inspekcji Handlowej" – czytamy w komunikacie prasowym UOKiK.

Kontrole realizowane będą w pierwszej kolejności przez Wojewódzkie Inspektoraty Inspekcji Handlowej w Warszawie, Lublinie, Kielcach i Rzeszowie. "Głównym celem działań kontrolnych jest zbadanie poziomu cen oraz sposobu ich ustalania. W najbliższych tygodniach kontrolerzy sprawdzą kilkadziesiąt punktów skupu w województwach przodujących w produkcji jabłek w kraju" – zapowiadają urzędnicy.

A co na to przetwórcy owoców i sieci?

Według Jakuba Borka z Agrotexu wielu polskich sadowników prowadzi produkcję jabłek deserowych, ale z powodu problemów z ich sprzedażą na rynku krajowym i na rynkach zagranicznych szukają rozwiązania w sprzedaży tych owoców jako przemysłowych.

Ceny jabłek deserowych i przemysłowych znacząco się jednak różnią i jeśli cała produkcja jest nastawiona na jabłko deserowe, a później sprzedaż takiego jabłka następuje do przemysłu przetwórczego, to jest faktycznie obarczona dużą stratą, gdyż wyprodukowanie jabłka deserowego jest dużo droższe.

- Firmy przetwórcze nie mogą płacić sadownikom za jabłka dostarczane jako przemysłowe w cenie jabłek deserowych, bo będą same będą miały problem ze zbyciem swojego surowca na rynku. Rynek jest globalny, jest duża konkurencja cenowa - tłumaczy ekspert.

Sieci handlowe twierdzą z kolei, że pewnym rozwiązaniem jest dostarczanie przez lokalnych producentów owoców bezpośrednio do nich, bez udziału hurtowników.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(95)
WYRÓŻNIONE
Sygnalista
3 lata temu
Jak będą po 2 zł w sklepie to się wszystko sprzeda
OWOC
3 lata temu
NO PRZESADZACIE Z TYM NARZEKANIEM ??? w sklepach i na placach jabłka 4 i 5 złotych !!!
Prawda
3 lata temu
Sprzedali sadzonki do Mołdawii, teraz lamentują. Polak mądry po szkodzie.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (95)
Ech
3 lata temu
A który to sadownik płaci 200 zł dniowke proszę o kontakt
12345
3 lata temu
No to super jak płacisz 200zł dniówki to idę do ciebie i to od razu
ateista
3 lata temu
To cud!!!!!!
retro
3 lata temu
Sorry ale problemy z Rosja czy Bialorusia nie powinny nas obchodzic. Rzad lub nierzad jest od tego aby umozliwic eksport owocow do innych krajow... no ale jak sie jest bez wyksztalcenia i wiedzy na takie tematy to jest jak jest - lament, chaos, placz.... i zgrzytanie zebami
pytol
3 lata temu
ja oddam jabłka za darmo
...
Następna strona