Kto robi codzienne sprawunki, ten wie: ceny warzyw i owoców do niskich nie należą. W sklepach jest potworna drożyzna. Co innego u rolnika. Jemu płaci się za warzywa i owoce bardzo niewiele. – Młode ziemniaki w skupie kosztują teraz ok. 30 groszy za kilogram. W sklepie te same ziemniaki można nabyć za 2,5 do 3 zł za kilogram – podaje przykład Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii.
Jak dodaje, rolnik zwykle sam nie dostarcza do marketów swoich plonów. Robią to za niego pośrednicy. Bywa, że czasami jest ich nawet kilku.
– Niektóre sieci handlowe mają układ z pośrednikiem, że biorą towar tylko od niego, ale musi być on dostarczony za określoną, niską cenę. Jeśli rolnik zaczyna się buntować i nie chce oddać swoich płodów rolnych za cenę ich wyprodukowania, pośrednik szuka innego producenta w kraju lub sprowadza warzywo z zagranicy - opowiada rolnik.
Twierdzi on, że taki importowany towar jest przepakowywany w polskie opakowania jeszcze za granicą.Tak było m.in w przypadku holenderskiej marchewki, która wjechała do kraju już jako polska. - Nikt nie kontroluje tego ile tego towaru wjeżdża do kraju, ani jakiej on jest jakości - uważa lider AgroUnii.
Według Kołodziejczyka - jeśli chodzi o ziemniaki - sytuacja jest wyjątkowo trudna. Polscy rolnicy z powodu bakteriozy pierścieniowej – choroby ziemniaka, nie mogą ich swobodnie eksportować za granicę. Są skazani na rynek krajowy i dlatego pośrednicy robią z nimi co chcą. A przy okazji z klientami również.
Przebitka na cenie sięga kilkuset procent
Sięgająca 300, a nawet i 500 proc. marża nie dotyczy jednak tylko ziemniaków. – W środę zgłosił się do mnie rolnik, który dostał od pośrednika propozycję odsprzedaży mu fasolki szparagowej po 3 zł za kg. W markecie, do którego ta fasolka miała trafić, kosztuje ona 15 zł za kilogram – podaje przykład lider AgroUnii.
Podobnie jest z kapustą, którą uprawia Kołodziejczyk: w skupie za młodą polską kapustę płaci się rolnikom po 1,5 zł za kg, podczas gdy w sklepach sprzedaje się ją w granicach 5 zł za kg.
Informacje Kołodziejczaka potwierdza Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw. – Wystarczy spojrzeć na obecne ceny skupu papryki (1,2 zł za kg zielonej i 2,5 zł – za czerwoną i żółtą – red.), borówek, a wkrótce też i jabłek i porównać je z cenami w sklepach. Pośrednicy kupują warzywa i owoce od rolników dosłownie za grosze, a potem kupujemy je w sklepach dużo drożej – mówi prezes Boguta.
Dlaczego tak jest? Według Boguta pośrednicy i sklepy testują na rolnikach i konsumentach, do jakiej granicy mogą się jeszcze posunąć, a że mają nabywców pomimo serwowanej drożyzny, proceder trwa. Nikt nie potrafi też udowodnić pośrednikom i sklepom, że są w zmowie cenowej.
Sieci się bronią: mamy koszty
Sieci handlowe bronią się jednak twierdząc, że ceny na rynku kształtowane są przez podaż i popyt, a na finalny koszt produktu składają się m.in. takie aspekty jak koszty logistyczne, marketingowe oraz "inne czynniki związane z prowadzeniem działalności w dużej skali".
"Od początku 2021 roku klienci Biedronki kupili ponad 50 mln kg ziemniaków, z czego 97 proc. pochodziło z rodzimej, polskiej produkcji. Warto podkreślić, że sieć Biedronka wielokrotnie obniża ceny warzyw i owoców, oferując klientom atrakcyjne promocje" – czytamy w komunikacie prasowym Biedronki. Przykładowo w zeszłym tygodniu wczesne ziemniaki polskie można było kupić o 65 proc. taniej, w cenie 0,85 zł za kilogram.
Z kolei Lidl zwraca uwagę, że na cenę końcową owoców i warzyw wpływa wiele czynników, m.in. logistyka, sortowanie, pakowanie i przechowywanie. "Dodatkowo należy uwzględnić koszty opakowań zbiorczych i jednostkowych" – informuje biuro prasowe Lidla i dodaje, że ziemniaki w Lidlu pochodzą z legalnych, certyfikowanych upraw (wszyscy producenci posiadają certyfikaty GlobalGap i GlobalGrasp, a uprawy są badane pod kątem bakteriozy).
Ziemniaki polskie luzem kosztują obecnie w Lidlu 1,99 zł/kg, a kapusta biała - 2,99 zł/kg. Aleksandra Robaszkiewicz z Lidla podkreśla, że sieć stawia wysokie wymagania producentom m.in. w kwestii redukcji pozostałości pestycydów, co również ma wpływ na końcową cenę produktu.
"Lidl Polska wymaga od swoich dostawców, by poziom pozostałości środków ochrony roślin był o 2/3 niższy niż standard wytycznych UE" – przypomina Robaszkiewicz.
UOKiK: możemy tylko apelować
A co na to wszystko Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta? - UOKiK na bieżąco monitoruje sytuację przedsiębiorców działających na poszczególnych ogniwach łańcucha dostaw i analizuje umowy kontraktacyjne. Jeżeli przedsiębiorca wykorzystuje przewagę kontraktową, to Prezes UOKiK wszczyna postępowania – zapewnia Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowy UOKiK.
Dodaje, że w 2018 i w 2019 r. sprawdzali, ile na warzywach i owocach zarabiają producenci żywności, pośrednicy i sieci handlowe. Oto fragment tego dokumentu:
"Z uśrednionych danych wynika, że w przypadku malin i wiśni rolnik dostaje niecałe 30 proc. końcowej ceny, jabłek - ponad 40 proc, cebuli - niecałe 40 proc., a w przypadku ziemniaków - niecałe 50 proc. Pośrednikom przypada 20-40 proc. ceny" – napisali w raporcie urzędnicy dodając, że w skrajnych przypadkach rolnik za swój produkt dostawał tylko ok. 14 proc. końcowej ceny produktu.
Mimo to UOKIK oświadczył, że nie podejmie żadnej inicjatywy legislacyjnej w tej sprawie, gdyż liczy na "samoregulację sieci handlowych", czyli doprowadzenie do takiej sytuacji, że znaczącą część ceny końcowej będzie otrzymywał rolnik.
A co z klientem? Tu urząd rozkłada ręce i twierdzi, że ma ograniczone możliwości, jeśli chodzi o ingerencję w wysokość cen produktów.