W piątek 9 lutego w całej Polsce odbyły się protesty rolników. To część ogólnoeuropejskiego sprzeciwu sektora wobec planów i decyzji UE. Rolnicy blokowali drogi i miasta w całym kraju, do centrum Poznania wjechało ok. 1,4 tys. ciągników.
Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska pytana w sobotę przez PAP, czy zaskoczyła ją skala piątkowych protestów, podkreśliła, że "w naturalny sposób ludzie, którzy zostali dotknięci problemem, domagają się zmiany".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Minister klimatu o protestach rolników
- Oczywiście to są wszystkie problemy, które odziedziczyliśmy po naszych poprzednikach przez indolencję i nierozwiązywanie strategicznych problemów, zamiatanie ich pod dywan i niedostrzeganie ich - zaznaczyła.
Minister wskazała również, że półtora, dwa miesiące po utworzeniu nowego rządu nie da się wszystkiego rozwiązać, bo problemy, o których mówią rolnicy wymagają często długoterminowych negocjacji.
Zaznaczyła jednak, że te negocjacje "udaje się powoli pchać do przodu". Już udało się ministrowi rolnictwa zwiększyć pulę produktów objętych embargiem na wschodniej granicy i w dalszym ciągu trzeba doprowadzić do wzmocnienia przewag konkurencyjnych naszego rolnictwa i równych zasad konkurowania na poziomie europejskim i światowym. - Będziemy to rozwiązywać, ale tak, jak powiedziałam, każdy proces naprawczy wymaga czasu – podkreśliła.
Minister Hennig-Kloska jest związana z Wielkopolską, czyli z jednym z kluczowych rolniczo terenów w kraju. Pytana, czy ze względu na swoich wyborców zwiększy swoje zaangażowanie w rozwiązywanie tych problemów, powiedziała, że "co tydzień spotyka się Rada Ministrów i w zasadzie temat rolnictwa co tydzień jest poruszany".
- Czynnie biorę udział i wspieram ministra rolnictwa w rozwiązaniu tych problemów, które mamy na stole – zaznaczyła.
Co jest powodem strajków?
Monika Przeworska, dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej, w rozmowie z money.pl wyjaśnia, że powodem protestu rolników są przede wszystkim dwie kwestie. Sprzeciw wobec napływowi żywności z Ukrainy i wymogów narzucanym rolnikom w ramach europejskiego Zielonego Ładu.
Rolnicy wychodzą na ulice ze względu na dwa obszary, które powodują, że bycie rolnikiem jest bardzo trudnym zadaniem. Pierwszy to kwestia handlu pomiędzy Ukrainą a Unią Europejską. Jak wszyscy wiemy, UE ma tu pełną kompetencję do kreowania tego, jak wygląda nasza polityka celna - mówi Przeworska, cytowana przez serwis.
Druga kwestia, której dotyczą protesty, to konkurencyjność. Przedstawicielka Instytutu Gospodarki Rolnej ocenia, że unijni rolnicy nie mają szans, by rywalizować z rolnikami z Ukrainy – głównie z powodu obostrzeń, które narzuca Zielony Ład.
– Unia Europejska upatruje w rolnikach z jednej strony źródło dodatkowych pieniędzy, a z drugiej "chłopca do bicia", na którego trzeba przerzucić cały ciężar walki o neutralność klimatyczną UE – uważa dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej.
Mowa o ograniczeniach możliwości stosowania pestycydów, o konieczności ugorowania ziemi, a także o tym, jak każde gospodarstwo w Europie ma funkcjonować. – Producenci z Ukrainy mają większość przywilejów państw członkowskich, a nie mają praktycznie żadnych obowiązków tożsamych z obowiązkami europejskich rolników. To dlatego protestuje cała Europa – wyjaśnia Przeworska.