W nocy z czwartku na piątek Stany Zjednoczone i Wielka Brytania przeprowadziły atak na pozycje rebeliantów Huti w Jemenie. Uderzenie jest odpowiedzią na powtarzające się incydenty, do których od miesięcy dochodzi na Morzu Czerwonym. Terroryści wspierani przez Iran przeprowadzili już kilka akcji przeciwko zachodnim statkom transportowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ropa naftowa drożeje. Reakcja na nocny atak
Rynek wyraźnie zareagował na nocne wydarzenia. W piątek nad ranem ropa Brent drożała o 2,4 proc. - osiągnęła notowania na poziomie ponad 79 dol. Kontrakty terminowe na ropę WTI wzrosły z kolei o 2,5 proc. - do niemal 74 dol. Amerykanie zaczynają więc już płacić za nocny atak. Notowania walut zmieniły się w niewielkim stopniu. W niewielkim stopniu - ok. 1 proc. - podrożało też złoto.
Eksperci, na których powołuje się Bloomberg podkreślają, że dla notowań ropy większe znaczenie będzie miała odpowiedź Iranu. Jeden z analityków cytowanych przez agencję podkreśla, że jak do tej pory wydarzenia na Morzu Czerwonym nie zakłóciły dostaw kluczowego surowca.
Huti zapowiadają nowe ataki
Jeśli jednak dojdzie do eskalacji konfliktu, Bliski Wschód może pogrążyć się w kryzysie, który Zachód odczuje znacznie dotkliwiej. Sytuację mogą zaognić działania innych grup rebeliantów, którzy w odpowiedzi na atak USA mogą uderzyć w amerykańskie instalacje wojskowe w regionie.
Bojownicy Huti już zapowiedzieli, że będą kontynuować swoje działania wymierzone przeciwko statkom płynącym do lub wypływającym z Izraela. Z tonu nie spuszcza też Iran.
Te ataki nie przyniosą żadnego innego skutku, niż podsycanie niepewności i niestabilności w regionie - czytamy w stanowisku rzecznik irańskiego MSZ opublikowanego na Telegramie.
Jak na razie do nowych incydentów w rejonie Morza Czerwonego jednak nie doszło.
Iran kontroluje kluczowy punkt transportu ropy
Zaostrzenie konfliktu w regionie może wpłynąć na ceny ropy z kilku powodów. Punktem newralgicznym może okazać się Cieśnina Ormuz, położona na Morzu Arabskim, pomiędzy Zatoką Perską a Omańską. Wybrzeże dzielą tu między siebie Iran, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Oman (a konkretnie należąca do niego eksklawa). Dlaczego jest tak strategiczna?
Przesmyk jest najważniejszym na świecie punktem tranzytowym ropy naftowej. Przepływa przez niego ok. 20 proc. światowego surowca. Każdego dnia jest to 2,4 mln baryłek ropy. Gdyby na skutek eskalacji konfliktu, który wybuchł w Izraelu, doszło do blokady cieśniny, skutkowałoby to znaczącymi opóźnieniami dostaw. Wzrosłyby też koszty transportu, co przyniosłoby jeden efekt - wzrost cen ropy na światowych rynkach.
Jak zauważają Krzysztof Kaczmarek i Ewa Maria Włodyka, autorzy publikacji o strategicznym znaczeniu Cieśniny Ormuz, przepływają przez nią ładunki z Arabii Saudyjskiej, Iraku, Iranu, Kuwejtu, Kataru, Bahrajnu i ZEA. Głównymi odbiorcami są Chiny, Indie, Japonia, Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia.
Konflikt, który jest na rękę nielicznym
Konflikt w rejonie kluczowej cieśniny nie jest więc na rękę ani Zachodowi, ani krajom Bliskiego Wschodu, ani Chinom, które szlakiem wodnym transportują sporą część swoich towarów.
Rzeczniczka chińskiego MSZ Mao Ning nad ranem stwierdziła, że Pekin jest "głęboko zaniepokojony" eskalacją napięć na Morzu Czerwonym. Wcześniej władze celne kraju stwierdziły, że problemy utrudnią tegoroczny handel.