Upadek reżimu Baszara al-Asada może doprowadzić do utraty strategicznych baz wojskowych przez Rosję i dostępu do surowców w Syrii.
Dla nowych władz syryjskich niezwykle ważne będą porty morskie, bo mają znaczenie dla gospodarki i bezpieczeństwa kraju. Tartus i sąsiednia Latakia to strategiczne punkty militarne, ale także kluczowe ośrodki handlowe i przemysłowe. Obecnie trudno ocenić, jakie decyzje podejmą nowe władze w Damaszku ani co zrobi w tej sytuacji Kreml.
Obecność Rosji w kluczowym dla niej regionie zawisła na włosku. Kreml stara się ratować twarz. Próbuje przekonać świat, że wyprowadzenie w morze części floty z portu Tartus i opuszczenie bazy lotniczej Humajmim to strategiczne przegrupowanie sił. Dyplomaci zaś usilnie zabiegają o porozumienie z nowymi władzami w Syrii. Liczą na utrzymanie minimalnej obecności w regionie i ochronę swoich interesów. I tak dotychczasowi "terroryści" stali się teraz dla Kremla "zbrojną opozycją".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Czy Rosjanie w pełni wycofają się z Syrii? To pytanie pozostaje otwarte. Rosja wspierała reżim Asada, ale nie jest wykluczone, że znajdzie porozumienie w którejś z frakcji w ramach rebeliantów. Trzeba pamiętać, że nie jest to jednolita grupa, ale podzielona na wiele odłamów, które wcześniej się zwalczały - mówi w rozmowie z money.pl Jacek Tarociński, analityk w zespole bezpieczeństwa i obronności Ośrodka Studiów Wschodnich.
Kluczowy port na Morzu Śródziemnym
Sojusz z Asadem dawał Rosji doskonały pretekst do umocnienia obecności w tym regionie, ale był również ważnym przyczółkiem i strategiczną przeciwwagą dla obecności NATO. Kontrola nad Cieśniną Bosfor, którą sprawuje Turcja, to problem dla Rosji. Zamyka jej bowiem swobodny dostęp do Morza Czarnego, o czym boleśnie przekonał się Władimir Putin w 2022 roku, gdy prezydent Recep Erdogan nie przepuścił rosyjskich okrętów mających wesprzeć inwazję na Ukrainę.
Stąd też kluczowym punktem był syryjski port głębokowodny Tartus na Morzu Śródziemnym. Rosja z różną intensywnością zawiadywała nim już od 50 lat. Stworzyła tam bazę morską dla okrętów wojennych, w tym również podwodnych.
Tartus służył do odbioru radzieckiej broni zakupionej przez Syryjczyków już w latach 70. Rosjanie początkowo wynajmowali część nabrzeża, jednak na mocy umów z syryjskim rządem stopniowo przekształcano je w bazę morską. Prawo do korzystania z portu Rosja potwierdziła sprytną umową z 2005 roku, kiedy to umorzyła 73. procent długu Syrii z czasów sowieckich - zwraca uwagę Radio Wolna Europa. Po wybuchu walk w Syrii w 2011 roku baza stała się głównym punktem logistycznym dla dostaw broni dla syryjskiego reżimu i punktem zbornym dla sił rosyjskich.
Jeszcze w 2019 roku Rosja podpisała umowę o dzierżawę całego portu na kolejne 49 lat z planami rozbudowy doków. Miało to umożliwić stacjonowanie w Tartusie największych jednostek, jak lotniskowiec "Admirał Kuzniecow", i podwodnych okrętów atomowych.
Rosjanie opuszczają bazę
Już na początku grudnia 2024 r., kiedy okazało się, że ofensywa rebelianckich wojsk wypiera wspierane przez rosyjską armię oddziały Asada, rosyjscy dowódcy zdecydowali o opuszczeniu bazy przez główne jednostki oraz ewakuacji części personelu i sprzętu. Pozostające w bazie siły utknęły tam.
Baza morska w syryjskim porcie Tartus nadal operuje, choć Rosjanie redukują swoją obecność. Od momentu, kiedy rebelianci poinformowali, że nie zamierzają przemocą zdobywać baz wojskowych, wojska rosyjskie spokojniej wycofują część swojego personału. Okręty rosyjskie już wcześniej wyszły z bazy Taurus, aby przeprowadzić testy pocisków manewrujących i nie wróciły do portu - komentuje Jacek Tarociński.
Jak sugeruje analityk OSW, możliwe, że przekroczą Gibraltar i wrócą do macierzystych portów w Rosji albo będą szukać bezpiecznego schronienia u wybrzeży Libii lub Algierii.
- Obecność floty rosyjskiej na Morzu Śródziemnym nigdy nie była stała, a rotacyjna. Składały się na nią trzy fregaty wspierane przez jeden zbiornikowiec Jelnya i okręt podwodny - wylicza Tarociński. Ich zabezpieczenie było dla Rosji kluczowe. Jak ocenił branżowy serwis Naval News, Jelnya to tankowiec, który jest "cennym aktywem i ważnym dla utrzymania sił Rosji na Morzu Śródziemnym".
W bazie Tartus stacjonowało również dużo jednostek cywilnych, które były wynajmowane przez Federację Rosyjską i służyły jako tzw. Syria Express - zaopatrywały wojska rosyjskie i armię Asada w amunicję. Te operacje zostały jednak zawieszone ze względu na zagrożenie ze strony ukraińskich bezzałogowców na Morzu Czarnym. Zastąpiono je transportem lotniczym. Dużo tych jednostek utknęło w porcie. Zapewne Rosjanie je wycofają, wykorzystując wcześniej do ewakuacji personelu i sprzętu - przekonuje analityk OSW.
Porty ważne dla gospodarki
Jak wskazuje federacja portów arabskich (The Arab Sea Ports Federation), Tartus obsługuje znaczną część importu i eksportu Syrii, w tym towary kierowane do odbudowy Iraku. Był również ważnym portem dla objętego sankcjami Iranu. Jak podaje Syrian Arab News Agency (SANA) , w pobliżu portu znajduje się cementownia o zdolności produkcyjnej 6,5 tysiąca ton dziennie. W samym mieście rozwija się też sektor farmaceutyczny z siedmioma działającymi fabrykami oraz trzema kolejnymi w budowie. Obecne są również przemysły spożywczy, chemiczny i drzewny, co - jak zaznacza SANA - czyni miasto ważnym ośrodkiem przemysłowym.
Port natomiast połączony jest rurociągami z polami naftowymi i gazowymi, gdyż w przeszłości stanowił główny port eksportowy dla syryjskich surowców. - Syria nie jest już eksporterem surowców energetycznych. W 2022 r. największy udział w eksporcie miała oliwa (18 proc.), a łącznie produkty spożywcze odpowiadały za ponad 50 proc. ich eksportu - przypomina dr Adam Juszczak, analityk Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Rosja utraci znacznie więcej?
Gra jednak toczy się tylko o port i bazy wojskowe. W Syrii pozostało dużo rosyjskiego sprzętu wojskowego przekazanego armii Asada, obiekty wywiadowcze, ale też majątek firm działających na korzystnych kontraktach podpisanych z reżimem.
Rosja inwestowała tam w nadmorskie hotele, energetykę, młyny i rolnictwo. Kraj był rynkiem zbytu dla zboża i towarów, które z powodu sankcji nie mogły trafiać do Europy.
Na specjalnych warunkach działały tu rosyjskie firmy jak STG, która przejęła produkcję nawozów pod zdobytym niedawno przez rebeliantów miastem Holms. Jak pisaliśmy w money.pl, Rosjanie uzyskali też koncesje na syryjski gaz i ropę. W marcu 2021 roku rosyjska firma Capital Limited zawarła z syryjskim Ministerstwem Ropy Naftowej i Zasobów Mineralnych kontrakt na wyłączne prawa do poszukiwania i wydobycia na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego, w pasie do granicy syryjsko-libańskiej.
Wraz z upadkiem dotychczasowego reżimu liczone w miliardach dolarów inwestycje mogą zostać przejęte przez nowy rząd. Wspierających Asada Rosjan mogą zastąpić inne mocarstwa, jak choćby obecne w Syrii Chiny czy Indie, które pozostały w konflikcie syryjskim neutralne, a mają na terenie kraju swoje inwestycje (chiński gigant naftowy CNPC czy indyjski koncern ONGC). Oba te kraje mają również duży potencjał inwestycyjny i strategiczny interes w poszerzaniu swoich globalnych wpływów.
- Nie znamy reakcji Rosji na utratę sojusznika, co jest kolejnym ciosem po serii strat na froncie ukraińskim - możliwe jest zwiększenie gotowości do jakiegoś porozumienia z Zachodem, co mogłoby potencjalnie zwiększyć podaż ropy także z tego kierunku - uważa dr Juszczak.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl