Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Michał Krawiel
Michał Krawiel
|
aktualizacja

Rosja wpędziła firmy w poważne problemy. Grozi nam "scenariusz poważniejszy niż irlandzki"

Podziel się:

Polska jest zalewana nawozami z Rosji i Białorusi. Import z tego kierunku rośnie też w innych unijnych krajach. Moskwa zarabia na tym miliardy. Pojawia się pytanie, czy nie mamy do czynienia z działaniami hybrydowymi wymierzonymi w istotną dla bezpieczeństwa całej UE gałąź przemysłu - alarmują polscy producenci nawozów.

Rosja wpędziła firmy w poważne problemy. Grozi nam "scenariusz poważniejszy niż irlandzki"
Na zdjęciu Zakłady Azotowe Pulawy SA (East News, Piotr Tracz/REPORTER)

Od momentu rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę unijne kraje zasiliły rosyjski budżet kwotą ok. 4,67 miliarda euro z tytułu importu nawozów - wylicza Polska Izba Przemysłu Chemicznego w komentarzu dla money.pl. Izba zrzesza m.in. największych polskich producentów nawozów - Grupę Azoty i Anwil, należący do Grupy Orlen.

We wrześniowym raporcie Grupa Azoty, która w pierwszym półroczu 2024 roku miała 748 mln zł straty, tłumaczyła te wyniki m.in. właśnie "wymagającą sytuacją rynkową w europejskiej branży nawozowo-chemicznej, w tym przede wszystkim importem nawozów z Rosji i Białorusi". - Skala importu i bardzo niekorzystny wpływ na konkurencyjność europejskich producentów powodują, że jest to kwestia, która wymaga wsparcia na poziomie regulacyjnym Unii Europejskiej – podkreślał wtedy wiceprezes Grupy Azoty Andrzej Skolmowski, cytowany w komunikacie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Zaczynał na recepcji. Dziś kieruje ogromnym hotelem

Polska Izba Przemysłu Chemicznego podaje, że w sezonie 2022/2023 56 proc. nawozów azotowych wprowadzonych na polski rynek pochodziło z Rosji i Białorusi. To o 76 proc. więcej niż sezon wcześniej. Duży wzrost importu nawozów z Rosji ma też miejsce w Słowenii, Niemczech, Francji, Rumunii i Belgii.

"Bieżące dane wskazują, że trend wzrostowy nadal się utrzymuje. Należy zadać sobie pytanie, czy nie mamy do czynienia z elementem wojny hybrydowej i celowym przejęciem bardzo wrażliwego rynku nawozowego, który jest bezpośrednio związany z bezpieczeństwem żywnościowym" - zwraca uwagę PIPC.

Sankcje łatwo obejść

Dlaczego Rosji i blisko z nią związanej Białorusi tak łatwo idzie eksport do unijnych krajów? Do produkcji nawozów potrzebny jest gaz, a ten jest w Rosji tańszy niż w UE, co pozwala obniżać koszty produkcji. Poza tym w Rosji jest ponad 30 fabryk nawozowych i choć część z nich, wraz z ich właścicielami-oligarchami, została objęta sankcjami, to Rosji łatwo je obejść.

"Firmy objęte sankcjami tworzą nowe podmioty o nowych nazwach lub importują nawozy za pośrednictwem firm 'słupów' zarejestrowanych zarówno w Rosji, jak i w byłych republikach radzieckich, np. Uzbekistanie, Turkmenistanie, Kazachstanie. Udowodnienie obchodzenia sankcji osobowych jest bardzo trudne, przez co są one nieskuteczne" - tłumaczy PIPC.

Taki może być czarny scenariusz

Gdyby Rosji i Białorusi udało się przejąć rynek nawozów w Polsce i innych krajach Europy, mogłoby to stanowić poważne problemy dla naszego regionu. Polska Izba Przemysłu Chemicznego przypomina, że gdy w Irlandii zamknięta została jedyna w kraju fabryka nawozów, ceny tego produktu poszły w górę i są w tym państwie najwyższe w Europie. Jeśli Moskwa wyparłaby krajowych producentów w kolejnych państwach, "należy spodziewać się gwałtownego wzrostu cen nawozów importowanych z Rosji i Białorusi, od których uzależniony będzie rynek UE".

Istnieją obawy, że możemy mieć do czynienia ze scenariuszem znacznie poważniejszym niż "scenariusz irlandzki", którego celem może być umyślna destabilizacja. Problem bowiem mają nie tylko polskie, ale i inne europejskie firmy produkujące nawozy, a jeśli spojrzymy na kwestię importu z innych krajów spoza UE, zobaczymy, że Rosja i Białoruś wypiera z rynku również import z innych kierunków, m.in. krajów Afryki Północnej – alarmuje izba.

I podkreśla, że w związku z brakiem konkurencji ze strony europejskich przedsiębiorstw oraz wyparciem z rynku importerów krajów Afryki Północnej, importerzy z Rosji i Białorusi nie będą mieli żadnego celu w dalszym utrzymywaniu niskich cen nawozów. "Korzystając z monopolu, będą mogli je dowolnie kształtować, lub – decyzją polityczną – wstrzymać import, zagrażając bezpieczeństwu żywnościowemu UE" - prognozuje PIPC.

Potrzeba działań całej Unii

Jak tłumaczy nam Anwil, polscy producenci nawozów są w bardzo trudnej sytuacji kosztowej. Ceny gazu są u nas wyższe nie tylko niż w Rosji, ale również niż w krajach zachodniej Europy.

Dysproporcje w kosztach wytworzenia każdej tony nawozów (wynikające z różnicy kosztów podstawowego surowca, jakim jest gaz) bez wsparcia wynikającego z regulacji na poziomie UE w dłużej perspektywie mogą doprowadzić do całkowitej utraty konkurencyjności kosztowej nie tylko polskiej, ale i europejskiej branży nawozowej – pisze w komentarzu dla money.pl biuro prasowe Anwilu.

Polska Izba Przemysłu Chemicznego również przekonuje, że potrzebne są zmiany na poziomie unijnym. Jej zdaniem dobrym rozwiązaniem byłoby objęcie sankcjami wszystkich rosyjskich firm produkujących nawozy. Ponieważ jednak taka decyzja wymagałaby w UE jednomyślności, a o nią może być trudno, PIPC proponuje wprowadzenie 30-, 40-procentowych ceł. Ta opcja wymaga kwalifikowanej większości, czyli poparcia 15 krajów reprezentujących 65 proc. mieszkańców UE, i jest bardziej osiągalna.

PIPC proponuje też rozszerzenie systemu SENT o monitorowanie przemieszczania nawozów w zakresie przywozu oraz wywozu nawozów do oraz z Polski, a także tranzytu nawozów przez terytorium Polski. Zdaniem izby potrzebne jest też wzmocnienie nadzoru celnego i usprawnienie systemu monitorowania rynku.

Sposobem na przywrócenie konkurencyjności polskiej branży nawozowej jest postulowane przez branżę podwyższenie ceł do wysokości 30 proc. na nawozy mineralne z Rosji i Białorusi. Jednym z możliwych scenariuszy mogłoby być również rozszerzenie istniejących sankcji nałożonych na te kraje o zakaz importu nawozów mineralnych produkowanych oraz przywożonych z ich terytoriów, oraz wprowadzenie mechanizmów kontroli i nadzoru nad nawozami wjeżdżającymi do kraju i ich dystrybucją wśród polskich rolników — dodaje Anwil.

Trudna sytuacja polskich gigantów

Problem nie pojawił się wczoraj. Branża alarmuje o nim od dawna. W sierpniu w siedzibie ministerstwa rolnictwa doszło do spotkania przedstawicieli Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego i sektora produkcji nawozów w Polsce z szefostwem resortu: ministrem Czesławem Siekierskim i wiceministrami Michałem Kołodziejczakiem i Adamem Nowakiem.

Czesław Siekierski poinformował wtedy, że w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi rozpoczynają się prace nad nowelizacją ustawy o nawozach i nawożeniu. Dodał, że potrzebne jest też spotkanie w szerszym gronie, z udziałem szefów innych ministerstw, w których kompetencjach leżą proponowane przez sektor rozwiązania.

 Michał Krawiel, dziennikarz WP Finansemoney.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl