Rosjanie zamierzają zbudować ok. 250 km linii kolejowych na okupowanym Zaporożu - pisze Tomasz Rydelek, ekspert ds. Bliskiego Wschodu. Prace przy budowie bezpośredniego połączenia kolejowego między Mariupolem a Rosją ruszyły.
W ten sposób zamierza ominąć słaby punt, jakim są dostawy kolejowe poprzez wrażliwy na ataki Krym.
Rosyjska logistyka na Zaporożu jest bardzo krucha, a jej "najdelikatniejszym" punktem jest most krymski - jeśli zostałby on wyłączony z użytku, to pociągi na Zaporoże by już nie pojechały. Rosjanie chcą ubezpieczyć się przed takim scenariuszem i dlatego rozpoczęli zakrojoną na szeroką skalę budowę linii kolejowych - wskazuje Tomasz Rydelek.
Rosyjski cel to zabezpieczenie logistyczne okupowanych terenów poprzez połącznia Rostów-Melitopol-Berdiańsk-Mariupol.
Jak szacuje ekspert, żeby zrealizować projekt połączenia Rostowa z Melitopolem, Rosjanie muszą położyć: 50 km linii kolejowej między Rostowem a Mariupolem. Kolejne 80 km między Mariupolem a Berdiańskiem i co najmniej 105 km linii kolejowej między Berdiańskiem a Melitopolem.
Rydlek podkreśla, że te szacunki to minimalne wartości zakładające, że linia kolejowa będzie przebiegała wzdłuż głównych dróg, ale ukształtowania terenu może zmusić do większych inwestycji.
Nie tylko skala tej inwestycji jest problemem. Nie będzie to zadanie łatwe, bowiem wymaga prowadzenia prac w warunkach wojennych. Jak przypomina Rydlek, w rosyjskich siłach zbrojnych istnieją tzw. Wojska Kolejowe, które liczą ok. 30 tysięcy żołnierzy. "Sprzęt i ludzi Rosjanie zatem mają" - wskazuje ekspert.
Podkreśla jednak, że czas działa na korzyść Moskwy. Rosjanie przygotowali się do obrony Zaporoża, walki są ciężkie, a ofensywa ukraińska robi zbyt powolne dostępy. Jak zaznacza, budowa linii kolejowej wskazuje natomiast, że Rosjanie szykują się do długiej obrony Zaporoża. "Wkrótce pewnie zobaczymy też budowę kolejnych linii rosyjskich umocnień na okupowanym Zaporożu" - pisze ekspert.