Kopra przypominał w czwartek, że Rosjanie przez lata kupowali w Finlandii różnego rodzaju nieruchomości i może to stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju. Przestrzegała też przed tym fińska służba kontrwywiadu SUPO. W ten sposób skomentował obszerny reportaż opublikowany w czwartek w dzienniku "Ilta-Sanomat". Dziennikarze gazety opisali w nim sprawę rosyjskich domków letniskowych położonych nad największym fińskim jeziorem Saimaa, gdzie kilka lat temu "na wędkowanie" miał przybyć sam Władimir Putin.
Według posła każda zagraniczna nieruchomość należąca do obywatela Rosji może być łatwo przejęta przez rosyjskie służby bezpieczeństwa i wykorzystana dla celów administracji Putina. - Niezależnie od tego, kto jest jej właścicielem, i jak dobre miałby intencje - zaznaczył parlamentarzysta. - Wystarczy jeden telefon lub list od organów bezpieczeństwa, by zmienić przeznaczenie obiektu na państwowe – stwierdził.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jukka Kopra zwrócił też uwagę, że przed rozpoczęciem pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, Rosjanie systematycznie kupowali i wynajmowali mieszkania, domy inne obiekty. Ci, którzy przebywali na terenie tych nieruchomości, byli już w gotowości, gdy zaczął się atak zbrojny – dodał.
Kto kupił działkę nad jeziorem
Władimir Putin odwiedził oficjalnie pojezierze Saimaa, w tym miasto Savonlinna oraz kurort wypoczynkowy, latem 2017 r. Trafił tam na zaproszenie ówczesnego prezydenta Sauliego Niinisto w ramach obchodów 100-lecia niepodległości Finlandii.
Jak relacjonuje cytowana w reportażu "Ilta-Sanomat" okoliczna mieszkanka, pod domki letniskowe przyjechały wówczas czarne limuzyny na dyplomatycznych tablicach rejestracyjnych. Pewnego dnia przypłynęła też rosyjska łódź, a między dwoma ochroniarzami siedział mężczyzna, który wyglądał jak Putin.
Jak pisze "IS", nad brzegiem jeziorem Saimaa, ok. 30 km od miasta Savonlinna, działkę w 2009 r. kupił Viktor Hmarin, sędzia. Następnie wybudował domek letniskowy oraz luksusową willę z bali. Razem z Putinem przyjaźnili się od czasów studiów prawniczych oraz treningów judo. - Byłem zszokowany tym, komu sprzedałem działkę – przyznał po 15 latach od transakcji były właściciel.