- Wszyscy chcemy pozbyć się statków Rosji, nieważne czy oficjalnie pływających pod rosyjską banderą, czy nie, to kwestia techniczna. Być może dobrym sposobem będzie poproszenie Komisji Europejskiej o wydanie zaleceń dotyczących tej floty – stwierdziła premier Danii Mette Frederiksen podczas wczorajszej wizyty w Polsce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Premier Donald Tusk obiecał pełne wsparcie Polski w tej sprawie. - Będziemy rozmawiali o tym tzw. shadow fleet ("flota cieni" – przyp. red.), czyli o statkach często bez bandery, o których wszyscy wiemy, że najczęściej wiozą rosyjską ropę i pomagają omijać sankcje. Ale problem - i mówię to jako człowiek, który się urodził nad Bałtykiem i dla którego Bałtyk jest czymś naprawdę bardzo ważnym - ochrony środowiska, to nie jest pretekst, żeby zatrzymać te statki przed wpłynięciem na Bałtyk. Bałtyk jest zagrożony z powodu Rosji i to na wielu poziomach, jeśli chodzi o kwestie ochrony środowiska - stwierdził Donald Tusk.
Zderzenie statków. "Załogi slabo wyszkolone"
Duńczycy od kilku tygodni biją na alarm ws. rosyjskiej "floty cieci". - To są bardzo stare statki, które pływają przy maksymalnym zanurzeniu. Zwykle odmawiają naszych usług (nawigacyjnych), nie chcą mieć pilotów na pokładzie, gdy przepływają przez nasze wody - wyjaśnia prezes Związku Zawodowego Pilotów Morskich Mikael Pedersen.
Jak dodał, "załogi są słabo wyszkolone, szczególnie pod względem znajomości języka angielskiego". Według cytowanej przez Duńskie Radio firmy Kpler zajmującej się analizami żeglugi morskiej od 1 grudnia do 28 lutego przez duńskie cieśniny przepłynęło 191 tankowców z Rosji, a kilka z nich miało budzące podejrzenia dokumenty ubezpieczeniowe.
W cieśninie Sund na południe od Kopenhagi na początku marca tankowiec MS Andromeda Star, wykorzystywany do przewozu rosyjskiej ropy, zderzył się ze statkiem towarowym MS Peace. Nie doszło wówczas do wycieku, gdyż Andromeda nie transportowała ładunku. Po kolizji jednostka musiała przejść naprawę w stoczni w Odense.
Rosja omija sankcje. Stare statki jak tykająca bomba
Zachodnie sankcje nałożone na Rosję po pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku spowodowały, że Rosja, aby kontynuować eksport ropy, korzysta z tzw. floty cieni, czyli starych tankowców z krajów takich jak Gabon w Afryce Środkowej.
Duńskie cieśniny, łączące Morze Północne z Bałtykiem, są wąskie i płytkie, a jednocześnie panuje w nich duży ruch żeglugowy. Zdaniem dziennikarza śledczego portalu DanWatch Jakoba Kjogx Bohra odnotowano wcześniej kilka sytuacji, gdy wykorzystywane przez Rosję statki utykały na duńskich wodach z powodu złego stanu technicznego. Jednocześnie - jak zauważa Bohr - w praktyce trudno jest duńskim władzom zatrzymywać tego rodzaju jednostki.
W maju 2023 roku u wybrzeży wyspy Langeland awarii uległ silnik tankowca Canis Power, przewożącego 300 tys. baryłek rosyjskiej ropy. Unieruchomiony statek przez kilka godzin utrudniał żeglugę innym jednostkom.
Eksport ropy naftowej wciąż stanowi ważne źródło dochodów dla Rosji, pozwalające na kontynuowanie wojny przeciwko Ukrainie. Według danych zebranych przez Bloomberg mimo nałożonych w 2022 r. sankcji, Rosja zarabia na ropie 11 mld dol. rocznie, a wpływy ze sprzedaży surowca stanowią ponad 30 proc. jej budżetu.
Uderzenie w finanse Putina poprzez nałożony przez KE równolegle wraz z całą grupą G7 limit cenowy - tzw. price cap (obejmujący ropę naftową z Rosji sprzedawanej drogą morską do krajów trzecich na poziomie 60 dol. za baryłkę) - nie przyniósł oczekiwanych skutków. Głównie za sprawą omijania sankcji. Bałtyk daje jednak możliwości ich uszczelnienia.
Cztery duńskie cieśniny mogą staćsię bramami
Żeby eksportować surowiec z północnych portów naftowych, Rosja ma do dyspozycji dwa morskie szlaki: zachodni przez Bałtyk, albo drogę arktyczną poprzez Ocean Arktyczny. Ten drugi to jednak dużo trudniejszy, a co za tym idzie - mniej opłacalny kierunek.
Znacznie bardziej bezpieczna jest więc droga na zachód. Jednak wówczas tankowce wożące rosyjską ropę muszą pokonać jedną z czterech duńskich cieśnin: Wielki Bełt, Mały Bełt, Sund i Bełt Fehmarn. To one mogą stać się kluczowymi bramami, które skutecznie mogą utrudnić handel rosyjską ropą.
Duńskie cieśniny mogą teoretyczne być wykorzystane jako miejsca blokady morskiej. Jednak w związku z tym, że zarówno kraje UE, jak i NATO, nie są formalnie w stanie wojny z Rosją, to fizyczne ich zamknięcie nie jest stosowane, bo swobodę żeglugi gwarantuje prawo międzynarodowe.
Dodatkowo sprawę komplikuje tożsamość statków. Transport rosyjskiego surowca odbywa się przecież nie tylko na statkach pod rosyjską banderą, ale przede wszystkim przez innych armatorów, zarejestrowanych np. w Panamie. To właśnie rozrastająca się "flota cienia" pozwala Rosji omijać sankcje.