W ciągu ostatnich dni Rosję zalała lawina negatywnych danych ekonomicznych. Doszło do prawdziwego załamania rubla zarówno względem dolara, jak i juana, a bank centralny jest zmuszony utrzymać wysokie stopy procentowe, by powstrzymać presję inflacyjną i ustabilizować gospodarkę.
Jego szefowa Elwira Nabiullina w rosyjskim parlamencie tłumaczyła, że utrzymanie obecnego kursu jest konieczne.
Nadchodzi graniczny rok dla Rosji?
Piotr Arak, główny ekonomista Velo Banku, długoletni szef Polskiego Instytutu Ekonomicznego, nie dziwi się tym słowom Nabiulliny. - Inflacja w Rosji wciąż rośnie, a perspektywy długoterminowego wzrostu wyglądają słabo - mówi money.pl. - Stopy procentowe są na poziomie 20 proc., w Polsce ostatnio widzieliśmy takie ćwierć wieku temu, czyli wtedy, gdy jeszcze nie byliśmy członkiem NATO - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Elwira Nabullina, która jest mózgiem finansowym rosyjskiego rządu, ostatnio publicznie przyznała w Dumie, że Rosji grozi stagflacja. Stopa bezrobocia wynosi 2,3 proc. i ciągle spada przez emigrację i pobór. Inflacja wynosi 8,5 proc. rok do roku, ale też 0,8 proc. miesiąc do miesiąca, przy spadającej dynamice sprzedaży detalicznej. Ten rok to jeszcze wzrost gospodarczy sięgający 3,6 proc., ale kolejne lata według prognoz MFW to około 1 proc. rok do roku - wylicza ekspert.
I wskazuje na jeszcze jedną istotną okoliczność.
Według ukraińskich służb specjalnych 2025 rok będzie graniczny dla zasobów finansowych Rosji, która nie będzie miała już perspektyw wzrostu gospodarczego na bazie handlu wewnętrznego i produkcji wojskowej - podkreśla ekonomista.
Sankcje przynoszą efekt
Arak tłumaczy, że sytuacja w Rosji to przynajmniej w części skutek działań Zachodu. Jak mówi, osłabienie rubla to efekt tego, że jeszcze częściowo wymienialna waluta i system finansowy został objęty kolejnymi zachodnimi sankcjami.
- Inwestorzy zareagowali nerwowo po tym, jak USA nałożyły nowe ograniczenia na Gazprombank. Do zeszłego tygodnia był to ostatni duży rosyjski bank, który nie trafił na czarną listę USA. Europejscy klienci już nie mają jak płacić za rosyjski gaz - wskazuje nasz rozmówca.
Zwraca uwagę, że moment osłabienia waluty nie jest przypadkowy. - Administracja Bidena próbuje w ostatnich swoich tygodniach w Białym Domu doprowadzić do pogorszenia sytuacji Rosji przed ewentualnymi rozmowami pokojowymi w 2025 roku - podkreśla Arak.
Jego zdaniem efekt obecnych sankcji nakłada się na ten wywołany przez te, które zostały wprowadzone wcześniej.
Dochody Rosji z energii spadły w zeszłym roku o prawie jedną czwartą, m.in. z powodu limitu cenowego na rosyjską ropę w wysokości 60 dol. za baryłkę. Zachód chce ten limit obniżyć jeszcze bardziej do poziomów 40-45 dol., bo Arabia Saudyjska zaczęła grać o dominującą pozycję na rynku ropy i ceny są wystarczająco niskie - mówi ekonomista.
Piotr Dzierżanowski, analityk ds. międzynarodowych stosunków gospodarczych Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, podkreśla, że Rosja po napaści na Ukrainę została zmuszona do zasadniczej reorganizacji gospodarki.
Przyznaje, że przez jakiś czas udawało się utrzymać negatywne efekty pod kontrolą - dzięki zdecydowanej polityce banku centralnego. Choć polityka rządu często wywoływała przeciwstawne efekty. - Takie działania nie mogą jednak trwać wiecznie - mówi Dzierżanowski w rozmowie z money.pl.
Wojna uderza w Rosję. "Trajektoria niemożliwa do utrzymania"
Według eksperta PISM widać, że wojna wyraźnie odbija się już na budżecie. - Wydatki na "obronność" są na rekordowym poziomie, w przyszłym roku mają przekroczyć 6 proc. PKB i wzrosnąć o ponad dwa razy od 2022 r. - wylicza nasz rozmówca.
- Czy Rosja ma się czego obawiać? Gospodarczo - tak, z pewnością. Obecna trajektoria jest po prostu niemożliwa do utrzymania. Pytaniem nie jest, czy te trudności zaczną coraz mocniej dotykać społeczeństwo, tylko kiedy. Jakie będą efekty polityczne? To już trudniejsze do przewidzenia - bo rosną też wydatki na "bezpieczeństwo wewnętrzne". A potencjał protestu nie jest obecnie duży - ocenia analityk PISM.
Podkreśla przy tym, że finansowanie drogiej wojny oznacza mniej pieniędzy na wydatki społeczne i konsumpcję gospodarstw domowych.
Rosja ma jeszcze kilka trików. Spróbują poradzić sobie z problemami w eksporcie gazu. Być może usuną profesjonalne i w miarę niezależne kierownictwo banku centralnego i zaczną dodruk pieniędzy - sugeruje Dzierżanowski.
"Czas gra na niekorzyść Rosjan"
Wkrótce okaże się, na ile silna jest wciąż gospodarka Rosji - mówią nasi rozmówcy. - Wydaje się, że w przyszłym roku będziemy wchodzić w obszar, w którym problemy gospodarcze Rosji mogą stać się bardziej dotkliwe niż problemy związane z ewentualnym zakończeniem wojny - mówi ekspert PISM.
Rosyjskie społeczeństwo obawia się powrotu do chaosu gospodarczego lat 90., a w przyszłym roku możemy zobaczyć jego pierwsze dostrzegalne dla społeczeństwa zwiastuny. Nie można wykluczyć np. niewielkich opóźnień w wypłacie świadczeń, emerytur czy wypłat w sektorze publicznym i armii. Nie prognozuję trwałego załamania, ale nawet nieznaczne opóźnienia mogą być dla Rosjan problemem - mówi Piotr Dzierżanowski.
Podkreśla jednak, że reakcja władz i społeczeństwa nie będzie natychmiastowa i te problemy nie doprowadzą do natychmiastowego zakończenia wojny. - Ale czas gra na niekorzyść Rosjan. Dlatego wskazane jest utrzymywanie i zaostrzanie presji sankcyjnej na Rosję, ale także na Chiny - odcięcie wsparcia których byłoby w tym momencie dla rosyjskiej gospodarki ogromnym ciosem - ocenia analityk.
Marcin Lipka, ekspert ds. analiz rynków Banku Gospodarstwa Krajowego, ocenia, że sytuacja Rosji nie jest dziś jeszcze dramatyczna. "Same wpływy z eksportu surowców energetycznych na razie pozostają wysokie i nadwyżka na rachunku obrotów bieżących prawdopodobnie będzie mitygować ryzyko głębokiej przeceny rosyjskiej waluty" - wskazuje w swojej analizie.
W szerszym ujęciu gospodarka Federacji Rosyjskiej boryka się ze znacznymi krajowymi nierównowagami, które są efektem jej przeorientowania na działania militarne - tłumaczy.
Rosja w pułapce wysokiej inflacji
Powyższe czynniki powodują, że Rosja boryka się z wysoką presją inflacyjną. Jednocześnie, żeby chłodzić koniunkturę i redukować ryzyko dalszego wzrostu cen, bank centralny Rosji musi - jak wspomnieliśmy na początku - utrzymać wysokie stopy. To wprowadza rosyjską gospodarkę w błędne koło.
Znacznie zwiększa koszty działalności prywatnych przedsiębiorstw i redukuje popyt na kredyt. Negatywne rezultaty tych działań będą już widoczne w przyszłym roku, kiedy według szacunków CBR dynamika PKB spowolni do ok. 1 proc. z ok. 3,5 proc. w roku bieżącym. Zbliżone do 1 proc. tempo wzrostu powinno być również obserwowane w 2026 r. - przewiduje ekspert BGK.
Nie pozostanie to bez efektu dla gospodarki. - Coraz większy odsetek społeczeństwa zacznie odczuwać negatywne efekty obecnej polityki, a liczba beneficjentów obecnej sytuacji dramatycznie się skurczy. Do tego niewykluczone, że kolejne kwartały będą upływać w scenariuszu niższych dochodów z eksportu ropy naftowej ze względu na globalną nadpodaż - wskazuje ekonomista.
- Ostatecznie więc Rosję czeka wyraźne pogorszenie koniunktury, które będzie odczuwane przez gros gospodarstw domowych - podsumowuje.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl