Najmniejsza luka wynagrodzeń ze względu na płeć istnieje w Rumunii i wynosi 3,5 proc. – podaje PAP. Na kolejnych miejscach są: Luksemburg i Włochy (po 5 proc.), Belgia (6 proc.) i Polska właśnie. Nad Wisłą kobiety za tę samą pracę zarabiają średnio o 7,2 proc. mniej.
To oznacza, że zostawiamy większość państw europejskich w tyle pod tym względem. Dla przykładu: w Grecji zróżnicowanie płacowe występuje na poziomie 12,5 proc., w Szwecji to 12,6 proc. Jeszcze gorsze wyniki notują m.in. Wielka Brytania (20,8 proc.), która jest na 25. miejscu w rankingu. Tuż za nimi uplasowały się Niemcy (21 proc.) oraz Czechy (21,1 proc.). Niechlubny ranking zamyka Estonia z wynikiem 25,6 proc.
W ujęciu na całą Unię Europejską, kobiety wciąż zarabiają średnio o 16 proc. mniej niż mężczyźni. "W porównaniu z zeszłym rokiem, kiedy kobiety zarabiały o 16,2 proc. mniej, sytuacja poprawiła się tylko nieznacznie" – informuje w komunikacie KE, cytowana przez PAP.
Skąd się biorą różnice w wynagradzaniu ze względu na płeć? Autorzy badania wskazują na kilka przyczyn, m.in. na to że kobiety częściej pracują w niepełnym wymiarze, borykają się z problemem "szklanego sufitu", a także pracują w sektorach gorzej opłacanych lub często są głównymi opiekunami rodzin.
"Różnice płac biorą się również ze stereotypów i dyskryminacji w związku z płcią. Większa przejrzystość płac pozwoliłaby dowiedzieć się, które z tych przyczyn są najważniejsze" – podkreśla KE.
4 listopada – data publikacji tych danych – jest nieprzypadkowa. To na ten dzień przypada bowiem Europejski Dzień Równiej Płacy. Jeżeli uwzględnić, że mężczyźni otrzymują swoje wynagrodzenie za cały rok pracy, to symbolicznie właśnie 4 listopada kobiety przestają otrzymywać pensję za tę samą pracę. Różnica niemal dwóch miesięcy ma wskazać, jak poważny jest problem zróżnicowania płacy ze względu na płeć.
Płaca minimalna. "To polska wersja kraju dobrobytu"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl