Spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe coraz częściej podnoszą opłaty za czynsz. Rosną one w różnym zakresie i z różnych powodów, ale efekt jest jednak zawsze ten sam - lokatorzy muszą szykować się na większe wydatki.
Polacy przeżywali w ostatnich latach niejedną falę podwyżek czynszów. W przeszłości mówiono, że to przez wzrost cen energii po ataku Rosji na Ukrainę, skok płacy minimalnej i oczywiście inflację. Co się dzieje teraz?
- Podwyżki czynszów są częstsze i bardziej dotkliwe od co najmniej dwóch lat. Jeśli chodzi o ten rok, to z moich analiz wynika, że fala podwyżek ruszyła we wrześniu. I nic nie wskazuje na to, by coś miało ją zatrzymać - mówi Tomasz Błeszyński, niezależny ekspert nieruchomości. - Spółdzielnie mieszkaniowe konsekwentnie przerzucają na lokatorów wyższe koszty - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Myślę, że pierwsze miesiące 2025 roku będą czasem podwyżek. I to na wszystkich możliwych płaszczyznach. Spodziewam się, że cały sektor firm, które świadczą usługi dla wspólnot mieszkaniowych, będzie chciał się zabezpieczyć przed wzrostem własnych kosztów. I podniesie ceny usług. W rachunku ostatecznym zostanie to przerzucone na mieszkańców - mówi Błeszyński.
Jak informuje "Fakt", każda podwyżka opłat musi być uzasadniona na piśmie, a decyzja w tej sprawie powinna dotrzeć do lokatorów w określonym terminie. Regulują to przepisy. O zmianie wysokości opłat spółdzielnia jest obowiązana zawiadomić mieszkańców co najmniej na 3 miesiące wcześniej.
Jeśli podwyżka opłat nie została uzasadniona pisemnie lub nie dotrzymano ustawowego terminu, trzeba napisać pismo do spółdzielni, wskazując naruszenie przepisów. Warto, aby pod takim dokumentem podpisało się jak najwięcej mieszkańców - zdarza się, że spółdzielnie rezygnują z nieuzasadnionych podwyżek widząc sprzeciw lokatorów. Od spółdzielni możemy też żądać dokładnej kalkulacji wysokości opłat na piśmie - informuje dziennik.
Piłka po stronie spółdzielców
Spółdzielnia musi na wniosek odpowiedzieć. Jeśli tego nie zrobi, pozostaje droga sądowa. Eksperci zwracają uwagę na to, że spółdzielcy nie korzystają ze swoich praw.
- Mało angażują się w życie spółdzielni. Nie chodzą na zebrania, nie czytają pism. A potem czują się zaskakiwani różnego rodzaju informacjami. Tymczasem spółdzielczość jako taka ma przedwojenne tradycje, jest to sprawdzona pod względem prawnym forma własności. Ale konieczna jest większa świadomość i większe zaangażowanie mieszkańców. Muszą zrozumieć, że mają określone narzędzia prawne, za pomocą których mogą np. ograniczyć skalę podwyżek - wskazuje Błeszyński w rozmowie z money.
Rachunki za prąd i ogrzewanie w górę
Sytuację mieszkańców znacząco pogorszyła likwidacja tarcz osłonowych, które chroniły przed wzrostami cen prądu i ciepła. Nowe rozwiązania wprowadzone przez rząd nie zapewniają już tak skutecznej ochrony. Przykładem jest zmiana maksymalnej ceny za ciepło - od pierwszego stycznia 2025 roku limit wzrośnie do 134,97 zł za GJ, co oznacza kolejny wzrost opłat dla lokatorów.
Czynsze rosną bez umiaru. "Istne szaleństwo"
Eksperci think tanku HRE wzięli pod lupę najnowsze dane GUS i wskazują na systematyczny wzrost kosztów utrzymania mieszkań. Według ich wyliczeń statystyczna trzyosobowa rodzina wydaje obecnie ponad 1333 zł miesięcznie na utrzymanie, wyposażenie i prowadzenie domu. To oznacza wzrost o około 8 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem.
Największe podwyżki dotyczą energii elektrycznej - średnie stawki wzrosły o ponad 21 proc. w skali roku. Znacząco podrożał również gaz - o prawie 17 proc. Opłaty za wodę i usługi kanalizacyjne zwiększyły się o 12-13 proc., a koszty ciepła wzrosły o 6,2 proc.