Notowania kontraktów terminowych na amerykańską ropę WTI zanurkowały w poniedziałek rano o 4,6 proc., osiągając poziom około 68 dolarów za baryłkę. Podobną tendencję wykazała europejska ropa Brent, która potaniała o 4,3 proc. do poziomu 72 dolarów za baryłkę. Tak znacząca przecena surowca zwróciła uwagę analityków rynkowych. Po południu spadek pogłębił się do ok. 7 proc.
Skutki ataku mniej dotkliwe
Dawid Czopek, zarządzający Polaris FIZ w rozmowie z money.pl przyznaje, że sytuacja na rynku ropy naftowej jest dynamiczna. - Istotny, bo zbliżony do 5 proc., spadek cen ropy naftowej ma bezpośredni związek z sytuacją na Bliskim Wschodzie. Skala przeprowadzonego w sobotę przez Izrael odwetu na Iran nie była tak duża, jak się można było obawiać. Nie dotyczyła także istotnych instalacji związanych z wydobyciem i przesyłem ropy naftowej - mówi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Co więcej również reakcja Iranu była wyważona, mówi się raczej o proporcjonalnej odpowiedzi, niż o jakiejkolwiek eskalacji. Rynek w skrajnym scenariuszu obawiał się blokady Cieśniny Ormuz lub ataku na instalacje naftowe w krajach sąsiadujących. Póki co jesteśmy daleko od takiego scenariusza - ocenia ekspert.
Szczyt eskalacji napięcia za nami?
Dawid Czopek przedstawił też prognozy na najbliższą przyszłość. - Pamiętając, że mówimy o Bliskim Wschodzie, na razie możemy uznać sprawę za zakończoną i bardziej kierować się fundamentami. Te są takie, że jeden z czołowych banków inwestycyjnych uznał, że zwycięstwo Donalda Trumpa może doprowadzić do cen ropy naftowej na poziomie zbliżonym do 50 dol. za baryłkę, a więc znacznie poniżej obecnych 70 USD - wskazał.
- W przypadku Kamali Harris tę cenę określono na 75 dolarów. Osobiście nie bardzo wierzę w cenę 50 dolarów, ale poziom ok. 60 jest bardzo prawdopodobny - dodał Dawid Czopek.
Ograniczona skala konfliktu uspokaja rynki
Weekendowy atak Izraela na Iran przeprowadzony za pomocą rakiet ziemia-powietrze wzbudził początkowo obawy o eskalację napięć w regionie. Irańskie władze wojskowe poinformowały jednak, że zniszczenia były niewielkie i nie dotknęły infrastruktury naftowej. W ataku, który był odpowiedzią na wcześniejsze ostrzały rakietowe z 1 października, zginęło czterech żołnierzy irańskich.
Analitycy surowców z banku Citi zweryfikowali swoje prognozy dla ropy Brent, obniżając je o 4 dolary na najbliższy kwartał. Nowa prognoza zakłada cenę na poziomie 70 dolarów za baryłkę. Eksperci podkreślają, że ograniczona skala ataku zmniejszyła ryzyko poważniejszego zagrożenia dla dostaw ropy z Iranu, który odpowiada za około 4 proc. światowej produkcji tego surowca.
Presja na cenach utrzyma się do końca roku
Andy Lipow z firmy Lipow Oil Associates przedstawił pesymistyczne prognozy dla rynku ropy. Według jego analizy trudno oczekiwać, by w najbliższej przyszłości cena ropy Brent przekroczyła poziom 80 dolarów za baryłkę. Na rynku może pojawić się problem nadpodaży surowca.
Istotnym czynnikiem wpływającym na obecną sytuację jest kondycja gospodarki chińskiej. Chiny, będące największym światowym konsumentem ropy, wciąż borykają się z problemami gospodarczymi po pandemii COVID-19. Wolniejsze tempo wzrostu tej mocno uprzemysłowionej gospodarki przekłada się na niższe zapotrzebowanie na paliwa.
Sytuacja na światowych rynkach ropy nie ma jednak natychmiastowego przełożenia na ceny paliw w Polsce. Według danych firmy Reflex, 24 października średnia cena benzyny bezołowiowej 95 wynosiła 6,07 zł za litr, a oleju napędowego - 6,13 zł za litr. W przypadku benzyny odnotowano tygodniowy wzrost o 4-5 groszy na litrze, natomiast olej napędowy podrożał o 2 grosze. Analitycy przewidują możliwość dalszych podwyżek do końca października ze względu na wcześniejsze wzrosty cen w hurcie.