- Zainteresowanie jest olbrzymie. Sama odbudowa infrastruktury drogowej i kolejowej potrwa z pewnością kilkanaście lat, a przecież głównych obszarów odbudowy jest kilka: energetyka, hydrotechnika, infrastruktura lotniskowa, porty... - tłumaczy Konrad Wyrwas z Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. - Na razie bezpośredniej konkurencji o konkretne, duże zlecenia nie ma, bo ciągle trwają intensywne działania zbrojne i nierozstrzygnięte są zasadnicze sprawy inwestowania i wykonawstwa. Jednak inwestorzy i firmy z wielu krajów np. Niemiec, Francji, Holandii i Austrii już ustanawiają swoje przyczółki biznesowe. Powstają struktury z minimalną obsadą, ale w ten sposób nawiązuje się relacje, szczególnie na zachodzie kraju
1800 firm (dane na początek marca) znajduje się w bazie Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, która je rekrutuje. Ta liczba jednak się zwiększa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inwestycje warte setki miliardów dolarów
Przyczółki w Ukrainie oraz znajomość rynku mogą być kluczem do zdobycia wieloletnich kontraktów. Tym bardziej, że - jak wynika z danych firmy Budimex — bezpośrednie straty materialne wywołane wojną, głównie w postaci zniszczonej infrastruktury, szacowane były pod koniec zeszłego roku na blisko 115 mld dol. A Ukraina będzie wymagać gruntownej odbudowy.
Zachód będzie musiał zainwestować nawet od 500 do 750 mld dol., żeby Ukraina wróciła na ścieżkę zrównoważonego rozwoju. - Do tego dochodzą straty pośrednie w postaci utraconego potencjału gospodarczego. Szacuje się, że Ukraina utraciła co najmniej 5 mln miejsc pracy, a jej zdolności wytwórcze obniżyły się o 30-45 proc. - mówi Artur Popko, prezes Budimeksu. Ta firma już wyraziła chęć współpracy w Ukrainie.
Polska firma ma w planach budowę galerii handlowej w Zaporożu
Podobnie jak Unibep. Ta firma ma już doświadczenie na ukraińskim rynku, wybudowała dwie galerie handlowe w Charkowie i Kijowie. Wartość obu obiektów przekracza 80 mln euro.
- Mamy też umowę z inwestorem na budowę galerii w Zaporożu, ale z oczywistych względów w najbliższym czasie nie dojdzie ona do skutku. Nie zaprzestaliśmy działalności w Ukrainie, we Lwowie nadal mamy przedstawicielstwo — przyznaje Leszek Gołąbiecki, prezes zarządu Unipeb SA. Spółka poza galeriami myśli o budowie hoteli, biurowców oraz obiektów energetycznych.
Unibep nie wyklucza także budowy osiedli mieszkaniowych, wielorodzinnych budynków zbudowanych z modułów o drewnianej konstrukcji. - Dziś mamy kontrakt na przebudowę przejścia granicznego w Szeginie, po drugiej stronie Medyki. Mamy już zrobiony projekt, czekamy na uruchomienie prac, oczywiście, jeśli sytuacja na to pozwoli — dodaje Gołąbiecki.
Współpraca zamiast rywalizacji
Olbrzymia rywalizacja o kontrakty w Ukrainie może zakończyć się międzynarodową współpracą. Unibep nie wyklucza, że "polskie firmy staną się podwykonawcami np. koncernów niemieckich, francuskich czy amerykańskich". Polakom ma być jednak łatwiej z przyczyn geograficznych i kulturowych.
Nam, czyli polskim firmom, powinno zależeć na tym, by być na szczycie tego "łańcucha pokarmowego", a nie gdzieś pośrodku. I dziś powinniśmy zrobić wszystko, by mieć szeroką i pełną ofertę na rynek ukraiński - od finansowania po kompetencje i wiedzę budowlaną. Możemy na tym wygrać i być znaczącym graczem, odbudowującym zniszczoną Ukrainę, choć na pewno łatwo nie będzie. A rywalizacja? Na pewno będzie, bo będą tam potężne pieniądze. Ale jesteśmy do niej przyzwyczajeni i zaprawieni w bojach - zapowiada Gołąbiecki.
Firmy czekają na wsparcie
Branża zaznacza, że bezpieczeństwo finansowe to podstawa działalności. Szczególnie gdy firmy mają w 100 proc. polski kapitał bez wsparcia zagranicznego inwestora.
Żeby wejść na rynek ukraiński, polskie firmy muszą mieć zabezpieczenie finansowe. I jeśli to będzie finansowanie z Polski, to będą je realizować polskie firmy. Jeśli przyjdzie z Niemiec, to wykonają je firmy niemieckie, a jeśli z Francji, to francuskie. Tak było, jest i będzie. Polska w odbudowie Ukrainy może wykorzystać też swój potencjał geograficzny i stać się naturalnym hubem do dostarczania materiałów i wykonawców na ten rynek, także dla innych podmiotów europejskich. Dlatego już dziś powinniśmy być przygotowani na włączenie się w odbudowę Ukrainy - zapewnia prezes Unibep.
W opinii Konrada Wyrwasa taki system finansowania oznacza, że kraje i przedsiębiorstwa, które wprowadzą część własnego kapitału inwestycyjnego lub narodowego, zyskają długoterminowo przewagę, m.in. pozyskując dalsze kontrakty. Równoległą opcją jest finansowanie z budżetu UE, Banku Światowego, Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Jednak jak zaznacza Wyrwas — tutaj żadnych konkretów jednak nie ma. Istotne są rozwiązania systemowe, kto da pieniądze, kto będzie nimi zarządzał.
Niewiadomą są normy w ukraińskim budownictwie
Polski sektor budowlany zaznacza, że nie wiadomo, na jakim etapie znajduje się reforma prawa gospodarczego w Ukrainie. Niewiadomą są także normy w budownictwie.
- Z uwagi na to, że nie wiadomo, kiedy będą ogłaszane projekty powojennej odbudowy Ukrainy, nie można jednoznacznie określić, jakie normy budowlane oraz inne przepisy będą wówczas obowiązywały w Ukrainie. Kraj ten uzyskał status kandydata do UE i integracja europejska ma być jej głównym motorem odbudowy. Zarówno władze Ukrainy, jak i przywódcy UE deklarują, że powojenna odbudowa powinna być powiązana z reformami przybliżającymi Ukrainę do członkostwa w UE. Państwo to stopniowo będzie dostosowywać się do standardów UE, również w dziedzinie budownictwa - odpowiada polski resort rozwoju i technologii.
To niezwykle istotne, gdyż polski sektor budownictwa stosowałby unijne normy, co nie jest takie oczywiste w kontekście ukraińskich firm. Według Wyrwasa Ukraińcy twierdzą, że będą akceptować normy i certyfikaty unijne, w przypadku wsparcia kapitału anglosaskiego - pewnie anglosaskie.
Kolejnym problemem do rozwiązania jest kwestia licencji na działalność budowlaną dla zagranicznych firm. Bez nich działalność w Ukrainie w tym obszarze jest mocno ograniczona – intensywne prace nad ostatecznym rozwiązaniem problemu trwają po stronie Kijowa.
- Kluczem jest załatwienie kilku spraw na poziomie międzyrządowym. To podglebie każdej działalności gospodarczej. To dotyczy polskich środków inwestycyjnych, licencji, systemowego rozwiązania modeli finansowania, zmian w prawie gospodarczym, w sądownictwie gospodarczym, transparentności w zamówieniach i rozliczeniach - twierdzi Konrad Wyrwas.
Ministerstwo odpowiada, że zna problem i zapewnia, że pozostaje w stałym kontakcie z rządem w Kijowie, gdzie przekazuje informacje dotyczące problemów polskich przedsiębiorców. Dobra współpraca to będzie klucz do większych inwestycji.
Jak armaty zamilkną, to wjedzie twardy biznes i będzie rządzić pieniądz. Tona czołgu okaże się dużo lżejsza od tony pieniędzy. Za bardzo liczymy na to, że jeśli przyjęliśmy dużo uchodźców, jesteśmy zasadniczym hubem logistycznym i wspieramy militarnie Ukrainę, to będziemy na uprzywilejowanej pozycji. Nie będziemy. Będzie ten, kto da pieniądze, a UE lub inne międzynarodowe instytucje finansowe będą pilnować, żeby nikogo nie wyróżnić. Pewnie, ze względu na pomoc i własne pieniądze inwestycyjne, na szczególnej pozycji będą Amerykanie i inni, którzy wniosą duże własne środki na inwestycje w Ukrainie - uważa Wyrwas.
Piotr Bera — dziennikarz money.pl