Jak zwraca uwagę "Rzeczpospolita" Andrzej Duda w drugiej połowie miesiąca powoła nowy rząd na czele z Mateuszem Morawieckim. Nastąpi w ciągu 14 dni od pierwszego po wyborach posiedzenia Sejmu, które zaplanowano na 13 listopada. "
Potem rząd ten będzie miał kolejne 14 dni na przedstawienie swojego programu i uzyskanie wotum zaufania od Sejmu. Wprawdzie trudno liczyć na to zaufanie przy obecnym składzie Sejmu, ale ten nowy gabinet będzie rządził prawdopodobnie aż do powołania kolejnej ekipy, wyłonionej już przez sejmową większość" - czytamy w "Rz".
Przypomnijmy, że Prawo i Sprawiedliwość zdobyło największą liczbę głosów i będzie miało w Sejmie najwięcej mandatów (194). Jednak do uzyskania większości brakuje im kilkudziesięciu posłów, a pozostałe partie zarzekają się, że współpracować z obecną partią rządzącą nie będą. Druga Koalicja Obywatelska zdobyła 157 mandatów, Trzecia Droga - 65, Nowa Lewica - 26 a Konfederacja - 18.
Pieniądze dla rządu
Konstytucjonalista prof. Andrzej Jackiewicz z Uniwersytetu w Białymstoku zaznaczył w rozmowie z "Rz", że w Polsce jest zachowana ciągłość władzy, którą gwarantuje Konstytucja RP. Z tego powodu można podejmować najważniejsze dla państwa decyzje nawet w czasie klęski żywiołowej czy wybuchu wojny.
A to oznacza, że członkowie ostatniego rządu przed wyborami pełnią swoje funkcje do momentu powołania nowego gabinetu. - Decydujący jest moment wręczenia aktu powołania przez prezydenta i odebrania przysięgi od członków nowo powołanej Rady Ministrów. Nowy minister w tym momencie obejmuje urząd, a dotychczasowy przestaje pełnić swoją funkcję - wyjaśnia ekspert.
W efekcie premier oraz ministrowie będą dalej otrzymywać wynagrodzenie. Szef rządu zarabia ponad 20,5 tys. zł brutto.