Nowy program rządu "Mieszkanie na Start" jest tematem gorących dyskusji od momentu, gdy przedstawiono pierwsze założenia. W mediach społecznościowych niemal od razu pojawiła się duża liczba negatywnych komentarzy. Słychać głosy, według których program jest pisany "pod dyktando deweloperów", a dopłaty trafią głównie do kieszeni banków.
Od pierwszych wpisów minęło już trochę czasu, ale emocje nie opadły. Najnowsza inicjatywa Stowarzyszenia "Miasto Jest Nasze" tym bardziej nie przyczyni się do uspokojenia nastrojów. Organizacja zaplanowała na 6 maja protest przed siedzibą ministerstwa rozwoju. "Miasto Jest Nasze" chce w ten sposób wystawić rządowi "czerwoną kartkę" za ten program.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Jak tak dalej pójdzie, nigdy nie będzie mnie stać na mieszkanie"
Dlaczego rządowy projekt budzi tyle emocji? Większość negatywnych komentarzy wywołuje kwestia jego wpływu na spodziewany wzrost cen mieszkań. Niedawno informowaliśmy, że sama zapowiedź startu programu wywołała już efekt podobny, jak przy "Bezpiecznym kredycie 2 proc.". W efekcie ceny w centrum Warszawy przegoniły już poziom cen w Madrycie.
Podczas niedawnej rozmowy ministra rozwoju Krzysztofa Hetmana w Radiu Zet internauci również podnosili tę kwestię. "'Bezpieczny kredyt 2 proc.' sprawił, że w Krakowie ceny mieszkań wzrosły o 30 proc. w rok. 'Po Kredycie 0 proc.' będzie kolejne 30 proc. Jak tak dalej pójdzie, to nigdy nie będzie mnie stać na mieszkanie" - napisał jeden z internautów podczas czatu w trakcie programu.
Minister w odpowiedzi wyjaśniał, że resort wpisał w programie maksymalną liczbę bezpieczników, którym celem jest ograniczenie wzrostu cen. - Będzie to na przykład limit dochodów. Chcemy trafić do grupy osób, która rzeczywiście potrzebuje wsparcia. Jest grupa ludzi, która jest za bogata, żeby otrzymać mieszkanie w systemie mieszkania społecznego, ale jest za biedna, by móc spełniać wymagania bankowe kredytu - deklarował.
Wzrost jest nieunikniony, bo w programie nie ma limitu cen
Tymczasem eksperci nie mają wątpliwości, że program nakręci popyt, a wzrost cen jest nieunikniony. Zwracają jednocześnie uwagę na to, że w programie nie ma rozwiązań, które mogłyby skalę tych wzrostów ograniczyć.
Wystarczyłoby zaproponowanie maksymalnej ceny za metr kwadratowy, co mogłoby zapobiec windowaniu cen. Takie rozwiązanie jednak w rządowym programie się nie znalazło – mówi money.pl Krzysztof Bontal, ekspert kredytowy w firmie Proferto.
Zwraca także uwagę na inną kwestię. W programie zapisana jest możliwość składania maksymalnie 15 tys. wniosków o kredyt co kwartał. - Nie wiadomo, jak rynek na to zareaguje. Można założyć, że program będzie cieszył się popularnością. Na początku każdego kwartału będziemy mieli więc wysyp składanych wniosków. Nikt nie wie, co się stanie w kolejnych miesiącach. Jak będą zachowywać się klienci, którzy nie "załapią się" na kredyt. Czy będą czekać kolejne trzy miesiące? Nie wiadomo także, jak na tę sytuację zareagują sprzedający - zaznacza.
Rządowy program promuje duże miasta?
Zdaniem Krzysztofa Bontala nowy program w większym stopniu będzie wspierać duże miasta. Taki może być według niego skutek m.in. limitów powierzchni. Przypomnijmy, w rządowym programie są następujące limity:
- 50 m2 dla jednoosobowych gospodarstw domowych,
- 75 m2 dla dwuosobowych gospodarstw domowych,
- 100 m2 dla trzyosobowych gospodarstw domowych,
- 125 m2 dla czteroosobowych gospodarstw domowych,
- 150 m2 dla pięcioosobowych gospodarstw domowych;
- w przypadku jeszcze większych gospodarstw domowych dodajemy kolejne 25 m2 dla każdego dodatkowego członka rodziny.
- Tego typu ograniczenia powierzchni mogą stwarzać problem rodzinom, którym będzie trudno coś znaleźć w małych miejscowościach oraz wsiach, gdzie deweloperzy nie są obecni - ocenia ekspert.
Kolejną skomplikowaną kwestią są jego zdaniem tzw. domiary dla dużych miast. W rządowym programie wprowadzono specjalne zasady w przypadku zakupu mieszkania lub domu, znajdującego się na terenie województwa lub miasta o liczbie ludności wyższej niż 300 tys.
W takim wypadku wartość odtworzeniowa jednego mkw. mieszkania, która ustalana jest przez wojewodę, będzie co najmniej 25 proc. wyższa niż dla całego kraju.
Co ze zdolnością kredytową
Krzysztof Bontal zwraca także uwagę na limit dochodowy. W praktyce jego zdaniem jest on na tyle wysoki, że umożliwia zaciągnięcie komercyjnego kredytu. - Tymczasem pierwotnie program miał być adresowany do osób będących na granicy zdolności kredytowej - przypomina.
Podczas dyskusji o rządowym programie pomijana jest jego zdaniem również kwestia zdolności kredytowej. - Jak wiadomo, im rata jest niższa, tym mamy większą zdolność kredytową. W przypadku "Bezpiecznego kredytu 2 proc." pochodną niskiej raty kredytu była wysoka zdolność kredytowa. W obecnym przypadku, jeśli rata po dopłacie będzie znajdować się na poziomie raty rynkowego kredytu, to zdolność kredytowa nam nie wzrośnie - wyjaśnia.
"Na razie nie ma żadnej konkretnej daty"
Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse zwraca uwagę na inną kwestię. Według niego program "Mieszkanie na start" w porównaniu z "Bezpiecznym kredytem 2 proc." jest znacznie bardziej skomplikowany.
- Jest w nim wiele zmiennych. W porównaniu z poprzednim jest na tyle zawiły, że niektórzy zaczęli się już nawet z niego "doktoryzować" - mówi z przekąsem. Jednak największym problemem jego zdaniem jest to, że nie wiadomo, kiedy program wejdzie w życie.
Na razie wciąż nie ma żadnej konkretnej daty. Nie spodziewam się więc, aby sprzedający podpisywali umowy przedwstępne z dłuższym okresem finalizacji, bo nie będzie im się to opłacać. Tym bardziej że nie wiadomo, jak w dłuższym okresie będą kształtowały się ceny - zaznacza.
W tym roku ma być udzielonych 50 tys. kredytów
Kredyt mieszkaniowy "Mieszkanie na Start" ma być następcą wygaszonego na początku roku "Bezpiecznego kredytu 2 proc." W tym roku ma zostać udzielonych 50 tys. kredytów.
Z programu preferencyjnych kredytów będą mogli skorzystać single do 35. roku życia, większe gospodarstwa domowe bez limitu wiekowego - nie tylko małżeństwa, ale też osoby w nieformalnych związkach.
Według projektu ustawy z programu "Mieszkanie na Start" będą mogły skorzystać osoby, które do tej pory nie posiadały żadnej nieruchomości mieszkalnej na własność. Dotyczy to mieszkania, domu, a także spółdzielczego prawa do lokalu. Warunku tego nie muszą spełniać jedynie osoby, które:
- mają co najmniej 3 dzieci,
- kupiły nieruchomość mieszkalną w drodze dziedziczenia lub darowizny, a następnie sprzedały ją przed ukończeniem 18. roku życia lub przekazały później w drodze darowizny na rzecz osoby niewchodzącej w skład gospodarstwa domowego,
- mają lub miały udział w nieruchomości mieszkalnej nie większy niż 50 proc. i nie zamieszkują w ten nieruchomości od minimum 12 miesięcy.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl