O dymisji poinformował w środę wieczorem sam zainteresowany. W obszernym oświadczeniu czuć było rozgoryczenie. "Jako ustne uzasadnienie powiedziano mi, że nie nadaję się do współpracy i wszystko blokuję" — napisał na Facebooku Naimski. W czwartek nie odbierał telefonów, nie odpisał także na SMS z prośbą o rozmowę w sprawie dymisji.
Wiadomość o dymisji była niespodzianką dla wielu osób. Bądźmy szczerzy, to jest dziwna sytuacja, bo Piotr Naimski, jeżeli chodzi o energetykę, był świetnym specjalistą. Znany był z tego, że jak coś realizuje, to od początku do końca, nie bał się brać odpowiedzialności za to — mówi nam jeden z ważnych polityków PiS, poseł woli jednak wypowiadać się anonimowo.
Trudno się dziwić konsternacji w szeregach Prawa i Sprawiedliwości. Po ogłoszeniu dymisji, premier Mateusz Morawiecki w taki sposób napisał o swoim dotychczasowym współpracowniku: "Piotr Naimski od lat jest jednym z najlepszych w Polsce specjalistów od energetyki, Baltic Pipe i wielu innych inwestycji tworzących architekturę bezpieczeństwa energetycznego Polski. To jego dziedzictwo".
Komplementów pod adresem zdymisjonowanego Naimskiego było więcej.
"Niewielu zrobiło więcej dla bezpieczeństwa Polski, uniezależnienia się od surowców wrogiego nam państwa, budowy ważnej dla Rzeczpospolitej infrastruktury" — napisał w środę wieczorem na Twitterze wicepremier Jacek Sasin.
Kulisy dymisji Piotra Naimskiego
Trudno nie zadać sobie pytania, skoro było tak dobrze, to dlaczego Piotr Naimski musiał odejść?
I tu bardzo szybko pojawiły się dwie tezy. Politycy opozycji przekonują, że dymisja Piotra Naimskiego może być efektem jego sprzeciwu wobec fuzji Orlenu i Lotosu oraz konfliktu z prezesem Orlenu Danielem Obajtkiem. Opozycja uważa także, że odwołany minister może też zostać kozłem ofiarnym kryzysu energetycznego.
Portal "Polska Times", należący do grupy medialnej Polska Press, a jej właścicielem jest spółka Orlen, po ogłoszeniu dymisji informował, że największym zarzutem, jaki pojawił się wobec Naimskiego, miało być nieprzygotowanie sieci przesyłowej. Co tworzy jeden z głównych problemów, które stoją na drodze rozwoju energetyki odnawialnej w Polsce.
– Jest jednoosobową armią. Według niego jest nieomylny, żadne argumenty do niego nie trafiają - czytamy w "Polsce Times", która cytuje swojego anonimowego informatora.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Woźniak: grozi nam katastrofa
Piotr Woźniak, były minister gospodarki oraz były prezes PGNiG ma zupełnie inne spojrzenie na tę sprawę.
- Warto pamiętać, że pełnomocnik nie odpowiada konstytucyjnie, więc próba zwalania winy na niego za jakiekolwiek działania nie ma sensu. To osoba, która wykonuje po prostu polecenie — mówi w rozmowie z money.pl Piotr Woźniak.
Według niego to, co się aktualnie dzieje, to próby szukania tematów zastępczych. - Nie jest problemem zastanawianie się, co teraz z rozwojem energii jądrowej po dymisji Naimskiego, bo to i tak bardzo odległe w czasie kwestie, stoimy przed o wiele ważniejszymi wyzwaniami — przekonuje Woźniak. I dodaje, że teraz kluczowy jest m.in. rynek węgla.
Z powodu wysokich cen węgla, jesteśmy w przededniu kompletnej zapaści ciepłowniczej. Jeżeli rząd nie znajdzie rozwiązania, to grozi nam katastrofa, nie poradzimy sobie z dostawą ciepła — mówi money.pl Piotr Woźniak.
Słowa Woźniaka już znajdują potwierdzenie w faktach. Serwis strefainwestorow.pl poinformował w czwartek, że nagle wyłączono bloki energetyczne: Połaniec, Opole, Kozienice oraz Turów. Serwis dodaje, że to największe jednostki energetyczne w kraju i system energetyczny znalazł się na granicy blackoutu.
Naimski o rządowym programie: 6 reaktorów jądrowych
Gorący okres w energetyce
W spekulacjach na temat tego, kto może zastąpić Naimskiego, coraz częściej pada imię i nazwisko Krzysztofa Tchórzewskiego. Był już ministrem energii w rządach Beaty Szydło oraz Mateusza Morawieckiego.
— Faktycznie jest ku temu klimat, aby Krzysztof Tchórzewski wrócił i to już nie byłaby taka niespodzianka — mówi nam poseł PiS.
A przed następcą Naimskiego sporo pracy. Puls Biznesu przypomina, że jesienią Polska ma dokonać wyboru partnera do budowy elektrowni jądrowej. Amerykanie to znany faworyt, ale o kontrakt zamierzają też walczyć Francuzi i Koreańczycy. To ogromna inwestycja, które wartość szacuje się już teraz na 100 mld zł.
W październiku oddany do eksploatacji ma być także gazociąg Baltic Pipe. Ma on utworzyć nową drogę dostaw gazu ziemnego z Norwegii na rynki duński i polski oraz do użytkowników końcowych w krajach sąsiednich. To właśnie za ten projekt odpowiedzialny był Piotr Naimski.
- Śmiem twierdzić, że zbudowanie tego połączenia Polski z norweskimi złożami gazu jest jednym z ważniejszych sukcesów politycznych i ekonomicznych osiągniętych przez nasz kraj w minionym trzydziestoleciu. Założona wtedy na Polskę przez Rosję gazowa pętla zostaje w tym roku zrzucona. Rosja nie będzie mogła szantażować nas zakręcaniem "gazowego kurka" - napisał Naimski już po ogłoszeniu dymisji.
Malwina Gadawa, dziennikarka i wydawca money.pl