Rząd spodziewa się, że tempo wzrostu cen wkrótce zacznie stopniowo wyhamowywać. Rada Ministrów zakłada, że stanie się to od III i IV kwartału tego roku. Spadek inflacji ma spowodować zacieśnianie polityki monetarnej, a także oczekiwana stabilizacja cen surowców energetycznych.
Nie są to jednak prognozy pewne. Wręcz przeciwnie. Rząd zaznacza w komunikacie, że prognozy dotyczące inflacji mogą się zmienić "zależnie od sytuacji geopolitycznej". Nie tylko chodzi o wojnę w Ukrainie, ale też o zaburzeniach w globalnych sieciach produkcji w wyniku m.in. o powrót polityki lockdownów w Chinach.
Jak ustalił money.pl, rząd jest przekonany, że wysoka inflacja za kilka miesięcy ustąpi. Jeszcze pod koniec tego roku może być ona jednocyfrowa, a pod koniec przyszłego roku – o ile nie wydarzy się na świecie nic nadzwyczajnego – ma wynosić ok. 4 proc.
Z tego powodu Jarosław Kaczyński podczas wizyty w Sochaczewie zapowiedział, że rząd nie podniesie pracownikom budżetówki wynagrodzeń o 20 proc., czego domagają się m.in. trzy największe centrale związkowe. PiS uważa, że inflacja w przyszłym roku spadnie, a wtedy wysokich podwyżek cofnąć się już nie da.