Leszczyna zabrała głos na antenie TVN24. - Premier Morawiecki tak się nadaje na premiera jak pan Adam Glapiński na prezesa NBP - komentowała. - Ale to jest szersze zjawisko. Tak naprawdę mam czasem wrażenie, że ci wszyscy działacze PiS-u zostali wrzuceni do takiego bębna maszyny losującej, potem ktoś zwolnił blokadę i oni powpadali w różne instytucje. I Adam Glapiński mógł równie dobrze wpaść do Trybunału Konstytucyjnego, Julia Przyłębska na przykład do Orlenu, a Daniel Obajtek do NBP. Zarządzanie każdego z nich jest takie, że ktokolwiek by był na ich stanowisku, to nie byłoby gorzej - dodała.
Oceniła też, "jest oczywiste, że jest zagrożone bezpieczeństwo energetyczne Polski i właściwie prezydent powinien zwołać Radę Bezpieczeństwa Narodowego".
Przypomnijmy, w połowie kwietnia Polska wprowadziła embargo na import węgla z Rosji, skąd we wcześniejszych latach trafiało nad Wisłę około 8-9 mln ton surowca. W ostatnich tygodniach wychodzi na jaw, że z zapasami węgla na zimę może być problem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielki węglowy problem rządu
W poniedziałek premier Morawiecki mówił, że "dzisiaj mamy chroniczny niedobór węgla". - Mimo że kopalnie polskie zwiększają wydobycie, tu na Śląsku w szczególności, ale także Bogdanka na Lubelszczyźnie, to tego węgla może być za mało - przyznał. Dlatego szef rządu zlecił spółkom Skarbu Państwa zakup 4,5 mln ton węgla do października-listopada. - Dodatkowy zakup, który powinien skompensować ten niedobór surowca - zaznaczył.
- Już teraz konkurencja o surowce jest ostra, nawet o węgiel. Trwa walka o kolejne kontrakty, o każdą najmniejszą ilość, byśmy mogli zapewnić Polakom ciepło w zimę. Nie jestem pewny, czy to się uda i czy będziemy w stanie zdobyć te dodatkowe ilości - komentował we wtorek w programie "Newsroom" WP Daniel Czyżewski, analityk portalu Energetyka24.
Dostępność to jeden problem, drugi to ogromne podwyżki cen węgla. Na tym polu rząd również szuka rozwiązania, by ulżyć nieco Polakom. Pierwszy pomysł - dopłaty dla sprzedawców węgla - okazał się niewypałem. Dlatego teraz rząd chce dawać 3 tys. zł gospodarstwom domowym, które do wytworzenia ciepła wykorzystują węgiel.
Robert Tomaszewski, starszy analityk ds. energetycznych związany z Polityką Insight nie ma wątpliwości, że przedstawione nowe rozwiązanie tydzień po tym, kiedy prezydent podpisał ustawę ws. maksymalnej ceny za tonę węgla, to nic innego jak przyznanie się do błędu. - Źle ocenili sytuację w rządzie. Wiedzą już o tym, stąd próba jej naprawy - ocenił we wtorkowej rozmowie z money.pl ekspert.
Tomaszewski nie ma też złudzeń: szykuje nam się zimą ogromny problem, na skalę, jakiej jeszcze nie widzieliśmy. — Rząd już o tym wie, stąd ta nerwowość w jego szeregach. Czuć wysokie napięcie, które może tylko rosnąć, jeżeli problemu nie uda się rozwiązać. Kwestia wysokich kosztów energii to może być za chwilę kluczowy problem dla partii rządzącej — dodał ekspert Polityki Insight.
Adam Glapiński do odwołania?
Izabela Leszczyna odniosła się też we wtorek na antenie TVN24 do ostatniego nagrania z Adamem Glapińskim, zagadniętym przez działaczkę AgroUnii na molo w Sopocie. Szef Banku Centralnego uspokajał kobietę, że według tego, co można dziś przewidzieć, w lecie będą najwyższe stopy - Do września pewnie, potem zaczną lekko spadać - mówił Glapiński. Zapowiedział, że jeśli będzie podwyżka, to jednorazowa i minimalna o 0,25 proc. - Proszę trzymać za słowo. Niech pani ma zaufanie - dodał prezes NBP. Jak poinformowało nas biuro prasowe NBP, prezes Glapiński przebywa na urlopie i nie udzielał żadnych wypowiedzi.
- To jest coś niebywałego. To są bardzo poważne rzeczy i prezes Glapiński dostarczył nam wczoraj jeszcze jednego powodu do tego, że nie powinien pozostać na tym stanowisku ani dnia dłużej. I nie pozostanie na pewno, jeśli wygramy wybory, bo złamał ustawę o Narodowym Banku Polskim - komentowała Izabela Leszczyna. Jak przekonywała, informacje o podwyżkach stóp powinna ogłaszać Rada Polityki Pieniężnej, a nie prezes NBP podczas przypadkowej rozmowy.
- Kodeks karny mówi wyraźnie, że kto wbrew przepisom ustawy ujawnia lub wykorzystuje informacje ulega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do dwóch lat. A prezes Glapiński po prostu to zrobił - mówiła Leszczyna.