Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Karolina Wysota
Karolina Wysota
|
aktualizacja

Rząd utknął na rozdrożu. Do walki z inflacją trzeba dwojga

654
Podziel się:

Bardzo wysoka inflacja oraz wyraźne spowolnienie gospodarcze - takie wnioski płyną z lipcowej projekcji Narodowego Banku Polskiego. O komentarz poprosiliśmy ekonomistów. Według nich nie unikniemy recesji. Walka z drożyną będzie bolesna. O tym, jak bardzo, zdecydują instytucje odpowiedzialne za politykę fiskalną i monetarną. Dróg do wyboru mają kilka.

Rząd utknął na rozdrożu. Do walki z inflacją trzeba dwojga
Projekcja inflacji NBP wywołała poruszenie wśród ekonomistów (East News, Piotr Molecki)

Najnowszy "Raport o inflacji" Narodowego Banku Polskiego (NBP), który jest projekcją, a nie prognozą, budzi silne emocje w przestrzeni publicznej. Zdaniem dra Marcina Mazurka, głównego ekonomisty mBanku, niesłusznie. W rozmowie z money.pl wyjaśnia, że dokument jest narzędziem analitycznym dla ekonomistów, którego z wypiekami na twarzy nie powinni czytać Kowalscy.

Wyjaśnia, że autorzy projekcji polegają na twardych danych, a nie spekulacji, co powoduje, że pewnych czynników, które w przyszłości mogą mieć wpływ na wysokość inflacji oraz zachowanie gospodarki, nie są w stanie uwzględnić.

- Wytłumaczę to na przykładzie tarczy inflacyjnej. Zgodnie z zapowiedzią rządu, którą pod uwagę wzięli analitycy NBP, wygaśnie ona w październiku tego roku. Według mnie zostanie przedłużona. Podobna sytuacja wygląda w przypadku cen energii. Według mnie wzrosną o 50-100 proc. względem obecnych taryf. Tego projekcja nie uwzględnia - uściśla ekspert.

Projekcja NBP zbliżona do prognoz rynkowych. Co przyniesie przyszłość?

NBP wydaje trzy projekcje do roku: w marcu, lipcu i listopadzie. W tym roku druga w przeciwieństwie do pierwszej jest dość pesymistyczna. Za to w dużej mierze jest spójna z prognozami innych krajowych i zagranicznych instytucji publicznych oraz finansowych.

- W najbliższych kwartałach zakłada bardzo wysoką inflację oraz wyraźne spowolnienie gospodarcze. Wydaje się jednak, że inflacja CPI na poziomie 4,1 proc. w 2024 r. może być trudna do osiągnięcia - ocenia w rozmowie z money.pl Michał Dybuła, główny ekonomista BNP Paribas.

Więcej optymizmu przemawia przez Marcina Mazurka. Uważa, że poziom inflacji przewidziany w projekcji na 2024 r. jest możliwy do osiągnięcia. Ekspert ma natomiast wątpliwości co do wyników dotyczących wzrostu PKB w 2023 r. Raport zakłada mocne spowolnienie gospodarcze, ale nie recesję, która, według naszego rozmówcy, jest bardzo prawdopodobna. - Tym bardziej uprawdopodabnia to scenariusz, który faktycznie pozwoli ograniczyć inflację do celu w średnim terminie, a więc w 2024 r. - dodaje ekonomista.

Osiągnięcie celu inflacyjnego, który wynosi 2,5 proc. (+/- 1 pkt proc.) będzie mieć swoją cenę. Wzrośnie bezrobocie, zwolni wzrost wynagrodzeń i zmniejszy się realny dochód rozporządzalny gospodarstw domowych. W konsekwencji spadnie konsumpcja, czyli najważniejszy element polskiego PKB. Spadną też inwestycje.

- Zgodnie z projekcją zjawiska te będą następować powoli. Nakreślony przez NBP scenariusz zrównoważenia gospodarki obarczony jest dużą dozą niepewności - uważa Michał Dybuła.

Sztuka przewidywania i błąd w sztuce

W projekcji nie da się uchwycić wszystkich czynników mających wpływ na inflację i PKB. Ekonomista BNP Paribas wskazuje, że jednym z nich są oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych i firm, które w następstwie dwucyfrowej inflacji mogą zostać trwale odkotwiczone, utrudniając obniżenie inflacji w długim terminie, czyli do 2024 r. Dodaje, że kolejnym czynnikiem jest kurs złotego, który obecnie jest zdecydowanie słabszy niż kilka tygodni temu. Przez to płacimy więcej za surowce, co według eksperta napędza inflację, zwiększa niepewność i osłabia skłonność do inwestycji.

- Tarcze antyinflacyjne ograniczają inflację. Gdyby nie one, inflacja konsumencka wynosiłaby obecnie nie 15,6 proc., lecz 18-19 proc. W momencie, kiedy tarcze zostaną wygaszone - i to niezależnie, kiedy to nastąpi: czy w październiku bieżącego roku, czy na początku przyszłego, czy też jeszcze później - ceny istotnie pójdą w górę - analizuje Michał Dybuła.

Drożyzna osiągnie szczyt w przyszłym roku? Raport NBP podnosi ciśnienie

Zgodnie z projekcją NBP szczyt inflacyjny nastąpi w przyszłym roku. Informacja o 27-procentowej inflacji w najgorszym przypadku dynamicznie zatacza coraz szersze kręgi. Natomiast prezes Glapiński wskazuje tegoroczne wakacje jako szczyt. O komentarz poprosiliśmy ekonomistę mBanku.

- To, że na wykresie wachlarzowym widać nawet 27-procentową inflację w styczniu 2023 r., nie oznacza, że na pewno taka będzie. To nie jest prognoza, lecz jakiś wariant oczekiwań analityków NBP. Na straży inflacji stoi Rada Polityki Pieniężnej, a projekcja ma jej tylko pomóc w podejmowaniu decyzji, a nie narzucać czegokolwiek. Członkowie RPP konfrontują świat projekcji ze swoimi założeniami i w ten sposób wyobrażają sobie własne ścieżki inflacyjne i na tej podstawie ustalają stopy procentowe, czy też przedstawiają swoje propozycje pod głosowanie - tłumaczy Marcin Mazurek.

RPP może podnieść stopy procentowe do 15 proc. i osiągnąć cel inflacyjny raz-dwa. Pytanie: czy jesteśmy w stanie ponieść tego koszt w postaci ostrej recesji i dużego wzrostu stopy bezrobocia? Zdaniem ekonomisty mBanku, RPP raczej wybierze ścieżkę dłuższego dochodzenia do celu inflacyjnego, ale za to niższym kosztem dla społeczeństwa.

Według Marcina Mazurka nie można jednoznacznie ocenić, czy lepiej jest walczyć z inflacją szybko, czy wolno. - Ilu Polaków, tyle punktów widzenia. Jest grupa zwolenników, którzy uważają, że stopy powinny wynosić 15 proc., bo mają oszczędności i interesuje ich głównie stopa zwrotu. Jest też grupa ludzi, którzy uważają, że stopy powinny być na niskim poziomie, bo obawiają się utraty pracy. W imieniu wszystkich stara się takie decyzje podejmować RPP. Ona decyduje o polityce monetarnej i tego się trzymajmy - ucina spekulacje główny ekonomista mBanku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Greenpact - rozmowa z Filipem Bittnerem

Przyczyny inflacji, czyli poszukiwanie winnego

W trakcie piątkowej konferencji prasowej Adam Glapiński powiedział, że w 75 proc. inflację powodują czynniki zewnętrzne. Czy to możliwe? Oto zapytaliśmy Michała Dybułę.

- NBP szacuje impuls fiskalny mniej więcej na poziomie 3 pkt proc. PKB. Są to pieniądze, które płyną do gospodarstw domowych i które - w obliczu ograniczeń podażowych - jedynie napędzają inflację. Ponadto od wielu lat utrzymuje się napięta sytuacja na rynku pracy. Bezrobocie jest bardzo niskie, co również napędza wzrost wynagrodzeń. Pracodawcy niechętnie redukują zatrudnienie, żeby później - gdy koniunktura się poprawi, nie być zmuszonym do poszukiwania pracowników - analizuje główny ekonomista BNP Paribas.

Dodaje, że wysoka inflacja bazowa (czyli z wyłączeniem cen żywności i energii) oraz prognozowany przez NBP jej dalszy wzrost w najbliższych miesiącach świadczy o tym, że naszym głównym problemem są czynniki wewnętrzne, a nie zewnętrzne, wywołane przez pandemię czy wojnę w Ukrainie. - W marcowej projekcji NBP zakładał szczyt inflacji bazowej na poziomie 7,3 proc. Obecnie zbliżamy się do 9 proc., a bank centralny - podobnie jak większość analityków rynkowych, zakłada jej wzrost do dwucyfrowych poziomów w drugiej połowie tego roku - tłumaczy nasz rozmówca.

Grzech główny banku centralnego: komunikacja

Co źle robi bank centralny? Nasi rozmówcy jednogłośnie wskazują, że NBP fatalnie komunikuje się z rynkiem, ale co gorsze - z obywatelami.

- Pomimo wyraźnych oznak zwiastujących szybki wzrost cen już w połowie ubiegłego roku, bank centralny uspokajał, że nie grozi nam inflacja i wyższe stopy procentowe. Na wiarygodności banku centralnego cieniem kładzie się rozminięcie tego przekazu z rzeczywistością. Inflacja i stopy procentowe rosną. Za nami seria podwyżek stóp procentowych, przed nami niepewność, jak polityka pieniężna będzie prowadzona w kolejnych miesiącach - wytyka nieścisłości Michał Dybuła.

Marcin Mazurek zwraca uwagę na pozorny rozstrzał przekazu, jaki płynie z projekcji NBP i słów Adama Glapińskiego, szefa banku centralnego. Chodzi o to, że projekcja pokazuje szczyt inflacyjny w przyszłym roku, a prezes banku mówi, że jest on tuż tuż i inflacja będzie potem już spadać. Według ekonomisty różnica wynika z tarczy antyinflacyjnej, której rząd nie zniesie jesienią tego roku, czego domyśla się prezes, członkowie RPP, jak i pozostali obserwatorzy życia gospodarczego. - Bez zniesienia tarczy inflacja nie będzie się już w tym roku istotnie podnosić, a może nawet lada moment zawrócić - uważa Mazurek.

Czego powinniśmy obawiać się najbardziej? Ekonomista wskazuje

Zdaniem Michała Dybuły, najczarniejszy scenariusz dla naszej gospodarki to długotrwała stagnacja, która w połączeniu z wysoką inflacją najmocniej uderzy w finanse osób najuboższych. Do tego według naszego rozmówcy może jednak doprowadzić obecna niespójna polityka gospodarcza: luzowanie fiskalne w połączeniu z w sumie dość niekonsekwentnym cyklem podwyżek stóp procentowych.

Zaznacza, że w obecnych warunkach trudno będzie osiągnąć cel inflacyjny bez zdecydowanych działań. Zapewne nie da się zdusić tak wysokiej presji cenowej bez recesji. - Łagodne zmiany polityki pieniężnej sprawdzają się w spokojnych czasach, a nie w takich, jakie mamy obecnie, gdy inflacja według projekcji NBP może zbliżyć się do 20 procent. Dlatego uważam, że większa podwyżka stóp procentowych, wynosząca 75-100 punktów bazowych, byłaby konieczna już w lipcu - mówi ekonomista BNP Paribas.

Dodaje, że gdyby ostatnia podwyżka była na takim poziomie, pewnie nie mielibyśmy dziś tak słabego złotego. Deprecjacja waluty nie pomaga w walce z uporczywie wysoką inflacją.

Polityka socjalna staje pod znakiem zapytania

Czy polityka fiskalna musi wyhamować? Wątpliwości nie ma przedstawiciel BNP Paribas.

- Oczywiście, że tak - mówi Michał Dybuła. Według niego w sytuacji, gdy inflacja w dużej mierze wynika z czynników krajowych, nie możemy pozwolić sobie na łagodną politykę fiskalną. Zdaniem eksperta ona wcale nie zmniejszy ryzyka recesji czy bardzo istotnego spowolnienia wzrostu gospodarczego. Natomiast będzie utrwalać inflację.

Dodaje on, że dwa ośrodki odpowiadające za politykę gospodarczą (rząd po stronie polityki fiskalnej i bank centralny po stronie polityki monetarnej) muszą działać w tandemie. Wyjaśnia, że w momencie, gdy inflacja jest bardzo wysoka i wynika również z czynników niepodażowych, należy prowadzić restrykcyjną politykę gospodarczą. - Oczekiwanie, że same podwyżki stóp procentowych ustabilizują gospodarkę, a łagodna polityka fiskalna pozwoli uniknąć recesji, jest moim zdaniem błędnym założeniem - podkreśla.

Inflacja z lotu ptaka. Polska versus inne kraje

Jak na tle innych krajów pod kątem inflacji wypada Polska? Zdecydowanie lepiej od nas radzą sobie kraje w Europie Zachodniej, gdzie inflację napędzają głównie czynniki zewnętrzne. - Owszem, niektóre z państw Unii Europejskiej tymczasowo obniżyły podatki czy ceny paliw, ale nie na taką skalę, jak Polska. Pamiętajmy, że działania w ramach tarcz antyinflacyjnych obciążają nasz budżet sumą ok. 40 mld zł. Państwo będzie musiało te pieniądze pożyczyć, co będzie kosztowne, biorąc pod uwagę wysokie oprocentowanie obligacji skarbowych - ostrzega Michał Dybuła.

Ponadto przewiduje, że w przyszłym roku będziemy zapewne w gorszej sytuacji niż kraje Europy Zachodniej pod względem inflacji. Dodaje, że inflacja tam dość szybko spadnie, a u nas nie. Zdaniem eksperta to dodatkowy czynnik, który w kontekście kursu walutowego powinien budzić niepokój banku centralnego.

Karolina Wysota, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(654)
WYRÓŻNIONE
joe
2 lata temu
Morawiecki nie ma potrzeby walczyc z inflacja skoro ulokował wiekszość majątku w obligacje indeksowane inflacją...
Credit
2 lata temu
Glap mówi że inflację powodują czynniki zewnętrzne ale walczy z inflacją wewnętrznie, czyli pogrążając polskie rodziny z kredytami. Glap ściąga gotówkę z rynku a rząd rozdaje. SCHIZOFRENIA???? efekty: kredytobiorcy ponoszą koszty inflacji i rozdawnictwa rządu, są nadmiernie obciążanie, banki notują rekordowe zyski na dodatek społeczeństwo myśli że ktoś coś dostał od rządu, czyli wakacje to DAR. Czy naprawde nie ma mądrych ludzi w rządzie, w finansach? wszędzie ściemniacze i oszuści???
takie tam
2 lata temu
wziąłem sobie dziś kalkulator wynagrodzeń, niemiec w Niemczech jeśli zarobi 1500euro to na rękę dostanie 1200euro, jeśli polak w Polsce zarobi 1500euro to na rękę dostanie 1000euro. mamy prawie o 100% wyższe podatki, różnica zaciera się dopiero przy zarobkach 6000euro i wyżej
NAJNOWSZE KOMENTARZE (654)
Obywatel
2 lata temu
Jak benzyna spadala to firmy nie zmniejszaly cen, jak benzyna rosnie to firmy ceny ponosza. 🤔🤔 jak jest ociepkenie klimatu i ceny za ogrzewanie spadaly rok do roku to nie wplywalo to na ceny 🤔🤔🤔 firmy tylko podnosza ceny, a dostaly od spokeczenstwa 240 mld pln 🤔🤔🤔
mik
2 lata temu
a ten znowu zaciska zęby
Szubienice, g...
2 lata temu
- tanio sprzedaje. Komu, komu bo idę do domu. Nówka sztuka nie śmigane nie używane. Kupujecie?
JAN
2 lata temu
GLAPINSKI DLACZEGO NIE ODEJDZIESZ POLACY OBWINIAJOM CIEBIE O TEN BAŁAGAN TO ZE WOJNA MIAŁA WPŁYW TO WCISKAJ EMERYTOM I TO NIEFSZYSTKIM PONIESIESZ KARE ZA ZRUJNOWANIE GOSPODARKI PL
KILTO
2 lata temu
NAJWAZNIEJSZE ZE LODY DOBRZE IDĄ
...
Następna strona