Absurdalne, nieprzemyślane zasady wprowadzane bez żadnego ładu i składu czynią w walce z SARS-CoV-19 więcej złego niż dobrego. Oto najnowszy przykład biurokratycznego popisu niekompetencji: rozporządzenie Rady Ministrów z nakazem zasłaniania ust i nosa w pracy - w ogólnodostępnych pomieszczeniach, w których przebywa więcej niż jedna osoba.
Gdyby literalnie stosować się do przepisów wprowadzanych przez rząd, przez 8 godzin w biurze nie wolno ci nic jeść i pić. Chyba, że masz własny pokój, wtedy jasne – możesz sobie nawet zrobić ucztę i pozwolić, by inni ślinili się przez szybę.
Jeśli ktoś chciałby wyjść z zakładu pracy, by spożyć coś na ulicy… Cóż, na ulicy nie wolno zdejmować maseczki, więc jedzenie i picie na widoku nie wchodzi w grę. Łatwo mają ci, którzy przyjeżdżają do pracy własnym autem. Wtedy po prostu robisz sobie przerwę w pracy i idziesz do samochodu z kawą i kanapką. Jak chcesz to możesz nawet zapalić papierosa, bo na ulicy nie wolno – chyba, że umiesz to robić bez zdejmowania maseczki.
Nie masz samochodu? Dobra rada - spróbuj się zaprzyjaźnić z firmowym informatykiem. Może ma dostęp do serwerowni i pozwoli ci do niej wejść i po kryjomu zjeść tam kanapkę. Serwerownia najprawdopodobniej nie jest pomieszczeniem ogólnodostępnym, a obowiązek noszenia maseczek obejmuje miejsca "ogólnodostępne".
Nie wiem, kto wymyśla przepisy dotyczące noszenia maseczek w pracy ani jak to się odbywa. Ale na myśl przychodzą mi jedynie skecze Monthy Pythona.
– Chodź, wprowadzimy nakaz noszenia maseczek na stołówce.
– To jak ludzie będą jedli?
– Nie wiem, się zobaczy, haha.
Nie wiem, jak można napisać proste i skuteczne przepisy dotyczące noszenia maseczek w pracy. Ale z pewnością się da – wystarczy chwilę pomyśleć, kogoś zapytać, skonsultować się z przedsiębiorcami, związkami zawodowymi, specjalistami. Ale to może przerastać możliwości rządu, któremu 9 miesięcy zajęło w miarę skuteczne wprowadzenie przepisów nakazujących zasłanianie ust i nosa.
Nie mam jednak najmniejszych wątpliwości – i piszę to z przykrością – że przepisy dotyczące noszenia maseczek w pracy będą powszechnie ignorowane. Są po prostu absurdalne, nieżyciowe, nie sposób ich traktować poważnie.
Gdyby taki przepis był jeden, można byłoby na niego machnąć ręką. Ale to już kolejny przykład – po zakazie wchodzenia do lasu, zamknięciu fitness klubów. Kiedy ludzie widzą, że rządowe przepisy są po prostu odklejone od rzeczywistości, zaczynają je hurtowo ignorować. Jedyna nadzieja w tym, że Polacy swój rozum mają i w zdecydowanej większości uważają na siebie i swoich bliskich.