Rząd, chcąc wziąć w karby szalejące ceny energii, dąży do zniesienia obliga giełdowego - obowiązku sprzedaży wytworzonej energii poprzez rynek giełdowy, co jest standardem na rynkach europejskich. W ubiegłym tygodniu zniesienie obliga przegłosował Sejm. Teraz ustawą zajmie się Senat.
Wielu ekspertów ma wątpliwości, czy dzięki temu rozwiązaniu prąd faktycznie będzie tańszy.
- Uzasadnieniem wprowadzenia obliga giełdowego ponad 10 lat temu była możliwość kształtowania cen na hurtowym rynku energii w sposób transparentny i konkurencyjny. W międzyczasie jeszcze bardziej podniesiono obligo (100-procentowym obligiem objęto wszystkich wytwórców energii - przyp. red.), aby powstrzymać wzrosty ceny energii w 2018 r. Dziś przekaz jest odwrotny. Nie wyjaśniono jednak, w jaki sposób zniesienie obliga ma doprowadzić do spadku cen - podkreśla w rozmowie z money.pl dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk, ekspertka Forum Energii.
Obligo giełdowe a ceny energii. Pomysł PiS może nie zadziałać
Zdaniem ekspertki nie ma pewności, że ceny będą niższe dzięki zniesionemu obligu. Z powodu braku transparentności nie będziemy wiedzieć, po jakich cenach sprzedają sobie energię wytwórcy, czy poszczególne spółki obrotu energią.
Krytycznie rządowy pomysł ocenia również Justyna Piszczatowska, redaktor naczelna Green-News.pl. W programie "Newsroom" WP przypominała, że obligo giełdowe zostało wprowadzone za rządów PiS kilka lat temu po to, by wyeliminować nadmiarowe zyski spółek energetycznych i uczynić handel energią i gazem bardziej przejrzystym.
- Dziś likwidację tego rozwiązania rząd próbuje przedstawić jako pomysł na obniżkę cen. To paradoks - kwituje ekspertka. I dodaje, że zabijanie rynku i wolnego handlu jeszcze nigdy nie przyniosło niczego dobrego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zniesienie obliga jest ryzykowne
Przeciwko zniesieniu obliga opowiedział się prezes Urzędu Regulacji Energetyki (URE) Rafał Gawin. Jak poinformował w ubiegłym tygodniu, nie spodziewa się, by zmiana skutkowała znacznym spadkiem cen energii. Według prezesa, jeśli ktoś myśli o zniesieniu obliga, wierząc, że dla odbiorców będzie taniej, to powinien też zapewnić mechanizm transparentności rynku, upubliczniania cen w transakcjach zawieranych wewnątrz grup. Wyjaśnił, że chodzi o indeks cenowy, który dla wszystkich innych odbiorców w ramach negocjacji ze sprzedawcą dałby punkt odniesienia.
Trzeba szukać narzędzi, które chronią odbiorców, zarówno gospodarstwa domowe, jak i przemysł czy biznes, przed szokiem cenowym, czyli gwałtownym wzrostem cen w krótkim czasie. Moim zdaniem zniesienie obliga nie do końca jednak chroni - stwierdził prezes URE.
W podobnym tonie wypowiedział się dla PAP prezes Tauronu Paweł Szczeszek. - Planowane zniesienie obliga giełdowego docelowo powinno spowodować znaczący spadek cen energii na rynku hurtowym. Może jednak zwiększyć ryzyko kosztów zakupu energii elektrycznej - powiedział w ubiegłym tygodniu.
Na ten problem dawniej uwagę zwróciło Forum Energii. W publikacji z 24 lutego 2021 r. tego think tanku czytamy, że przy mało konkurencyjnym rynku energii elektrycznej - a taki właśnie jest rynek polski - zniesienie obliga spowoduje wzrost cen hurtowych i odbije się negatywnie na odbiorcach, w szczególności przemysłowych. Według Forum Energii to krok wstecz, jeżeli chodzi o konkurencję i transparentność rynku energii elektrycznej w Polsce.
Rząd przekonuje, że ceny energii spadną. Nie wiadomo jednak o ile
Zdaniem prezesa Tauronu dzięki zniesieniu obliga cena energii może znacząco spaść, dziś jednak trudno oszacować, o ile dokładnie. Marek Suski, poseł PiS, pytany w ubiegłym tygodniu przez dziennikarzy, o ile rachunki gospodarstw domowych się obniżą, również nie był w stanie jednoznacznie stwierdzić. - Mogą nawet o dwie trzecie - oszacował na szybko. Inne rządowe szacunki wskazują, że obniżka będzie mniej więcej o jedną trzecią.
Polska wyłamuje się ze standardu
Po zniesieniu obliga handel energią na polskiej giełdzie będzie dobrowolny. Kraje unijne chcą jednak, aby był obowiązkowy.
- Kraje członkowskie dążą do tego, aby mieć silne giełdy energii. My również dążyliśmy do takiego modelu. Przy tak zorganizowanym handlu partner zagraniczny miał pewność, że ceny są kształtowane na warunkach konkurencyjnych - mówi Gawlikowska-Fyk.
Według niektórych polityków obozu rządzącego unijne regulacje dążą do utrzymania wysokich cen, uznając za cenę rynkową cenę najdroższego źródła produkcji (chodzi o mechanizm wyznaczania cen krańcowych). W komentarzu, który otrzymaliśmy od Towarowej Giełdy Energii (TGE), czytamy, że "głównym rynkiem, na którym następuje realizacja obliga, jest rynek terminowy, gdzie cena ustalana jest na podstawie oferty sprzedających, w tym wytwórców, a nie mechanizmu ceny krańcowej".
"W tym kontekście trudno wskazać powody, dla których wytwórcy mieliby tylko ze względu na zmianę formy handlu oferować inne, niższe ceny. Warto także podkreślić, iż rynek terminowy prowadzony przez giełdę nie jest rynkiem transgranicznym, a krajowym" - pisze TGE.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl