- Mija rok od podpisania przez prezydenta Andrzeja Dudę Konstytucji Biznesu, w tym ustawy o Rzeczniku MŚP. Nie ma wątpliwości, że wszyscy chcemy, by w Polsce żyło się jak najlepiej. A to nie jest możliwe do osiągnięcia bez współpracy administracji skarbowej z przedsiębiorcami to niemożliwe – powiedział rzecznik MŚP Adam Abramowicz, otwierając VI Posiedzenie Rady Przedsiębiorców.
Rada, wyjątkowo, nie odbywa się w Warszawie, lecz w Katowicach – przy okazji 9. Europejskiego Kongresu MŚP w Katowicach. Abramowicz zaprosił na spotkanie dyrektorów Izb Administracji Skarbowej z całej Polski.
Urzędnicza nadgorliwość uderza w przedsiębiorców
Jeden z paneli poświęcony został omówieniu sytuacji, która spotkała Wojciecha Wilka,przedsiębiorcy, który rzekomo wyłudzić miał kilka tysięcy zł podatku. Wilk od 20 lat prowadzi firmę handlującą sprzętem stomatologicznym. W 2012 roku skorzystał z usług agencji pracy tymczasowej. Koszty outsourcingu pracowników rozliczył w zeznaniu podatkowym jako koszty uzyskania przychodu.
Okazało się jednak, że skorzystał z usług firmy kontrolowanej przez Zdzisława K. odpowiedzialnej za tzw. aferę outsourcingową. W skrócie - ponad 15 tys. pracowników zatrudnianych przez agencje nie miało opłacanych składek ZUS. Umowy uznano za nieważne, więc urząd skarbowy uznał, że opłata na rzecz agencji nie może zostać uznana za koszt uzyskania przychodu.
Pan Wojciech się odwołał, a urzędnicy zaczęli sprawę rozpatrywać. 31 grudnia, na kilka godzin przed końcem roku, przyszli do niego policjanci, by zawieźć go na przesłuchanie do urzędu. Okazało się, że pan Wojciech nie odebrał na czas wezwania i nie stawił się dobrowolnie, więc urzędnicy uznali, że doprowadzenie siłą jest uzasadnione. I to niezależnie od tego, że w drodze do urzędu radiowóz zatrzymał się w szpitalu, bo przedsiębiorca poczuł się bardzo źle. Zresztą prosto z urzędu ponownie trafił do szpitala.
Ta sytuacja kosztowała też wiele zdrowia żonę Wilka, u której zdiagnozowano nowotwór. Pan Wojciech jest zdania, że stres związany z pojawieniem się policjantów i przymusowym doprowadzeniem osłabił jej zdrowie i przyspieszył śmierć.
Wojciech Wilk był jednym z gości katowickiej debaty. Korzystając z okazji, zaapelował do obecnych na sali urzędników, by w gąszczu przepisów dostrzegali również człowieka.
- Z drugiej strony jest człowiek i prosimy o szacunek do nas. Jeśli popełniliśmy błąd, poniesiemy konsekwencje, ale ja nie widzę swojej winy. Sprawa była przeciągana, a gdy zbliżał się termin przedawnienia, użyto broni najcięższego kalibru. Ale ja się nie czuję przestępcą – powiedział.
Adam Abramowicz wyjaśnił, że włączył się do postępowania i wspierał pana Wojciecha na jego kolejnych etapach.
- Sprawa jest zakończona. Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał, że pan Wilk powinien był inaczej księgować odsetki, ale w sumie niejasności dotyczyło 9 600 zł. Czy taka zaległość upoważnia do stawiania zarzutów z Kodeksu karnego skarbowego? Wobec oszustów trzeba go stosować bezwzględnie, ale czy pan Wojciech naprawdę jest przestępcą?- pytał obecnych Adam Abramowicz.
Rzecznik przywołał też inny przypadek, w którym działania administracji były, w jego ocenie, nieproporcjonalne do przewinienia przedsiębiorcy. Chodzi o mechanika z Bartoszyc, który po godzinach pracy obsłużył przestraszona klientkę, która nie potrafiła sobie poradzić z wymianą żarówki w samochodzie. Wkręcił jej wartą 2,3 zł żarówkę, ale nie włączał ponownie kasy fiskalnej, więc nie zarejestrował transakcji.
Jakie było jego zdziwienie, gdy okazało się, że cała sytuacja jest prowokacją, a klientka jest w rzeczywistości naczelnikiem lokalnego urzędu skarbowego. Mechanik odmówił przyjęcia mandatu w wysokości 500 zł i odwołał się do sądu. Ten uznał go za winnego, ale odstąpił od wymierzenia kary z powodu niskiej szkodliwości czynu.
- Postępowanie kosztowało znacznie więcej, niż warte było uszczuplenie skarbu państwa. Pani naczelnik, zamiast uznać swój błąd, odwołała się do sądu wyższej instancji, który podzielił zdanie pierwszego sądu. Dziś ta pani nie jest już naczelnikiem, ale nadal pracuje w urzędzie. Mam nadzieję, że cała ta sytuacja czegoś ja nauczyła.
O Kongresie w Katowicach
Europejski Kongres Małych i Średnich Przedsiębiorstw to najważniejsze spotkanie firm sektora MŚP w Europie. Przyciągnął aż 8000 uczestników, a w jego trakcie zaplanowano około 100 paneli. Hasło przewodnie brzmi "Smart – Safe – Solutions".
- Tegoroczny 9. Europejski Kongres Małych i Średnich Przedsiębiorstw to najważniejsze wydarzenie skupione na sektorze małych i średnich przedsiębiorstw w Europie. To dla nas bardzo duże wyróżnienie, po pierwsze, że możemy realizować tę naszą misję w woj. śląskim, po drugie: że kolejne kongresy pobijają swoje rekordy. To rzeczywiście wyjątkowa dla nas okazja, aby pokazać Śląsk, pokazać Polskę, ale również zaprosić partnerów międzynarodowych, których na kongresie nie brakuje – mówił Tomasz Zjawiony, prezes Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach, która organizuje EKMSP, na konferencji prasowej poprzedzającej inaugurację wydarzenia.
Wśród głównych tematów kongresu są innowacyjność, cyfryzacja, przedsiębiorczość kobiet polityka energetyczna oraz polityka migracyjna.
- Małe i średnie przedsiębiorstwa stanowią wszystko, co w europejskiej gospodarce dobre - tworzą miejsca pracy, są innowacyjne, kreatywne, szybko reagują na zmiany, szkolą zawodowo naszą młodzież – powiedział inaugurujący Kongres Jerzy Buzek.
Przypomniał, że małe i średnie firmy dają ok. 99 proc. miejsc pracy i wypracowują dwie trzecie PKB.
Kongres trwa od 16 do 18 października w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl