Od czterech lat rybniczanin Oliwer Palarz próbuje udowodnić przed sądem, że wieloletnie zaniedbania rządu i samorządu doprowadziły do złej jakości powietrza w mieście, co bezpośrednio przekłada się na jego zdrowie oraz jakość życia. Bo gdy normy stężenia pyłów w Rybniku są bardzo wysokie, nie należy wychodzić z dziećmi z domu, a uprawianie sportu na świeżym powietrzu przynosi więcej szkody niż pożytku.
Palarz, członek lokalnego Alarmu Smogowego, domaga się 50 tys. zł odszkodowania. Chce też, aby rząd i samorządy zwracały większą uwagę na problem smogu.
W maju 2018 r. Sąd Rejonowy w Rybniku przyznał, że powietrze w mieście jest często zanieczyszczone. Mimo to uznał, że w tym przypadku nie można mówić o naruszeniu dobra osobistego w postaci zdrowia. A prawa do życia w czystym środowisku w ogóle nie uznał za dobro osobiste.
Co więcej – w ocenie sądu – z Rybnika można się wyprowadzić, więc prawo do swobodnego przemieszczania też nie zostało naruszone – informuje Gazeta Wyborcza.
Palarz odwołał się od tego wyroku. W czwartek odbyła się rozprawa apelacyjna w Sądzie Okręgowym w Gliwicach. Do procesu włączył się rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar, który uznał, że mężczyzna dowiódł, iż fatalny stan powietrza godzi w jego prawa.
Przypomniał sądowi drugiej instancji, że konstytucja nakłada na władze obowiązek prowadzenia polityki zapewniającej bezpieczeństwo ekologiczne, a możliwość korzystania z nieskażonego środowiska jest – wbrew opinii sądu rejonowego – dobrem osobistym.
Sąd w Gliwicach nie podjął żadnej decyzji, gdyż uznał, że pytanie w tej sprawie należy skierować do Sądu Najwyższego. Niektórzy rozmówcy "Gazety" mówią wprost – to unik sadu, gra na czas, niechęć do podejmowania decyzji w trudnej sprawie. Sąd mógł pójść torem myślenia warszawskiego sądu, który uznał racje trojga skarżących skarb państwa –Grażyna Wolszczak, Jerzy Stuhr i Mariusz Szczygieł.
Wszyscy oni wygrali w pierwszej instancji, a gdyby gliwicki sąd w podobny sposób ocenił materiał dowodowy, moglibyśmy mieć pierwszy prawomocny wyrok za smog i zaniedbania instytucji, które do niego doprowadziły.
Gliwicki sąd poddał w wątpliwość, czy prawo do korzystania z czystego środowiska to dobro osobiste, którego można domagać się przed sądem (wątpliwości nie miał sąd w Warszawie). Niepewność rozstrzygnie Sąd Najwyższy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl