Na problem zwraca uwagę zielonogórska "Gazeta Wyborcza". W regionie dzielnicy Czarkowo od dawna nikt nie widział listonosza. - Dziś dostałem 20 listów, większość z września. Wiele listów wraca do nadawcy, choć nikt nigdy nie próbował ich doręczyć - cytuje pana Mariusza "Wyborcza".
Rozmówca gazety czekał na kartę z banku, faktury i rachunki. Dlatego sam telefonował na pocztę i pytał, czy wysłano do niego jakieś listy. - Pracownice też mają dość. Poczta Polska istnieje fikcyjnie - dodaje mieszkaniec Zielonej Góry.
Sami pójdziemy po listy? Problemy Poczty Polskiej
Mieszkańcy Zielonej Góry skarżą się, że listy dostają z opóźnieniami, innym razem muszą samemu pofatygować się do placówki po odbiór paczki. Rzecznik prasowy Poczty Polskiej odpowiada, że we wskazanym rejonie dochodzi do "reorganizacji służby doręczeń" i "trwa rekrutacja na stanowiska listonoszy".
Poczta Polska ma bowiem problem z wolnymi etatami. Ze względu na niskie stawki, brakuje chętnych do pracy w roli listonoszy. Spora część załogi pracuje bowiem za najniższą krajową.
Ledwie kilka dni temu "Solidarność" ogłosiła, że osiągnęła porozumienie z Pocztą Polską ws. podwyżek dla pracowników. Jednak listonoszom wynegocjowane stawki nie przypadły do gustu. Pocztowcy chcieli 500 złotych podwyżki. Dzięki zgodzie związku z władzami spółki wszyscy pracownicy firmy dostaną wynagrodzenia dwuetapowo. Od 1 stycznia 2022 r. - 250 złotych do wynagrodzenia zasadniczego, a od 1 lipca kolejne 50 zł.
- To kapitulacja - mówili money.pl pracownicy Poczty Polskiej, po tym jak "Solidarność" dogadała się za ich plecami z władzami firmy.
W samym 2020 r. Poczta Polska zmniejszyła przychody o 5 proc. i wygenerowała 119 mln zł straty. Firma nie musi jednak martwić się o przyszłość. Niedawno pojawił się projekt ustawy w sprawie dopłat z budżetu do nierentownych usług powszechnych. Państwowy gigant może liczyć na miliony złotych dofinansowania z budżetu państwa.
Skąd biorą się coraz gorsze wyniki finansowe Poczty Polskiej? To m.in. zasługa zmieniającego się świata. Nadawanych jest coraz mniej listów, które przez lata stanowiły podstawę działalności firmy, a rozszerza się za to rynek kurierski, na którym Poczta Polska nie jest hegemonem.
Z raportu UKE wynika, że w roku 2020 wartość rynku pocztowego w Polsce wyniosła niemal 12 mld zł, co stanowiło wzrost o ponad 14 proc. względem roku. Jednak urósł przede wszystkim sektor przesyłek kurierskich - aż o 32,6 proc. i osiągnął poziom 6,867 mld zł. W połączeniu z rynkiem paczek daje to 7,4 mld zł.
W tym samym okresie rynek listów skurczył się o 6,2 proc. do poziomu 3,542 mld zł.
źródło: Gazeta Wyborcza