Na rządowych stronach wciąż wiszą zapowiedzi o 50 tys. samochodów elektrycznych i 6,4 tys. punktów ładowania w Polsce w 2020 r - pisze "Rzeczpospolita".
Jednak prognozy Ministerstwa Klimatu są bardzo na wyrost, czego dowodzą ostanie dane Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych oraz Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Według ich wyliczeń na początku grudnia 2020 r. w Polsce zarejestrowanych było tylko zaledwie 17,1 tys. samochodów osobowych z napędem elektrycznym. Z tego nieco ponad połowę (9,2 tys.) stanowiły samochody w pełni elektryczne, natomiast pozostałą część – hybrydy plug-in - wskazuje czwartkowa "Rzeczpospolita".
Zresztą podobną diagnozę postawiła NIK. Według niej prace nad projektami budowy pojazdów elektrycznych są opóźnione. Liczba ogólnodostępnych punktów ładowania - niższa niż planowana. Wizja miliona pojazdów elektrycznych w 2025 coraz mniej realna.
Jak pokazuje dziennik, Polska odstaje na tle Unii Europejskiej. Podczas gdy u nas nowo zarejestrowane auta o silniku elektrycznym stanowią niespełna 2 proc., w UE to około 10 proc.
Dla Polaków wciąż cena auta na prąd jest zaporowa. Jak zaznacza dziennik, W segmencie marek popularnych samochód z napędem elektrycznym wciąż może kosztować nawet dwa razy więcej od swojego odpowiednika z napędem benzynowym.
Jak zauważa Maciej Mazur, dyrektor zarządzający PSPA, wyniki polskiego e-rynku byłyby lepsze, gdyby rządowe programy wsparcia uruchomione zostały lepiej dopasowane do standardów rynkowych. Jak przypomina dziennik, w połowie ubiegłego roku trzy programy dopłat mające w stymulować sprzedaż ("Zielony samochód", "eVAN" i "Koliber") zakończyły się fiaskiem z powodu braku chętnych.